MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przewodniczący rady zostaje

Beata Bielecka
Ośmiu radnych przeciw, sześciu za, jeden się wstrzymał - tak głosowano nad wnioskiem o odwołanie szefa rady w Kostrzynie.

O tym, że na czwartkowej sesji będą się ważyć losy przewodniczącego Marka Tatarewicza, pisaliśmy w tekście "Do odwołania szefa rady zabraknie im głosów". Pod wnioskiem w sprawie Tatarewicza podpisało się tylko czterech radnych lewicy. Jednak dobrze przygotowali się do sesji.

Wytknęli mu błędy

Radny Bogusław Samosionek odczytał kilkustronicowe uzasadnienie uchwały. Wytknął przewodniczącemu lekceważenie innych radnych, nieetyczne zachowanie, brak kultury osobistej i niesolidną pracę. - Prawdopodobnie te argumenty trafiły do niektórych osób, bo za odwołaniem przewodniczącego głosowało więcej osób niż myśleliśmy - mówiła nam radna Stefania Martynowicz, której też nie podoba się styl pracy M. Tatarewicza.

.

Zanim jednak doszło do podejmowania uchwały, pojawiły się wątpliwości, czy przewodniczący może wziąć udział w głosowaniu. Radca prawny uznał, że nie powinien, ponieważ z tytułu swojej funkcji pobiera dietę, więc można mówić o tzw. interesie prawnym.

M. Tatarewicz był odmiennego zdania. - Byłem przekonany, że mogę głosować. Znam orzecznictwo w tej sprawie, które mówi, że interes prawny nie jest związany z wyborem osób do organów miasta - powiedział.

Dodał też, że jest zadowolony z wyniku głosowania. - Zdecydowana większość radnych, a miałem wrażenie, że także publiczności, która była na sesji, chce bym dalej pełnił swoją funkcję. Mam nadzieję, że lepiej ułoży mi się także współpraca z tymi radnymi, którzy wnioskowali o moje odwołanie - mówił.

Po co zadyma?

Czy grupa radnych zamierza zaskarżyć wynik głosowania z powodu wątpliwości prawnych? - Nie. Byliśmy pewni, że Tatarewicz nie zostanie odwołany, ale chcieliśmy zasygnalizować, że nie są nam obojętne nieprawidłowości, które u nas występują - powiedziała nam S. Martynowicz.

- Ten wniosek był zbyt pochopny - uznał jednak zastępca przewodniczącego Mieczysław Jaszcz. - Jeśli ktoś coś miał do przewodniczącego, to można było najpierw porozmawiać o tym na komisjach, a nie robić od razu zadymę - stwierdził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska