Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezeska Aportu skazana

Janczo Todorow
- Sąd chyba nie wziął pod uwagę, że ja cały czas pracuję społecznie - mówi Jolanta Jureczko. - Będę się odwoływać od wyroku.
- Sąd chyba nie wziął pod uwagę, że ja cały czas pracuję społecznie - mówi Jolanta Jureczko. - Będę się odwoływać od wyroku. Janczo Todorow
W Żarach zakończyła się rozprawa przeciwko Jolancie Jureczko, szefowej Żarskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Aport". Została skazana za zniesławienie byłego kierownika schroniska.

Pod koniec stycznia zeszłego roku w ratuszu odbyło się spotkanie członków komisji mienia komunalnego przy radzie miejskiej, w którym udział wzięły także wolontariuszki z Żarskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Aport". Obecna była również jego szefowa J. Jureczko. Wówczas między nią a Kazimierzem Barem, byłym kierownikiem schroniska doszło do ostrej wymiany zdań.

- Pamiętam to posiedzenie komisji - mówi radny Jacek Niezgodzki. - Pani Jureczko powiedziała wtedy, że kierownik schroniska kocha tylko swoje własne psy, a te w schronisko są zaniedbane i głodne. Pomiędzy szefową "Aportu" i pana Bara doszło do scysji. Ze słów pani Jureczko wynikało, że schronisko to jakaś katorga, gdzie psy są głodzone i nękane. A tak w rzeczywistości nie było. Ponadto twierdziła, że szef schroniska wykorzystuje samochód służbowy do celów prywatnych.

K. Bar poczuł się dotknięty wypowiedziami J. Jureczko i skierował sprawę do sądu o zniesławienie. Ponoć najbardziej zabolało go twierdzenie, że samochodem schroniska wiózł kwiaty do prywatnego zakładu żony. Jak się później okazało, to twierdzenie nie miało żadnego pokrycia dowodowego.

Sprawa ciągnęła się przez wiele miesięcy. Sąd uznał szefową "Aportu" za winną występku zniesławienia i wymierzył jej karę ograniczenie wolności na okres pięciu miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Kara ma polegać na wykonywaniu prac społecznych. Ponadto sąd nakazał jej przeproszenie K. Bara i obciążył skazaną kosztami sądowymi. Wyrok nie jest prawomocny. - Co ja takiego zrobiłam, że tak mnie potraktowano? Sąd nie wziął pod uwagę, że ja na okrągło pracuję społeczne. Będę się odwoływać od tego wyroku - zapowiada J. Jureczko.

- Nie dziwi mnie, że zapadł wyrok skazujący, bo przecież to, co mówiła ta pani godziło w dobre imię byłego kierownika schroniska - stwierdza J. Niezgodzki. - Ten wyrok powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy rzucają oskarżenia bez pokrycia - mówi radny Aleksander Czerwonajcio, członek komisji mienia komunalnego przy radzie miejskiej.

- Ale faktem jest, że po ostrej wymianie zdań na styczniowym posiedzeniu komisji, praca w schronisku bardzo się poprawiła. Jest to zasługa Stowarzyszenia "Aport". Jego wolontariuszki bardzo aktywnie pomagają załodze. Poprosiliśmy K. Bara o ocenę wyroku. Pytaliśmy, czy czuje się usatysfakcjonowany. - Nie będę komentował, obecnie jestem prywatną osobą - odparł.

Jolanta Jureczko dała się poznać z wielu akcji, jako niezłomny obrońca praw zwierząt. Założyła Stowarzyszenie, skrzyknęła wolontariuszki, żywo reagowała na wszelkie sygnały o porzuconych psach. Dbała o to, aby znajdowały nowe domy.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska