- Oleńko dotknij Kliforda, no dotknij... Zobacz jak się cieszy, jak merda ogonem - Joanna Stępień chwyta Olę za rękę. Delikatnie, spokojnie... Ale Ola się wyrywa. Z przeraźliwym piskiem ucieka na środek pokoju. Tupie nogami. I zerka w aparat fotoreportera - Zdjęcie, zdjęcie - powtarza. A potem zdejmuje z półki kolorowy samochodzik. I kręci kołami. Pani Joanna tylko się uśmiecha. I znów prosi Olę, by dotknęła psa. Ale Ola krzyczy. - Jest lepiej niż na początku - przyznaje Joanna. - Bo na początku kontaktu z Olą nie było żadnego. Podobnie z Mateuszem. Na widok psa uciekał do innego pokoju. A teraz kładzie się na niego, uśmiecha...
Labrador tylko dla Oli jest Klifordem, ale naprawdę wabi się Sara. I jest własnością pani Joanny, dogoterapeutki. Dostała ją w prezencie od znajomych i od razu wiedziała, że psiak będzie pomagać autystycznym dzieciom. Takim jak Ola, Mateusz, Nikolas... Sara jest wyszkolona i bardzo cierpliwa. Można ją ciągać za uszy i ogon, można uszczypnąć, a ona tylko się odwróci i liźnie dzieciaka po policzku. Joanna przyjeżdża z nią aż z Międzyrzecza dwa razy w tygodniu. Bo w Zielonej Górze nie ma dogoterapeutów.
W małej salce na drugim piętrze domu przy al. Niepodległości 16 miejsca jest niewiele. Na terapię dzieciaki czekać muszą w długiej kolejce. Bo chętnych jest wielu, a możliwości skromne. - Marzą nam się takie warunki jakie ma Gorzów - wzdycha Sebastian Cycuła, szef Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym "Dalej Razem" w Zielonej Górze. - Wynajmują cały budynek, mają własne przedszkole, a dzieci chodzą na terapie po kilka godzin dziennie. My, niestety mamy tylko trzy ciasne pomieszczenia oraz salę w podstawówce na os. Pomorskim. I 70 osób cierpiących na autyzm, którym możemy zapewnić najwyżej godzinę zajęć w tygodniu.
Przyjeżdżają z Żagania, Żar, Świebodzina, Nowej Soli, a nawet z Wolsztyna: na dogoterapię, treningi umiejętności, na spotkania z terapeutami. - Gdybyśmy mieli lepsze warunki, można by wprowadzić więcej godzin i dodatkowe zajęcia. Przecież terapia to dla osób autystycznych jedyna nadzieja na w miarę normalne życie - dodaje Grażyna Kochaniak, mama chorego Jędrzeja.
O autyźmie jeszcze pięć lat temu nie słyszał Piotr Lepka, tata Mateuszka. - Gdy dowiedziałem się, że z moim synkiem nie będę miał kontaktu, że on żyje własnym życiem, to się popłakałem - przyznaje. - A teraz widzę, jak dzięki terapii Mateusz zmienia się pomału. Jest spokojniejszy, bardziej otwarty, częściej się uśmiecha. Gdyby nie stowarzyszenie, nie wiem, co byśmy zrobili.
Podobnie mówi Aleksandra Olszewska, mama Oli. - Autyzm to ciężka choroba i tylko terapia może pomóc naszym dzieciom - wzdycha.
Elżbieta Konopacka, terapeutka: - Autyzm to schorzenie psychiczne, które ujawnia się około trzeciego roku życia. Dzieci widzą, słyszą i czują inaczej niż my. Mają nietypowe ruchy, skupiają się na szczegółach, jedzą wybiórczo, nie tolerują dźwięków, dotyku... Mają swój świat, do którego ciężko dotrzeć.
Zielonogórskie Stowarzyszenie "Dalej razem" chce, by o tej chorobie usłyszało jak najwięcej ludzi. By rządzący w mieście i województwie poznali problemy z jakimi się borykają. Dlatego w najbliższy wtorek na UZ odbędzie się debata na ten temat. Spotkanie objął patronatem europoseł Artur Zasada. - Jeśli zrobimy burzę mózgów, to może uda się znaleźć jakieś rozwiązanie - ma nadzieję Zasada.
Zdaniem amerykańskich terapeutów, autystyczne dziecko powinno mieć minimum 40 godzin zajęć tygodniowo. Dopiero wówczas jest szansa, że zacznie wychodzić z własnego świata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?