Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w Bledzewie. Wydobywający się dym zauważył strażak-ochotnik. Dom nie nadaje się jednak do mieszkania

Dariusz Dutkiewicz
Dariusz Dutkiewicz
Akcja rozpoczęła się w zapadających ciemnościach.
Akcja rozpoczęła się w zapadających ciemnościach. OSP Templewo
Spalone są pomieszczenia mieszkalne. Na szczęście obyło się bez ofiar, ale straty są znaczne. Nie wiadomo jak rozwinęłyby się wypadki, gdyby nie przechodzący akurat obok posesji druh z Bledzewa. Zaważył dym wydobywający się spod dachu i ruszył na pomoc.

Pożar w Bledzewie

Ogień pojawił się po południu, w jednym z domów w Bledzewie. Według strażaków pożar wybuchł w instalacji kominowej. Choć przyczyną mogło też być zwarcie instalacji elektrycznej. Pierwszy zareagował gospodarz posesji, kiedy nagle w budynku zgasło światło, a po chwili pojawił się wyczuwalny swąd. Na zewnątrz okazało się, że dym zauważył strażak z Bledzewa. Być może dzięki tak szybkiej reakcji i akcji straży pożarnej straty nie są jeszcze poważniejsze.

Warunki atmosferyczne sprzyjają pożarom domostw

Na miejscu działało kilka zastępów straży. W tym dysponująca nowoczesnym wozem bojowym OSP z Templewa. Niestety, ogień szybko przerzucił się na dwa pomieszczenia mieszkalne, łazienkę. Te absolutnie nie nadają się na tę chwilę do zamieszkania. Jak podkreśla Dariusz Rzepecki rzecznik prasowy zawodowej straży z Międzyrzecza, panujące warunki atmosferyczne sprzyjają tego rodzaju pożarom.

– Niestety, to jedna z licznych ostatnio akcji, gdzie przyczyn upatrujemy w instalacji kominowej – mówi D. Rzepecki.

Mieszkające na posesji małżeństwo znalazło schronienie u rodziny. W tej chwili budynek jest już zabezpieczony. Czas na usuwanie strat.

Zobacz: Pożar w centrum Sulęcina (2020 r.)

Przegląd kominów

Zimą pożary sadzy zdarzają się nagminnie w całej Polsce. Można powiedzieć, że to prawdziwa plaga! W sezonie grzewczymaki nie ma miesiąca, by strażacy nie wyjeżdżali do tego typu akcji.

Takie sytuacje często mogą doprowadzić do tragedii. Jak tego uniknąć?

Aby zminimalizować proces odkładania się sadzy w kominie a co za tym idzie niebezpieczeństwa jej zapalenia, zadbajmy sami o prawidłową eksploatację pieca!

,,Zalecana minimalna temperatura na piecu to 55-60 stopni. Jeśli nie osiągniemy takiej temperatury, nie dochodzi do pełnego spalania opału, a co za tym idzie, wydziela się czad (tlenek węgla, CO), a sadza odkłada się w przewodzie kominowym wraz z innymi substancjami smolnymi. Proces ten odbywa się bardzo szybko! Kilka, lekkich „przepaleń” w piecu może stanowić niesamowite niebezpieczeństwo zarówno pożarowe jak i ze strony czadu. Nie jest winą kominiarza, który tydzień wcześniej czyścił nasz komin, że po tak krótkim okresie jest on znowu oklejony sadzą i innymi substancjami palnymi!" - czytamy na stronie Państwowej Straży Pożarnej.

NAJCZĘŚCIEJ pożary sadzy spowodowane są zaniedbaniami – brak regularnego czyszczenia oraz palenie słabej jakości opałem, mokrym drewnem lub CO GORSZE różnego rodzaju odpadami, śmieciami.
Pamiętajmy, że sadza powstaje w wyniku niepełnego spalania stałego materiału palnego – węgla, drewna itp. Do niepełnego spalania może dochodzić kiedy temperatura „na piecu” jest zbyt niska, lub palimy słabej jakości opałem np. mokrym lub odpadami. Pamiętaj! POWODUJESZ zagrożenie dla siebie samego ale także dla wszystkich wokoło oraz środowiska!

Przeczytaj także:

Cały blok w Międzyrzeczu mógł przez niego pójść z dymem! Podpalacz już trafił za kratki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska