- To było gdzieś o 4.00 nad ranem - wspomina pani Jadwiga. - Syn się obudził i zauważył, że dach się pali. Ogień poszedł od komina. Dachówki trzaskały i spadały z góry, było pełno dymu. Musieliśmy uciekać. Syn zaalarmował straż pożarną. Szybko ugasili pożar. Ale pół dachu poszło z dymem. Zniszczone zostały kuchnia i łazienka. Odpadły sufity, wszystko zostało zalane. Jak pada deszcz to woda leci nam do środka.
Więcej w sobotę, w papierowym wydaniu "Tygodnika-Żagańskiego"**
Nieruchomości z Twojego regionu**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?