Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problem z psami w Gorzowie: biegają samopas i gryzą

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Straż miejska codziennie interweniuje w sprawie właścicieli, których psy stwarzają zagrożenie
Straż miejska codziennie interweniuje w sprawie właścicieli, których psy stwarzają zagrożenie fot. sxc.hu
Nie ma dnia, żeby strażnicy miejscy nie interweniowali w sprawie groźnych psów. Ich właściciele nic sobie nie robią z przepisów i wyprowadzają czworonogi bez smyczy oraz kagańców.

5 kwietnia pisaliśmy o sprawie 10-letniego Kamila Marchińskiego, który przy ul. Mieszka I został pogryziony przez amstaffa. Właścicielka groźnego psa wyprowadzała go na długiej smyczy i bez kagańca. Chłopiec ma dotkliwe rany prawej ręki, którą zasłaniał twarz. Po tym materiale do naszej redakcji trafiły sygnały od kolejnych osób, które czują się zagrożone albo zostały napadnięte przez psy. Ich właściciele nie potrafią upilnować swoich czworonogów. - W sylwestra w mieszkaniu na Krzywoustego pogryzł mnie czarny amstaff - pisze Michał. Agnieszka Szymczyńska z centrum wspomina, jak pod koniec zeszłego roku w Parku Róż duży pies powalił na ziemię jej 9-letnią córkę. - Na szczęście skończyło się na strachu, dziecko nie zostało pogryzione. Ale jego właściciel jakoś specjalnie się nie przejął. Dalej widzę, jak wyprowadza psa bez kagańca, czasem spuszcza go ze smyczy - mówi Czytelniczka. Kobieta, która była świadkiem pogryzienia Kamila, mówi, że w centrum miasta zapanowała dziwna, niebezpieczna moda. - Młodzi ludzie kupują sobie amstaffy. Chodzą z nimi na spacery bez kagańców, a to przecież agresywna rasa. A oni często jeszcze je prowokują. Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby tak postępować - mówi oburzona gorzowianka.

Straż miejska przyznaje, że z groźnymi psami jest w Gorzowie problem. - Codziennie mamy interwencje, w których upominamy albo karzemy mandatami osoby wyprowadzające bez kagańców i bez smyczy duże niebezpieczne psy. To problem szczególnie na głównych szlakach spacerowych w centrum miasta, na osiedlach i w parkach. Czasem strażnicy sami zauważają niesfornych właścicieli, czasem interweniujemy na wniosek osób, które czują się zagrożone - przyznaje Czesław Matuszak, komendant straży miejskiej.

Straż miejska przestrzega, że za wyprowadzanie psa bez smyczy i kagańca grozi do 500 zł mandatu. Jeśli właściciel uchyla się od jego zapłacenia, albo nie ma wystarczających dowodów, sprawa trafia do sądu. Zdarza się jednak, że jeśli pies jest mały i niegroźny, kończy się na pouczeniu.
Eksperci są zgodni, że wśród Polaków wiedza na temat psów i ich tresury jest znikoma. Ludzie nie wiedzą, że psy dzielą się na rasy obronne, jak owczarek niemiecki, i bojowe, jak na przykład amstaff. - Przed zakupem samochodu ludzie czytają o nim masę artykułów i opinii. A kupując psa, idą na giełdę, wybierają takiego, który im się spodoba i kupują zwierzaka z niewiadomego źródła, bez dokumentów i rodowodu - mówi Maciej Łazar, który zajmuje się szkoleniem i hodowlą psów. Uważa, że właściciele psów powinni uczestniczyć ze swoimi pupilami w specjalnych szkoleniach, które uczą psy posłuszeństwa i rozładowują ewentualną agresję.

Zdaniem Łazara straż miejska i policja zwraca za małą uwagę na właścicieli psów. - Interwencje powinny być częstsze, a kary bardziej dotkliwe. Właściciele psów powinni wiedzieć, że ich pupile nie mogą stwarzać zagrożenia - mówi ekspert.

GDY PIES ZAATAKUJE

Jak powinniśmy się zachować w razie, gdy już dojdzie do ataku? Przede wszystkim nie uciekać, stanąć w bezruchu. To może zniechęcić zwierzę do ataku. Jeśli widzimy, że pies biegnie w stronę dziecka, powinniśmy się starać odwrócić jego uwagę, np. machając kurtką.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska