Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Progres Gorzów ma ciekawą filozofię: szkolić, niekoniecznie wygrywać

Robert Gorbat
Robert Gorbat
W Progresie Gorzów trenuje dziś 160 chłopaków. Filozofia ich trenerów jest prosta: jak się nauczycie grać w piłkę, to nauczycie się też wygrywać.
W Progresie Gorzów trenuje dziś 160 chłopaków. Filozofia ich trenerów jest prosta: jak się nauczycie grać w piłkę, to nauczycie się też wygrywać. Sławomir Bednarczyk
Klub Piłkarski Progres Gorzów działa od dziewięciu lat. Okazuje się, że to wystarczający okres, by wychować kilku bardzo zdolnych chłopaków. A jeden z nich, Patryk Bednarczyk, trafił nawet ostatnio do ekstraklasowego Śląska Wrocław.

W Gorzowie funkcjonuje siedem młodzieżowych klubów piłkarskich. To dużo, czy mało? – Jeśli chodzi o stworzenie zdrowej konkurencji w szkoleniu i wygodę dla rodziców, którzy lubią mieć klub blisko miejsca zamieszkania, to w sam raz – argumentuje założyciel, prezes i trener KP Progres Sławomir Bednarczyk. Jego stowarzyszenie, wspólnie z UKS Chemik i PUKS Maksymilian, powołało z Klubem Sportowym Stilon tak zwane Gorzowskie Centrum, które ma umożliwić najzdolniejszym młodym piłkarzom szybkie dostanie się do zespołu ligowego. Są już pierwsze efekty tego pomysłu.

Nie wyszło piłkarzowi, udało się działaczowi i trenerowi

43-letni dziś Sławomir Bednarczyk zapowiadał się jako bardzo zdolny piłkarz. Grał w Stilonie, został nawet przetransferowany do Amiki Wronki. Po powrocie do Gorzowa doznał jednak na boisku bardzo poważnego urazu kręgosłupa i o wielkiej karierze trzeba było zapomnieć. Miał wtedy zaledwie 18 lat.
Futbol był jednak magią, więc najpierw, z Michałem Wlaźlakiem, założyli w Gorzowie UKS Chemik. Ich drogi szybko się jednak rozeszły, więc kolejnym ruchem Bednarczyka było powołanie do życia w 2013 r. Klubu Piłkarskiego Progres. Szybko udało się stworzyć imponującą bazę treningową. Przy placu Jana Pawła II, na powierzchni 6,5 tys. m kw. powstało klubowe boisko z trawiastą nawierzchnią, sztucznym nawadnianiem i porządnym ogrodzeniem. A później Progres porozumiał się z SHR Wojcieszyce i przejął od gminy w użytkowanie tamtejszy stadion. Za swoje pieniądze wyremontował budynek socjalny z szatniami i założył oświetlenie płyty. Zgłosił nawet drużynę o nazwie KP Progres-SHR do rozgrywek klasy A.

- Te wszystkie działania doprowadziły do tego, że mamy dziś w Progresie 160 chłopców z roczników od 2009 do 2017, osiem drużyn, siedmiu licencjonowanych trenerów i jednego asystenta – wylicza Bednarczyk. – I wcale nie prowadzimy jakiegoś specjalnego naboru. Przekonaliśmy się, że najlepiej działa poczta pantoflowa. Jak ludzie widzą efekty pracy, to przyprowadzają swoje dzieci. Kolejny rocznik szkoleniowy otworzymy jak co roku, czyli pierwszego kwietnia.

Chcą szkolić, niekoniecznie wygrywać

O sportowych celach Progresu Bednarczyk mówi otwarcie: - Na początkowym etapie szkolenia nie interesują nas wyniki. Pięć lat temu zgłosiłem nawet w związku wniosek, by rozgrywki żaków i orlików odbywały się bez tabel i punktacji. Bo punktomania źle wpływa na niektórych trenerów i rodziców. Wtedy patrzono na mnie ze zdziwieniem, a po objęciu władzy w PZPN przez nową ekipę… od razu wdrożono ten pomysł.
Szkoleniowcy Progresu mają swoją filozofię pracy. Zabraniają na przykład bramkarzom wykopywać futbolówkę daleko od bramki. Bo zależy im na nauczeniu chłopców gry w piłkę nożną, a nie na nic nie znaczących zwycięstwach. Taka postawa w naturalny sposób zaowocowała sukcesami. Chłopcy z rocznika 2004 zostali mistrzami województwa lubuskiego w kategorii młodzików, zaś rocznik 2005 wygrywał po kolei lubuską rywalizację orlików, młodzików i trampkarzy.

Pojawiły się też indywidulane wyróżnienia. Sławomir Midloch, Eryk Rałowski i Patryk Bednarczyk (prywatnie syn trenera, wszyscy z roczników 2004-2005) otrzymali powołania na Letnią Akademię Młodych Orłów, będących nieoficjalną reprezentacją Polski w najmłodszej grupie wiekowej. Dodatkowo Patryk, po dwóch testach w Rakowie Częstochowa, wylądował ostatecznie… w ekstraklasowym Śląsku Wrocław. Ma dopiero 16 lat, a już występuje w kategorii U-18, zaś jesienią 2021 r. zadebiutował w barwach Stilonu w rozgrywkach IV ligi. Do Rakowa – po przegranym przez Progres barażu z częstochowianami o awans do CLJ – trafił natomiast Dominik Cieślak (rocznik 2006). Jego dwa lata starszy kolega Mateusz Walczak ma z kolei za sobą debiut w III-ligowej Carinie Gubin.

Patrzą w przyszłość

Na budżet Progresu składa się dotacja od gorzowskiego samorządu (w 2022 r. będzie to 40 tys. zł), opłaty członkowskie (od trzech lat na niezmienionym poziomie 105 zł miesięcznie za jednego zawodnika) i dotacje na zakup sprzętu w ramach związkowego programu „Klub”.

- Staramy się tak gospodarować pieniążkami, by opłat członkowskich starczało na wynagrodzenia dla trenerów. Resztę zdobywamy na inne sposoby – wyznaje Bednarczyk. – Prawda jest taka, że funduszy zawsze brakuje, więc na koniec roku chodzimy po prośbie po różnych firmach i instytucjach. Do tej pory zawsze przynosiło to efekt.

Rodzice młodych piłkarzy z Progresu mają takie same nadzieje, jak ich pociechy: trenować w renomowanych akademiach piłkarskich i grać przynajmniej w polskiej ekstraklasie. – Widzimy i rozumiemy te pragnienia – zapewnia Bednarczyk. – Dlatego tak ustawiliśmy naszą codzienną pracę, by jakościowo nie odbiegała od topowych ośrodków. A że chłopcy będą od nas odchodzić? Przecież po to ich szkolimy!

Czytaj również:

Progres Gorzów zdobył tytuł. Na dalsze mistrzostwa pojechał… Falubaz Zielona Góra
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska