MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyjmowanie bez kolejki

SYLWIA MALCHER-NOWAK 0 68 324 88 70 [email protected]
Bunkier z zewnątrz w ogóle nie przypomina budynku szpitalnego. Spotkaliśmy koło niego panią Barbarę Bednarek, która podlewała świeżo rozwinięty trawnik. To już ostatnie, kosmetyczne prace przez oficjalnym otwarciem w poniedziałek.
Bunkier z zewnątrz w ogóle nie przypomina budynku szpitalnego. Spotkaliśmy koło niego panią Barbarę Bednarek, która podlewała świeżo rozwinięty trawnik. To już ostatnie, kosmetyczne prace przez oficjalnym otwarciem w poniedziałek. Bartłomiej Kudowicz
W poniedziałek wielki dzień. W zielonogórskim szpitalu zostanie otwarty nowoczesny zakład radioterapii. Dzięki niemu skróci się czas oczekiwania na naświetlanie. Dla wielu pacjentów oznacza to większe szanse na przeżycie.

Gdy w naszym ciele rozwijaja się niepotrzebna tkanka, jak najszybciej trzeba się jej pozbyć. To nowotwór, który będzie rósł tak długo, dopóki się go nie uśmierci. Jednym ze sposobów jest napromieniowywanie, podczas którego niewielka część chorych komórek umiera od razu. Reszta natomiast jest atakowana przez agresywne związki, które wytwarzają się właśnie pod wpływem naświetlania.
Żeby skutecznie zaatakować nowotwór, trzeba uderzyć w niego promieniami elektromagnetycznymi z ogromną energią. To właśnie potrafi akcelerator, czyli urządzenie, którego od poniedziałku onkolodzy zielonogórskiego szpitala będą używać do leczenia Lubuszan. Ten nowoczesny sprzęt był bardzo potrzebny. Dlaczego? Bo skraca czas napromieniowywania chorych i jest dla nich bezpieczniejsze. Podczas zabiegu oszczędza zdrowe tkanki i narządy. Nie uszkadza ich, tak jak np. bomba kobaltowa, której używano w Zielonej Górze do tej pory.

Przyjmowanie bez kolejki

Lubuskie, jako jedyne w kraju, nie miało akceleratora, czyli przyspieszacza liniowego. Dlatego wielu pacjentów uciekało leczyć się do innych województw, np. wielkopolskiego i zachodniopomorskiego.
Teraz, dzięki pieniądzom z Ministerstwa Zdrowia oraz województwa i urzędu marszałkowskiego, ten cud techniki będzie ratował życie także naszym pacjentom. W sumie inwestycja pochłonie 30 mln zł. Wydano je na sprzęt i postawienie nowego bunkra na terenie szpitala, czyli zakładu radioterapii. Dlaczego potrzebny jest bunkier? Bo przyspieszacz liniowy musi stać w pomieszczeniu, którego ściany mają grubość 1,5 metra i wylane są ze specjalnego betonu. Całość jednak nie sprawia przytłaczającego wrażenia. Dach jest lekki i przeszklony, wnętrze przestronne, z chabrowymi ścianami.
To jednak nie koniec inwestycji. Tydzień temu lecznica dowiedziała się, że dostanie z Warszawy dodatkowe pieniądze. - Kupimy drugi akcelerator! - cieszy się Waldemar Taborski, dyrektor szpitala. - Mamy przygotowane dla niego pomieszczenia w bunkrze. Gdy zacznie działać w połowie przyszłego roku, chorzy będą naświetlani natychmiast. Kolejek nie będzie. Poza tym będziemy spokojniejsi o pacjentów, bo nawet, gdy jeden przyspieszacz się zepsuje, drugi nadal będzie pracował.
- Pieniądze na rozwój onkologii na pewno będą - zapewnia Helena Hatka, dyrektor lubuskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Od lat uciekało z naszego województwa sporo pieniędzy, bo lubuscy pacjenci jeździli leczyć się gdzie indziej. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni.

Jeszcze brakuje lekarzy

Otwarcie nowego zakładu radioterapii to dla Lubuskiego duży krok naprzód. Nadal jednak jest kilka problemów, które trzeba rozwiązać. Po pierwsze, żeby przyjmować więcej onkologicznych pacjentów, szpital w Zielonej Górze musi mieć dla nich więcej łóżek na oddziale. - W tej chwili mamy 34 miejsca na onkologii i 24 na ginekologii onkologicznej - wylicza Taborski. - Oprócz tego po dwa na chemioterapii i radioterapii dziennej. To miejsca dla pacjentów, którzy wolą przyjeżdżać na zabiegi codziennie, zamiast leżeć na oddziale.
Poza tym, chorzy na nowotwory leżą także na innych oddziałach np. chirurgii, pulmonologii, laryngologii czy urologii.
Na razie szpital planuje powiększyć o kilkanaście łóżek oddział onkologiczny kosztem miejsc na ginekologii. W przyszłym roku rozbuduje oddział.
Kolejny problem to onkolodzy. W Zielonej Górze brakuje ich co najmniej dwóch.
W Gorzowie też potrzebują
Specjalistów, na razie bezskutecznie, szuka także szpital w Gorzowie. Tam onkologia praktycznie nie istnieje. Jest tam tylko maleńki pododdział dzienny, gdzie chorzy przechodzą chemioterapię. Lubuski Narodowy Fundusz Zdrowia ma pieniądze na rozwój tego oddziału, ale nie ruszy on bez lekarzy.

Za pomoc w przygotowaniu tekstu dziękujemy kierownikowi Pracowni Fizyki Zakładu Radioterapii mgr Małgorzacie Witczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska