** - Jak się panu podoba uchwalony przez radnych budżet na 2010 r.?
- Wcale mi się nie podoba. Jest momentami nierealny, rozdmuchany, w niektórych miejscach wręcz szkodliwy i niebezpieczny dla miasta.
- Dlaczego?
- Bo zapisano nierealnie wysokie dochodzą i już podzielono je na inwestycje pod publiczkę, czasami wręcz wyglądające jak prywata.
- Mocne słowa. Przykłady poproszę.
- Mamy zbudować nowe ulice, które, przy okazji oczywiście, prowadzą do domów niektórych radnych. Wesprzemy też zespół, który prowadzi, to zaskoczenie, jedna z radnych. Do tego mamy wydać ćwierć miliona złotych na ,,promocję rady w mediach''. I to w roku wyborczym. Przepraszam, ale to szaleństwo. Ręce opadają.
- To wszystkie wydatki, które pana denerwują?
- Nie. Jest pomysł władowania 6 mln zł w budynek po dawnej komendzie. Nie godzę się na to. Nie zrealizuję tej pozycji, bo to czysta niegospodarność. Tak samo wydanie 4 mln zł na projekt hali przy ul. Mironickiej. Ludzie! Przecież nawet nie wiemy, czy będzie nas stać na utrzymanie tego obiektu! Jeśli okaże się, że nie, to co zrobimy z tym projektem? Zielona Góra właśnie się dowiedziała, że miesięczne utrzymanie nowego centrum basenowego będzie kosztowało miasto 1 mln zł miesięcznie. Czy też mamy się tak wpakować?
- Jest pan przeciwko hali?
- Przeciwko działaniu pod publiczkę i byle jak. Dziś hala nie jest naszą najpilniejsza potrzebą. Same prace ziemne przy Mironickiej będą kosztowały około 8 mln zł. Kolejne miliony pochłonie podciągnięcie mediów, budowa dojazdu. Policzmy to najpierw, przemyślmy, a potem wydawajmy 4 mln zł na projekt. Już daliśmy 500 tys. zł na pomysły na zagospodarowanie centrum, które nigdy nie będą zrealizowane. Po co nam kolejny taki wydatek? A w kolejce już czeka remont ul. Kostrzyńskiej za kilkadziesiąt mln zł.
Ale już najgłupszym pomysłem było ściągnięcie pieniędzy z budowy CEA.
- Urząd Marszałkowski napisał nam, że zabranie dotacji jest nierealne.
- Bo do tej pory żadne miasto nie zrobiło takiego nieprzemyślanego kroku! Nawet Kubicki do mnie dzwonił w tej sprawie (Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry - red.), bo nie wierzył w to, co przeczytał w gazecie. Poza tym mamy umowy z wykonawcą. Zabraknie nam pieniędzy na zapłacenie za roboty. Ale radni się tym nie przejmują, bo przecież za nic nie odpowiadają. A obiecałem im: nie psujcie budżetu, a jak będą wolne środki, to podzielimy je na niektóre z tych pomysłów.
- Radni mówili mi, że pańskie słowo jest niewiele warte.
- I co ja mam na takie coś powiedzieć? Oceniają mnie radni, którzy nie czytają projektów uchwał, którzy nie wiedzą, nad czym głosują, albo głosują za jakimś pomysłem, a potem nie chcą go realizować. To najgorsza rada w historii, dyletanci, którzy głosują pod publikę i nie liczą się z finansami miasta, bo mają nadzieję, że ,,za rok Jędrzejczaka już nie będzie''.
- Mają rację?
- Nie wiem, czy wystartuję. Mam dosyć użerania się. Gdyby rada była rozsądna, miasto mogłoby się rozwijać szybciej, wyglądać jeszcze piękniej. Ale ci ludzie przykładają do wszystkiego miarę okręgu wyborczego, a nie dobra Gorzowa.
- Dziękuję.
**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?