MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku pod Gryfowem Śląskim

Tomasz Hucał, Zbigniew Janicki
Jak mówi Lilianna K. ten wypadek to dla niej wielka tragedia
Jak mówi Lilianna K. ten wypadek to dla niej wielka tragedia fot. Aleksander Majdański
Najpierw uderzyła w bok auta jadącego z naprzeciwka. Potem poczuła kolejne uderzenie.

Ale dopiero, gdy wyszła z samochodu, zauważyła, że w rowie leży człowiek...

Trwa śledztwo w sprawie wypadku, do którego doszło w piątek 18 stycznia ok. 12.10 pod Gryfowem Śląskim (w miejscowości Biedrzychowice). Przypomnijmy, że zginął w nim młody rowerzysta. Lokalna prokuratura o spowodowanie śmierci podejrzewa żagańską radną miejską Liliannę K. Ona uważa, że to nie z jej winy doszło do tragedii.

Nie ma ferrari

Jak informuje policja z Lubania: "Kierująca volkswagenem 47-letnia mieszkanka Żagania, podczas wyprzedzania na łuku zderzyła się z prawidłowo jadącym z naprzeciwka oplem, a następnie uderzyła w prawidłowo jadącego rowerzystę. W wyniku doznanych obrażeń 26-letni rowerzysta, mieszkaniec Pisarzowic zmarł na miejscu."

- Trwa śledztwo, powołamy w tej sprawie biegłego. Na dziś trudno mówić o akcie oskarżenia. Na pewno jednak śledztwo toczy się przeciwko żaganiance - informuje Violetta Niziołek z jeleniogórskiej prokuratury okręgowej.

- Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Nie można oczywiście mówić o umyślnym spowodowaniu śmierci, bo to kwalifikowałoby się jako zabójstwo. W przypadku wypadku drogowego zawsze zaczynamy od nieumyślnego spowodowania śmierci.

- To dla mnie wielka tragedia. W niedzielę (3 lutego - dop. red.) spotykam się z rodziną tego człowieka - mówiła nam w ubiegłym tygodniu radna Lilianna K. - Jestem przekonana, że to nie jest moja wina. Od razu poinformowałam policję, pogotowie, udzielałam mu pierwszej pomocy. A tamta kobieta tylko stała i wyzywała mnie od morderców - nie kryje łez żaganianka.

Zaraz się zapali

Wróćmy jeszcze do 18 stycznia. Była 12.00. Lilianna K. wracała od siostry do Żagania. W Gryfowie Śląskim zatankowała benzynę i ruszyła w dalszą drogę. Przejechała przez Biedrzychowice i gdy tylko minęła tabliczkę oznaczającą koniec miejscowości... stało się.

Nie mogłam jechać za szybko. Najwyżej 90, choć nie wiem, czy aż tyle. W tej miejscowości za Gryfowem było ograniczenie prędkości i się go trzymałam. Na 200 metrach nie da się tak przyspieszyć, chyba że się ma ferrari. A ja go nie mam - opowiada radna.

Jak podkreśla Lilianna K., z samego wypadku pamięta niewiele. - Wiem tylko, że najpierw uderzyłam w bok auta kobiety z naprzeciwka. Między jedne a drugie drzwi. Potem poczułam kolejne uderzenie. Dopiero gdy wyszłam z samochodu zauważyłam, że w rowie leży człowiek. Najpierw myślałam, że wypadł z tego samochodu. Dopiero obrzucona masą obelg przez kobietę z auta z naprzeciwka, dowiedziałam się, że to rowerzysta - opowiada.

Niestety, 26-latek zmarł na miejscu. Żaganianka do dziś nie może wyjść z szoku. Ubiera się tylko na czarno, mówi, że przeżywa tragedię razem z rodziną. - Nie mogłam go zabić z własnej winy. Nawet po powrocie do domu syn tłumaczył mi, że to ta kobieta musiała go wyprzedzać, tam było zwężenie drogi. Jak byłam tam następnego dnia, stwierdziłam, że to ona mogła ściąć zakręt. Gdyby to jechała ciężarówka, ja mogłabym mieć kłopoty - tłumaczy Lilianna K.

Żaganianka wspomina, że pierwsze o czym pomyślała po zderzeniu, to "zaraz się zapali samochód, a ja razem z nim". Na szczęście wyszła z tego bez szwanku.

To kolejna walka

Lilianna K. jest radną i przewodniczącą komisji rewizyjnej. Prawo i ordynacja wyborcza pozwala jej pełnić tę funkcję nadal, póki nie ma wyroku skazującego. Jak twierdzi, poinformowała o sprawie burmistrza. Ale jej koledzy radni w ubiegłym tygodniu jeszcze o niczym nie wiedzieli.

- Dowiaduję się od państwa - powiedział dziennikarzom przewodniczący rady miejskiej Zdzisław Mirski. - To trudna sprawa. Co bym zrobił, gdybym był na jej miejscu? Łatwo mówić, ale chyba bym zrezygnował z pełnienia funkcji przewodniczącej.

Lilianna K. jednak tego nie zrobiła.

W tym tygodniu skontaktowaliśmy się z radną. Jeszcze raz zdecydowanie podkreśliła, że nic nie jest wyjaśnione i właśnie trwają analizy zdarzenia, które wykażą, kto jest winny. Zapewniła też, że nie była pod wpływem alkoholu. Nie chciała jednak rozmawiać o tym, czy spotkała się, tak jak zapowiadała, z rodziną zmarłego, czy nie.

Lilianna K. mówi, że to dla niej kolejna walka. Jedną - z rakiem - już wygrała kilka lat temu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska