Od trzech tygodni dyrektorem Międzychodzkiego Domu Kultury jest 66-letni Jan Japas Szumański. Konkurs wygrał już pod koniec września ub.r., ale w MOK pojawił się dopiero na początku stycznia. Pierwsze dni urzędowania poświęcił nas przygotowanie projektu reorganizacji placówki. Czyli fuzji domu kultury ze skansenem w Mniszkach.
Sprzeciwili się temu radni opozycji Krystyna Grzesiak, Wacław Gursz i Krzystof Wolny. Skrytykowali te plany podczas wtorkowego posiedzenia komisji, a w czasie środkowej sesji głosowali przeciw. Przyłączyła się do nich radna Teresa Cichosz. Dlaczego?
- Bo to zły pomysł. Jestem pełna uznania dla dotychczasowych dokonań pana Jana i bardzo się cieszę, że został dyrektorem domu kultury. Nie mogę jednak się zgodzić na połączenie tych jakże różnych placówek - tłumaczy T. Cichosz.
Krzysztof Wolny: - To kolesiostwo
Uchwała została przyjęta, gdyż poparło ją jedenastu radnych. Przed głosowaniem doszło jednak do polemiki. Temperaturę na sali podgrzał lider opozycji K. Wolny, który zarzucił władzom ,,kolesiostwo.'' Zdaniem radnego, proponowane w projekcie stanowisko wicedyrektora jest zbędne.
- Utworzono je jednak z myślą o panu Jacku Kaczmarku, który jest kolesiem burmistrza - stwierdził.
Nowy dyrektor zapewnia, że stanowisko jego zastępcy nie było szykowane pod konkretną osobę. Nie zaprzecza jednak, że może nim zostać właśnie J. Kaczmarek, który kierował skansenem, a od września do końca grudnia ub.r. pełnił obowiązki dyrektora domu kultury. Teraz jest jednym z instruktorów. - Jeśli się sprawdzi, to nie wykluczam, że go powołam na zastępcę - zapowiada.
Jan Japas Szumański: - Musi być wicedyrektor!
Zdaniem K. Wolnego stanowisko wicedyrektora jest zbędne. Powołuje się na przykład Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, który ma wiele zadań i obsługuje całą gminę, ale kieruje nim tylko jedna osoba. Nie zgadza się z nim J. Japas Szumański. Zaznacza, że po przyjęciu uchwały placówka składać się będzie z trzech obiektów; domu kultury w Międzychodzie, tzw. domu spotkań w Mierzynie i skansenu w dawnym folwarku Unruchów w Mniszkach.
- Muszę mieć zastępcę w tej randze. Może się zdarzyć, że ja będę w Mierzynie czy w Mniszkach, a mój zastępca będzie musiał podejmować ważnych gości, lub strategiczne decyzję - przekonywał.
Zarzut ,,kolesiostwa'' brzmi mocno i ociera się o tzw. naruszenie dóbr, jak w języku prawników określa się pomówienie. Co na to J. Kaczmarek?
- Owszem, znamy się z burmistrzem, jesteśmy nawet z jednej wyborczej drużyny, ale kolesiami nie jesteśmy. Nie zamierzam jednak włóczyć się po sądach z panem Krzysztofem. Widocznie reprezentujemy inne systemy wartości, bo nawet do głowy by mi nie przyszło wykorzystywać znajomości do osiągnięcia prywatnych celów. W naszym urzędzie takie coś nie przejdzie. Przed trzema laty wygrałem konkurs. To był jeden z trudniejszych egzaminów w moim życiu - komentuje.
Zastrzeżeń było więcej
Radny K. Wolny miał wiele innych zastrzeżeń. Podczas sesji wyliczał, że w pracach nad tym projektem zupełnie pominięto radę. - Postawiono nas przed faktem dokonanym. Kolejne wątpliwości dotyczą podstaw prawnych połączenia obu placówek. Tworząc nowy podmiot gmina powinna przedtem zlikwidować dotychczasowe placówki - mówi.
Dlaczego władze zdecydowały się na połączenie placówek? Zdaniem burmistrza Romana Musiała, po reorganizacji nowe centrum kultury będzie miało większe szanse na unijne dotacje na imprezy, czy inwestycje.
- Kolejny plus, to bardziej efektywne wykorzystanie pracowników i poszerzenie oferty kulturalnej. Jeśli któryś z radnych miał inny pomysł, to mógł skorzystać z przysługującego mu prawa przygotowania własnego projektu uchwały - dodaje burmistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?