Wielu kibiców zachodzi w głowę, dlaczego mecz zaplanowany na 23 czerwca odbędzie się już w połowie kwietnia. - W tym terminie stadion będzie zajęty. MOSiR, który jest jego właścicielem organizuje tam imprezę - wyjaśnił prezes Włókniarza Marian Maślanka. - Nie mamy na to żadnego wpływu i musimy się dostosować.
Komu bardziej sprzyja to raptowne przyspieszenie? Częstochowskie "Lwy" do samego końca zamykały skład, a komentatorzy ocenili, że to ekipa złożona z "odrzutów". Tor szybko zweryfikował takie oceny. Przygodę z ekstraligą wspaniale rozpoczęli bracia Artiom i Grigorij Łagutowie. Rosjanie mają już na rozkładzie kilka gwiazd z mistrzem i wicemistrzem świata włącznie. Regularnie punkty dorzuca Daniel Nermark, a dobrą dyspozycję w debiucie potwierdził będący objawieniem minionego sezonu Rafał Szombierski. Nie można lekceważyć ich determinacji i atutu swego toru. Prezes Maślanka zapowiedział, że pod Jasną Górą stawiają na walkę i nawierzchnia ma jej sprzyjać. Kilka razy podkreślił, że w sezonie, w którym nie ma wielkiej presji (ostatni zespół po rundzie zasadniczej powalczy o utrzymanie z trzecim z pierwszej ligi), głównym celem ma być widowisko. - Spodziewam się dobrego, choć ciężkiego dla nas meczu, bo Falubaz prezentuje się najlepiej z naszych dotychczasowych przeciwników - skwitował sternik Włókniarza.
Stelmet Falubaz musi uważać, by przypadkiem nie przerwać serii "pięknych porażek" gospodarzy (43:46 w domu z Unią i 42:48 w Gorzowie). W teorii nic tego nie zapowiada, bo nasi są równym i dobrze uzupełniającym się zespołem. Cztery duże punkty (50:40 w domu z Unibaksem i w Tarnowie) nie są przypadkiem. Greg Hancock, Piotr Protasiewicz i Andreas Jonsson wyraźnie trafili ze sprzętem i jeśli się miotają, to z ustawieniami. Wierzymy, że tor będzie sprzyjał walce, a wtedy zweryfikujemy, w którym miejscu jest Rafał Dobrucki. Najpierw trapiły go kłopoty z motocyklami, później nie mógł rozwinąć skrzydeł na tarnowskim betonie. Więc może teraz "Rafi" potwierdzi, że jest tym czwartym do brydża.
Trener Marek Cieślak jest konsekwentny, nie zmienia zwycięskiego zestawienia i wszyscy dostaną dokładnie takie same numery jak w Tarnowie. Czy to ma sens? Wystarczy sięgnąć pamięcią do inauguracji. Jak wtedy jeździli razem Hancock i Dobrucki, a jak ostatnio na Mościcach. Choćby po tej dwójce widać, że zielonogórska maszynka powoli się dociera. Pozostaje też troska o stan klubowych finansów. Nie jest tajemnicą, że Stelmet Falubaz mierzy bardzo wysoko, a runda zasadnicza jest tylko etapem. Spokojne 50:40 daje satysfakcję kibicom, zawodnikom i prezesowi. Nikt nie powinien się dziwić, bo wielu dało z siebie wszystko już na początku, a później brakowało tlenu...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?