W niemal każdej lubuskiej wsi można usłyszeć, że gdyby nie jagody i grzyby ludzie mieli by problem, aby związać koniec z końcem. Tysiące rodzin łata w ten sposób swoje budżety, w każdej wsi działają punkty skupu, w wielu nawet kilka. Z grzybów cieszą się nawet handlowcy i to nie dlatego, że oferują borowiki i pogrzybki do sprzedaży. Dłużnicy spłacają tzw. zeszyty.
- Starsi chodzą bo muszą - usłyszeliśmy w Kotowicach. - Nie, nawet nie dlatego, że trzeba dorobić, chociaż każdy grosz się liczy. To taki nawyk, tradycja, że jak przychodzi ten czas to idzie się do lasu.
Czytaj w sobotnio-niedzielnym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?