Jadwiga Dominiak nie godzi się na zrobienie zdjęcia synowi. Imienia też nie pozwala ujawniać. - Przecież ja nie mam żadnych praw do niego! A on, choć jest już dorosły, też o sobie decydować nie może - zrozpaczona załamuje ręce.
Marek (imię zmienione) to ukochany syn państwa Dominiaków. Na powitanie podaje rękę i uśmiecha się szczerze. A potem siada na krześle i mruczy coś pod nosem. Od urodzenia żyje we własnym świecie, bo jest dzieckiem autystycznym. Nie mówi, nie potrafi pisać, wydaje z siebie różne dźwięki, jest niespokojny. Na muzykę reaguje od razu. Podrywa się z krzesła i zaczyna podskakiwać. - Bardzo lubi tańczyć - pani Jadwiga z czułością spogląda na syna. - Kiedyś był agresywny, rzucał się na ludzi, ale już się trochę wyciszył. Nie można go jednak zostawić na sekundę, bo jest nieprzewidywalny. Może rozpalić ognisko w kuchni, wyskoczyć z okna... Niczego się nie boi.
W maju zeszłego roku Marek skończył 18 lat. W świetle prawa jest dorosły i sam za siebie odpowiada i o sobie decyduje. Ale nie może tego robić, bo kontakt ze światem ma ograniczony. Do uzyskania pełnoletności był pod opieką rodziców, którzy pobierali na niego zasiłek pielęgnacyjny z urzędu: 153 zł. Gdy skończył 18 lat urząd powiadomił rodziców, że zasiłek wstrzymuje, bo chłopak jest już dorosły. I że sam musi taki wniosek złożyć. A skoro nie potrafi, to w jego imieniu powinien to zrobić opiekun prawny. - Takie są przepisy i nic na to nie poradzimy - przyznaje Irena Smuda, naczelnik wydziału świadczeń rodzinnych Urzędu Miasta.
Opiekuna wyznacza sąd. W czerwcu zeszłego roku Jadwiga Dominiak wystąpiła z takim wnioskiem do Sądu Rejonowego. Jako opiekuna wskazała siebie. Ale wniosek został oddalony. Zasugerowano, że Marka trzeba najpierw ubezwłasnowolnić. I że, może to zrobić tylko Sąd Okręgowy. W lutym Dominiakowie taki wniosek złożyli. Przeżyli wielką traumę. - Bo nie ma nic gorszego, jak ubezwłasnowolnienie własnego dziecka - przyznaje pan Tomasz. Na decyzję czekali kolejne pół roku! - Następnie we wrześniu akta zostały przekazane znów do Sądu Rejonowego. I dopiero teraz ma być wyznaczony opiekun. Pierwsze przesłuchanie mam w połowie stycznia - zamartwia się J. Dominiak.
- To skandal, co te sądy wyrabiają! - wścieka się pan Tomasz. - Syn nie może decydować o sobie, my też nie mamy do niego żadnych praw! A co będzie, gdy trafi do szpitala?! Kto poniesie konsekwencje jego czynów? Kto w razie jakiegoś wypadku może za niego cokolwiek podpisać?!
- Rozumiem rodziców, ale są procedury, których nie można ominąć - przekonuje sędzia Ryszard Rólka, rzecznik sądu. - Najpierw składa się wniosek o ubezwłasnowolnienie. W tym momencie należało też wystąpić o wskazanie doradcy tymczasowego. Rodzice tego nie zrobili. Teraz, niestety, muszą czekać na wyznaczenie opiekuna prawnego. Myślę, że w tej sytuacji jest duża szansa, że ten opiekun zostanie wskazany już na pierwszym przesłuchaniu.
- A kto do tego czasu może podejmować decyzje w imieniu chłopca? - pytam.
- W kwestiach, które wymagają natychmiastowego działania, jak na przykład operacje w szpitalu, zgodę wydać może tylko sąd.
W kwestii zasiłku pielęgnacyjnego Irena Smuda wyjaśnia, że będzie on wypłacony wstecz w momencie wyznaczenia opiekuna.
Dominiakowie są tym wszystkim zrozpaczeni. - Już półtora roku trwa nasza batalia o prawa do syna. I końca nie widać - ubolewają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?