Jeśli zaś wynik jest negatywny (pojazd niesprawny), informacja taka natychmiast trafia do centralnego rejestru, żeby kolejny diagnosta, którego odwiedzimy z nadzieją na pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym, wiedział już, że coś kombinujemy. Na usunięcie usterki mamy dwa tygodnie. Gdy uporamy się z awarią i wrócimy do tej samej stacji diagnostycznej, zapłacimy jeszcze raz – od 13 do 36 zł.
Z jednej strony jestem za tym, by niesprawne pojazdy wyeliminować z ulic. Z drugiej – nie podoba mi się to, że trzeba płacić za powtórne podejście do przeglądu. Bo po drodze skasuje nas jeszcze mechanik. A wiadomo, jak jest u mechanika: dobrze i szybko
– nie będzie tanio; dobrze i tanio – nie będzie szybko; szybko i tanio – nie będzie dobrze.
Stop! Instynkt podpowiada mi, żebym więcej nie narzekał. Niebawem też muszę odwiedzić diagnostę...
Czytaj też: Ktoś w szkole w Deszcznie rozpylił gaz pieprzowy. Ewakuowano 130 osób
Zobacz też: Złap kondycję #13: Płaski Brzuch
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?