Pożar wybuchł około 11.30. - Zauważył go mężczyzna, który przejeżdżał samochodem koło naszego budynku. zatrzymał auto, wbiegł do środka i zaczął krzyczeć, że mamy uciekać - opowiadała nam Aneta Chwirot.
W jednym z mieszkań tliło się łóżko. - Ognia było niewiele, ale dymu sporo. Tlił się tapczan. Nawet tego nie zauważyłam, bo akurat wieszałam pranie w łazience - mówi Anna Ambrożko, w której mieszkaniu wybuchł pożar.
Strażacy bez trudu ugasili ogień i wyrzucili nadpalony tapczan przez okno. Zdaniem Dariusza Rzepeckiego z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, przyczyną pożaru był podłączony do telewizora przedłużacz elektryczny. - Był stary. Takich przedłużaczy nie należy używać. Doszło do zwarcia i od iskier zapaliły się zabawki na łóżku - mówi międzyrzecki strażak.
Bo wciąż imprezują?
Pożar rozpalił konflikt między lokatorami, Cześć z nich twierdzi, że rodzina A. Ambrożko jest uciążliwa.
- Cały czas imprezują. To przez nich w mieście się mówi, że w tym budynku mieszkają same lumpy. I prędzej czy później doprowadzą do tragedii. Budynek spłonie w kwadrans, a my wraz z nim. Tak jak kilka miesięcy w Kamieniu Pomorskim - mówią Leszek Ćmikiewicz i Krystyna Tarkowska.
Z zarzutami sąsiadów nie zgadza się na Edward Tarnowski, konkubent A. Ambrożko. - To zwyczajne złośliwe pomówienia. Uwzięli się na nas, od kiedy przestaliśmy z nimi trzymać. Gdybym wciąż pił, to bym się nie dorobił mikrofali, komputera, ani dobrego telewizora - mówił nam wczoraj pokazując dorobek swego życia.
Bo nie da się żyć?
Lokatorzy spotkali się wczoraj z sekretarzem Urzędu Miejskiego Leszkiem Rybką. Domagali się od niego, żeby gmina wyeksmitowała uciążliwą ich zdaniem rodzinę.
- Nie możemy tego zrobić, bo przepisy nie przewidują eksmisji z lokalu socjalnego. Można ich natomiast przenieść do innego lokalu. Będę o tym rozmawiać z prezesem Międzyrzeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, który administruje zasobami lokalowymi gminy. Prawdopodobnie spotkamy się już w środę - zapowiada urzędnik.
Na przydział nowego lokalu czeka też rodzina A. Ambrożko i E. Tarnowskiego. - W pokoju o powierzchni 26 metrów kwadratowych mieszkamy w siedem osób. Tak się nie da dłużej żyć - mówi - E. Tarnowski.
Lokatorzy liczą, że efektem spotkania sekretarza z administratorem budynku będzie plac zabaw dla dzieci oraz płot między budynkiem i ruchliwa ulicą. - Sami nie możemy się doprosić, żeby postawili ogrodzenie i jakieś huśtawki dla dzieci - mówią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?