Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyrodnicy stają w obronie przydrożnych drzew

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Drogi dla Natury, to ogólnopolska akcja, której uczestnicy stają w obronie przydrożnych drzew.
Drogi dla Natury, to ogólnopolska akcja, której uczestnicy stają w obronie przydrożnych drzew. logo akcji
Kiedy wytnie się kilka drzew, nietoperze giną roztrzaskane przez samochody, a u nas umierają przy drogach całe aleje. Powód? - Nie są przestrzegane zasady ich pielęgnacji - mówią Izabella i Jacek Engel ze Słońska, którzy chcą to zmienić.
Drogi dla Natury, to ogólnopolska akcja, której uczestnicy stają w obronie przydrożnych drzew.
Drogi dla Natury, to ogólnopolska akcja, której uczestnicy stają w obronie przydrożnych drzew. logo akcji

Drogi dla Natury, to ogólnopolska akcja, której uczestnicy stają w obronie przydrożnych drzew.
(fot. logo akcji)

Droga nr 22 z Kostrzyna do Słońska. Równa, nowy asfalt, z obu stron obsadzona kilkusetletnimi drzewami. - Wygląda pięknie, szczególnie wiosną i latem. Wtedy drzewa się zielenią, dają taki przyjemny cień. Aż miło się podróżuje - mówi Lucyna Wierchowska, którą spotykamy na rozlewiskach niedaleko Parku Narodowego Ujście Warty. Jest też jednak druga strona medalu. - Widział pan, ile na tych drzewach jest krzyży? A nie każda śmierć na przydrożnym pniu jest przecież tak oznaczana. Tu zginęło naprawdę dużo ludzi... Zginęłoby mniej, gdyby nie te drzewa - uważa Tomek, młody kierowca z Kostrzyna.

Gniazda w przydrożnych alejach zakłada około 60 gatunków ptaków. W pniach żyją pszczoły. Z alejami związane są też nietoperze. - Te zwierzęta traktują aleje jako punkty orientacyjne. Kiedy nagle wytnie się kilka drzew, nietoperze tracą orientację i giną roztrzaskane przez samochody - mówi Jacek Engel, doradca zadrzewieniowy. Zimą aleje chronią przed nawiewaniem śniegu z pól. Przy gęstej mgle, ulewnym deszczu albo śnieżycach wyznaczają skraj jezdni, a w upalne dni dają cień. Tak, przydrożne aleje to skarb. Dlatego od kilku lat chroni je ustawa. Mówi ona m. in., że drogowcy przed wycięciem drzewa muszą zasięgnąć opinii gminnego wydziału ochrony środowiska. - Zgoda jest wydawana niemal automatycznie. Skutek? Na drodze nr 22 tylko po jednej stronie drogi naliczyłam grubo ponad 300 wyciętych drzew. Każde mogłoby mieć około 100 lat. Rozumiem, że są przypadki, kiedy roślina usycha i trzeba ją usunąć. Ale z pewnością wycinka na taką skalę nie była potrzebna - uważa Izabella Engel, prezes Towarzystwa Przyjaciół Słońska "Unitis Viribus". I wskazuje kolejne błędy: - nadmiernie przycinane są korony drzew. Zamiast usuwać tylko suche gałęzie, wycina się grube, zdrowe konary, po których rana nie może się zasklepić. Drzewa przycinane są dużo wyżej, niż wymagane w przepisach 4,5.

Zdaniem przyrodników jak tak dalej pójdzie, aleja z Kostrzyna do Słońska za kilkanaście lat przestanie istnieć. Podobnie jak ta z Kostrzyna do Gorzowa. Jej pozostałości możemy obserwować już tylko m. in. w Dąbroszynie.

Będą szkolenia

TPS "Unitis Viribus" we współpracy z Fundacją Ekorozwoju z Wrocławia chcą się więc włączyć się do akcji "Drogi dla natury". Zakłada ona m. in. szkolenia dla drogowców i samorządowców. Przyrodnicy będą uczyć jak diagnozować zagrożenia powodowane przez drzewa, minimalizować ryzyko upadku uschniętych konarów i jak projektować nowe zadrzewienia. - Chodzi o to, żeby osoby, które odpowiadają za utrzymanie dróg i wydawanie zgody na wycinkę, wiedziały, kiedy i jak to robić - mówią państwo Engel. Szkolenie w gminie Słońsk ma się odbyć 3 i 4 kwietnia. Będzie adresowane do 20 osób z powiatów słubickiego, sulęcińskiego i gorzowskiego. Jako przykład dbania o przydrożne aleje Engelowie podają Niemców. - Oni nie wycinają alei, ale chronią barierami energochłonnymi. Niemcy mają nawet znaki ostrzegawcze ustawiane w miejscach, gdzie są duże aleje. Nasi kierowcy chętnie zapominają o jednym: wypadków nie powodują drzewa, ale kierowcy, którzy nie przestrzegają przepisów. Aleje nawet hamują temperament niektórych kierowców, dzięki drzewom jeżdżą oni wolniej - wyliczają przyrodnicy.

Drogowcy chcą rozmawiać

Co na to drogowcy? - Wiadomo nie od dziś, że stanowisko nasze i przyrodników jest inne. Chcemy utrzymać zadrzewienie, ale z drugiej strony musimy dbać o bezpieczeństwo, stąd często nie ma innego wyjścia, jak wycinka drzewa. Szczególnie niezrozumiały jest dla mnie upór, jeśli chodzi o drzewa rosnące przy samej drodze na skraju lasu. Przecież gdyby ich nie było, to kilka metrów dalej jest las, nie byłoby żadnej szkody. Co innego aleje, z ich wartości zdajemy sobie sprawę i staramy się o nie dbać - mówi Stefan Kaźmierczak, szef słubickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Rzecznik dyrekcji podkreśla, że drogowcy są zawsze otwarci na rozmowy. - Nie jest tak, że jesteśmy bezdusznymi urzędnikami, którzy najchętniej wycięliby wszystkie aleje. Ale jeśli drzewa są np. na groźnym zakręcie albo mocno ograniczają widoczność, to składamy wnioski o ich usunięcie. Jak najbardziej jesteśmy otwarci na rozmowę z przyrodnikami, takie kontakty zawsze są pożyteczne - mówi Anna Jakubowska.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska