Przypomnijmy, że w środę wieczorem 15-letni Mikołaj został brutalnie pobity na os. XXX-lecia przez pijanego zbira, znanego pod pseudonimem "Fred". Poszło o błahostkę, a skończyło się tragedią. Według relacji świadków, chłopiec dostał kilka ciosów nogą w plecy, w mostek, a potem pięścią w twarz. Kiedy upadł, bandyta dalej go kopał po brzuchu i piersiach. Chłopak przestał oddychać, zrobił się siny. Lekarze z pogotowia próbowali go reanimować, ale bezskutecznie.
Dzisiaj odbyła się sekcja zwłok denata. Miała wyjaśnić przyczyny zgonu. Ale nie wyjaśniła. Biegli z wrocławskiego Zakładu Medycyny Sądowej nie stwierdzili u chłopaka żadnych obrażeń, które tłumaczyłyby jego zgon. - Stwierdzono wprawdzie niewielkie krwawe podbiegnięcia w powłokach czaszki i klatki piersiowej oraz ostrą niewydolność krążeniowo-oddechową, ale to nie tłumaczy jego śmierci - wyjaśnia rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej Kazimierz Rubaszewski. - Potrzebne będą jeszcze dodatkowe badania ciała: toksykologiczne i histopatologiczne.
Żeby oskarżyć i skazać bandytę, potrzebne są takie wyniki, które wskazują, że śmierć była bezpośrednim skutkiem pobicia. Na razie "Fredowi" prokuratura przedstawiła zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym i zwróciła się do sądu o zastosowanie trzymiesięcznego aresztu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?