MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przytoczna: Czyje będzie boisko?

Beata Igielska
- Wójt lekceważy głos wsi! - grzmią mieszkańcy Rokitna, którzy nie chcą, żeby gmina sprzedała część boiska.

O sprawie pisaliśmy. Przypomnijmy, gmina sprzedała budynek po byłej szkole w Rokitnie. Inwestorka Anetta Marynowska z Przytocznej chce zrobić w nim pensjonat dla starszych osób, ale na spełnienie unijnych wymogów potrzebuje jeszcze kawałka ziemi.

Po tym, jak chciała odkupić od gminy część szkolnego boiska, we wsi zawrzało. Część mieszkańców nie godziła się na sprzedaż, bo uznała, że to jedyne miejsce zabaw dla młodzieży. Ponad 80 osób podpisało jednak listę popierającą inwestycję.

Czują się oszukani

Po naszym artykule we wsi odbyło się zebranie, na którym 27 mieszkańców sprzeciwiło się sprzedaży, a 12 głosowało za. - Po takim wyniku byliśmy pewni, że sprawa jest zamknięta, bo wójt obiecał wziąć pod uwagę nasze zdanie. Niedawno zobaczyliśmy jednak ogłoszenie o przetargu. Przecież to kpiny! - denerwuje się sołtys Rokitna Zbigniew Piekarski. Wraz przewodniczącym rady sołeckiej, Józefem Tarasiewiczem, napisał protest do władz.

Obaj mężczyźni przyznają, że nie przekonują ich zapewnienia A. Marynowskiej, która obiecała drugą część działki przy szkole odnowić i zagospodarować jako wielofunkcyjne boisko. Na piśmie zobowiązała się też ona do postawienia placu zabaw i altany.

- To tylko obietnice, które nie mają mocy prawnej. Poza tym, co będzie, jeśli teren kupi kto inny? To otwarty przetarg - mówią Z. Piekarski i J. Tarasiewicz. Nie podoba im się też, że inwestorka to wiceprzewodnicząca Rady Gminy.

Wieś ma skorzystać

A. Marynowska jest zdziwiona zarzutami. - Mam być dyskryminowana, bo jestem radną? Przecież na mojej inwestycji wieś skorzysta, bo dam ludziom pracę i zagospodaruję obiekt. Cieszę się dobrą opinią.

Jak mogłabym nie wywiązać się z obietnic? - mówi rozżalona kobieta. Żeby jej zobowiązanie stało się bardziej wiarygodne, przekazuje je za poświadczeniem wszystkim radnym.

Wójt Tadeusz Jasionek przyznaje, że ogłosił przetarg, bo wynik głosowania na zebraniu nie jest dla niego reprezentatywny. - Na ponad 300 mieszkańców przyszło niewielu. Poza tym zebranie służyło jedynie zasięgnięciu opinii. O sprzedaży zdecydowali radni, a ja tylko wykonuję ich uchwały - tłumaczy wójt. Dodaje, że wierzy w zapewnienia A. Marynowskiej, a na piśmie protestacyjnym widnieją tylko podpisy Z. Piekarskiego i J. Tarasiewicza.

- Oprócz tych panów nikt mi się nie skarżył na sprzedaż. Byli za to u mnie mieszkańcy Rokitna, którzy jej chcą - mówi T. Jasionek. Dodaje on, że może odwołać przetarg, ale musi być przekonany, że chce tego większość mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska