Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebni odważni

TATIANA MIKUŁKO, (kali) 068 324 88 19 [email protected]
Wychowanie seksualne w szkołach to fikcja. Minister edukacji żyje w przekonaniu, że problemu nie ma, bo tak wykazały zlecone przez niego badania. Tymczasem są podstawówki, gimnazja i licea, w których "o tych" spawach w ogóle się nie rozmawia.

Przedmiot wychowanie do życia w rodzinie, nazywany potocznie wychowaniem seksualnym, traktowany jest w szkołach po macoszemu. Jego los zależy od dyrektorów. Jeśli uważają, że zajęcia są potrzebne, to robią wszystko, by były. Jeśli nie, udają, że to nie ich problem. W I LO we Wschowie wychowanie do życia w rodzinie jest, gdy grupie wypada tzw. okienko lub gdy nie ma jakiegoś nauczyciela. W I LO w Zielonej Górze przedmiotu próżno szukać w grafiku. - Uczniowie nie chcą zapisywać się na zajęcia - przyznaje dyrektorka, Ewa Habich. Jolanta Radczyc, która prowadzi kursy kwalifikacyjne z wychowania do życia w rodzinie w zielonogórskim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli twierdzi, że to typowe dla liceów.- Boję się, że przedmiot umrze śmiercią naturalną. Planowany jest bowiem jako pierwsza, albo ostatnia godzina lekcyjna. Nie dziwi wobec tego fakt rezygnacji uczniów z zajęć, w sytuacji ich przeciążenia godzinami w obecnym trzyletnim liceum. Zostawać na dziewiątej, czy dziesiątej godzinie w szkole na dodatkowe zajęcia? Mają prawo być zmęczeni.

Potrzebni odważni

Metody zapobiegania ciąży podczas pierwszego razu

  • prezerwatywa - 55,7 proc.
  • stosunek przerywany - 22,3
  • nic - 22,3
  • środki chemiczne - 6,4
  • antykoncepcja doustna - 3,8
  • Problemu z wychowaniem seksualnym nie ma w Zespole Szkół Gastronomicznych w Gorzowie. - To zasługa świetnie przygotowanej kadry. Uczniowie z chęcią chodzą na zajęcia - chwali się Małgorzata Pawłowska, dyrektorka.
    W przypadku tego przedmiotu dobry pedagog to prawdziwy skarb. Od niego zależy, czy dzieciaki będą chciały uczestniczyć w lekcjach, które nie są obowiązkowe. W grupie ok. 300 nauczycieli przeszkolonych do tej pory przez J. Radczyc byli biolodzy, wuefiści, pedagodzy, nauczyciele wiedzy o społeczeństwie. Niektórzy z nich nigdy nie wykorzystali zdobytej wiedzy, bo kurs był im potrzebny tylko do zawodowego awansu. W wielu szkołach wychowanie do życia w rodzinie umieszczono w siatce lekcji WOS-u. Ci, którzy tego przedmiotu uczyli, nie chcieli stracić godzin, więc poszli na kurs. - Byli też tacy, którzy rezygnowali, bo okazało się, że przedmiot jest trudniejszy niż myśleli, lub odkryli, że się nie nadają. Nie ta osobowość. Ten przedmiot potrzebuje ludzi odważnych, otwartych i twórczych - mówi J. Radczyc. - Warto jednak podkreślić, że istnieje spora grupa nauczycieli realizujących zajęcia w sposób bardzo zadowalający uczniów i rodziców, czego potwierdzeniem może być stuprocentowy udział dzieci i młodzieży w zajęciach powtarzających się w kolejnych latach.
    Ks. Dariusz Orłowski, duszpasterz rodziny z Kurii Biskupiej w Zielonej Górze też szkolił nauczycieli w ramach studiów podyplomowych wydziału teologicznego na Uniwersytecie Szczecińskim. Środowiska katolickie nie są bowiem przeciwne przedmiotowi jako takiemu. Mają jednak zastrzeżenia, co do treści i formy.

    Przedmiot zabarwiony

    Czego powinni uczyć na zajęciach z wychowania do życia w rodzinie?

  • jak chronić się przed niepożądaną ciążą - 77,7 proc.
  • jak uchronić się przed chorobami wenerycznymi i AIDS - 77,3
  • szacunku do płci przeciwnej - 47,8
  • wszystkiego o współżyciu seksualnym - 47,0
  • jakie są różnice w podejściu do seksu i miłości u chłopców i dziewczynek - 45,2
  • jak rozwiązywać konflikty i budować trwałe związki uczuciowe - 44,2
  • wszystkiego o rozwoju fizycznym i psychicznym człowieka - 42,4
    (Badania na grupie 15-19-latków przeprowadzone przez Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny)
  • Największe boje dotyczą podręczników. Pod tym względem żaden inny przedmiot nie jest tak bardzo zabarwiony ideologicznie ani politycznie. Z danych Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wynika, że ponad połowę książek napisali autorzy związani z opcją promującą katolickie wychowanie seksualne. Dowiedzieć się z nich możemy, że "antykoncepcja to znaczy więcej niż niszczenie zdrowia fizycznego, ona niszczy więź albo "tylko" nie pozwala na jej rozwój". O masturbacji czytamy: "(…) do dziś zdarzają się wątpliwości, czy nie jest przyczyną np. niepłodności, niedorozwoju czy innych schorzeń".- Takie treści pojawiają się w podręcznikach, bo na edukację w naszych szkołach bardzo duży wpływ ma Kościół. Szkoda tylko, że księża są tak daleko od prawdziwego życia - mówi Wanda Nowicka, przewodnicząca federacji.
    Ks. D. Orłowski zdaje sobie sprawę, że młodzi bez ślubu uprawiają seks. Przychodzą do niego na kursy przedmałżeńskie. Ale nie widzi powodu, dla którego kościół miałby odejść od swojego stanowiska w tej sprawie.- Świat ma swoje zmieniające się mody, do których niekoniecznie trzeba się dostosowywać. W tym kontekście można powiedzieć, że jesteśmy z dala od życia. Kościół jednak ma na względzie prawdziwe dobro człowieka i wierzy, że to, co głosi jest prawdą.
    W sprawie seksu dopuszczalne są dwa rozwiązania. - Małżonków zachęcamy do odpowiedzialnego rodzicielstwa opartego na naturalnym planowaniu rodziny - mówi ksiądz. - Antykoncepcja z wielu powodów nie jest dobrym rozwiązaniem. Choćby zdrowotnych. Część środków antykoncepcyjnych może mieć działanie poronne. W końcu kobieta nie zawsze jest płodna. Pary powinny dopasować swoje życie seksualne do praw biologii. Wymaga to wysiłku, ale przynosi też wiele korzyści dla budowania więzi małżeńskiej. Narzeczonych namawiamy do wstrzemięźliwości.

    Socjalistyczne wychowanie

    Po Szwedach, Anglicy

    W Szwecji obowiązkowe zajęcia z wychowania seksualnego są w szkołach od 55 lat. Problem nieletnich ciąż i chorób przenoszonych drogą płciową jest dużo mniejszy niż w innych europejskich krajach. W Wielkiej Brytanii z powodu najwyższej w Europie liczby małoletnich mam edukacja seksualna ma być obowiązkowa od przyszłego roku i obejmować nawet pięcioletnich uczniów. A jak to jest w Polsce? Z badań statystycznych wynika, że porody nastolatek stanowią w Polsce siedem proc. ogólnej liczby porodów. Małoletnie mamy wśród przyczyn zajścia w ciążę wymieniają najczęściej brak wiedzy na temat antykoncepcji. Najpopularniejszą wśród młodzieży metodą zapobiegania poczęciu dziecka jest prezerwatywa i stosunek przerywany. 10 proc. ludzi zakażonych wirusem HIV nie ma jeszcze 18 lat. 30 proc. chłopców i 13 proc. dziewczynek rozpoczyna życie seksualne przed 15 rokiem życia.

    W Ministerstwie Edukacji i Nauki trwają obecnie prace nad zmianami w podstawach kształcenia ogólnego. Dotyczyć one mogą również przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. - Jestem pełna najgorszych obaw. Premier Marcinkiewicz, gdy był jeszcze wiceministrem edukacji, wypowiadał się negatywnie na temat tych zajęć - przypomina W. Nowicka.
    Kazimierz Marcinkiewicz znany jest z swej niechęci nie tylko do wychowania seksualnego, ale i antykoncepcji, in vitro czy aborcji. Niedawno podczas dyskusji na temat refundacji środków antykoncepcyjnych powiedział, że państwo nie jest od tego, by je promować.- To że takie jest nastawienie do tych spraw wynika z przekonania, że wiedza na temat seksu przyspiesza inicjację seksualną. Tego nie potwierdzają żadne światowe badania. Mimo wszystko niektórym politykom wydaje się, że gdy młodzież nie będzie wiedziała, nie będzie robiła - twierdzi W. Nowicka.
    J. Radczyc uważa, że zamieszanie medialne i polityczne wokół przedmiotu szkodzi sprawie Pamięta, jak w latach 70. ją przygotowywano do życia w rodzinie. Wszystko o czym pisano wówczas w podręcznikach okraszano przymiotnikiem socjalistyczne. Jej nauczycielka omijała, jak mogła to słowo.- Politycy i dziennikarze nie są niestety naszymi sojusznikami w wychowywaniu młodzieży. Interesują się tym tematem głównie z pobudek ideologicznych i politycznych. To nie ułatwia nauczycielom pracy - twierdzi Radczyc.

    Nie bocian, nie kapusta

    Mam takie pytanie

    Jak bardzo młodzieży potrzebna jest wiedza o tematach intymnych niech świadczą zapiski z telefonu zaufania Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny: Dziewczyna, lat 20:"Jakie jest ryzyko zajścia w ciążę w kontaktach typu miłość francuska lub seks przez ubranie?", Chłopak, lat 18: "Czy możliwy jest stosunek podczas miesiączki i jakie mogą być powikłania?". Chłopak, lat 22: "Mam krótkie pytanie. Na ile stosunek przerywany jest bezpieczny?". Dziewczyna, lat 17: "Chciałabym się dowiedzieć, kiedy dokładnie przypadają dni płodne?".

    Elżbieta Rafalska, senator PiS z Gorzowa uważa, że wiedzę na temat seksualności powinni dzieciom przekazywać rodzice. Bo to naturalne i jest jednym z elementów wychowania. Rodzice nie zawsze wiedzą, jak to zrobić. Pan Tomasz (nazwiska nie chce podać, bo to wstyd o "takich rzeczach" publicznie rozmawiać) swoim nastoletnim dzieciom o seksie nie mówi. Jego zdaniem wiedza sama przychodzi, jak się jest dorosłym. Teresa Koraczyńska, matka 16-letniej Igi nie ma oporów, by rozmawiać o dorastaniu.- Zawsze zwracałam uwagę na to, by nie kręcić przed córką, gdy o coś pytała. Nie wymyślałam historyjek o kapuście i bocianie - mówi pani Teresa.
    Badania socjologiczne pokazują, że rodzice, niestety, są ostatnimi osobami, od których młodzież czerpię wiedzę na temat życia seksualnego. 76,4 proc. młodzieży "o tych sprawach" dowiaduje się z mediów, a 54,6 proc. od rówieśników. Ksiądz Orłowski podkreśla, że właśnie dlatego Kościołowi zależy na tym, by przedmiot był dobrze prowadzony. Przytacza też inne dane.- Istnieje związek między używaniem środków antykoncepcyjnych a rozwodami i aborcją. O tym mówią badania niezależne od Kościoła. - twierdzi ksiądz.

    Jeśli jest dobrze...

    Co na to prawo?

    Obowiązek wprowadzenia wychowania do życia w rodzinie nakładają na nasz kraj dokumenty międzynarodowe i ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Rozporządzenia ministerialne mówią, jak powinna wyglądać praktyka. Dotyczy dwóch ostatnich klas szkoły podstawowej, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. W każdej klasie po 14 godzin rocznie. Nauczyciele powinni być po kursach kwalifikacyjnych, a niepełnoletni uczniowie muszą mieć zgodę rodziców.

    Jest jeszcze inna liczbowa rzeczywistość. Ministerstwo edukacji sporządziło raport na temat tego, jak wygląda realizacja przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie w szkołach. Wyniki monitoringu wykazały, że w badanych placówkach w 100 proc. są prowadzone zajęcia (tymczasem badania federacji mówią tylko o 46 proc. szkół). Mimo tak dobrych wyników ministerstwo zaleciło kuratorom wzmocnienie nadzoru pedagogicznego, prowadzenie monitoringu i przekazywanie informacji do ministerstwa a także zmobilizowanie nauczycieli do doskonalenia zawodowego.- Decydentem w szkole jest dyrektor. Od niego wszystko zależy - podsumowuje J. Radczyc. -Nie wiem, czy jakieś zewnętrzne konsekwencje, czy sankcje coś zmienią. Potrzebne jest raczej zrozumienie problemu. Wspieranie uczniów w trudnym okresie dorastania, w lepszym rozumieniu siebie i innych, w podejmowaniu odpowiedzialnych decyzji.

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska