12 października miał zapaść wyrok w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, odnośnie mandatu Jana Fijoła. Miał, ale nie zapadł, bo sprawę odroczono na 9 listopada.
I właśnie wczoraj WSA podjął decyzję by... uchylić zarządzenie zastępcze wydane przez wojewodę, które wygaszało mandat radnego Fijoła.
Przypomnijmy: na początku trwającej właśnie kadencji, radny Fijoł złożył na piśmie rezygnację z mandatu, by niedługo potem kolejnym dokumentem anulować swoją poprzednią decyzję.
To zdarzenie sprawiło, że powiatowi radni błyskawicznie podzieli się na dwa obozy, w całkowicie odmienny sposób interpretujące ten fakt. Dla sprawującej władzę w powiecie koalicji, pod przewodnictwem komitetu Wadima Tyszkiewicza wszystko było zgodne z prawem.
Jednak dla opozycji Jan Fijoł przestał być radnym z chwilą podpisania pierwszego z dokumentów. Nad owym dylematem pochylał się nadzór prawny wojewody, a nawet - na zlecenie przewodniczącego rady Jarosława Suskiego - prof. Marek Szewczyk z poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Ostatecznie, w czerwcu tego roku, wojewoda wydała tzw. zarządzenie zastępcze, którym wygasiła mandat kontrowersyjnego radnego. Ten oczywiście odwołał się do WSA, a zaskakujący wyrok w sprawie poznaliśmy właśnie wczoraj.
- Jesteśmy ciekawi uzasadnienia wyroku, bo to ono będzie kluczem do jego zrozumienia - komentował wczoraj na gorąco Grzegorz Potęga, radny PO. - Poza tym, trzeba pamiętać, że to dopiero pierwsza instancja. Myślę, że wojewoda podtrzyma swoje stanowisko i będzie szukała rozwiązania w Naczelnym Sądzie Administracyjnym - mówił G. Potęga.
- Mówiłem na sesji do radnych, którzy krzyczeli, że łamiemy prawo, że służby wojewody są omylne i żebyśmy nie robili sądu na sesji - mówił niedługo po ogłoszeniu wyroku starosta nowosolski, Józef Suszyński. - Z tego, co przekazał mi radny Andrzej Ziarek, który był na miejscu, w sądzie, to zarządzenie zostało uchylone ze względów formalnych. Nie wiem czy kwestie merytoryczne były podejmowane - komentował.
W tym wypadku "względy formalne" miały polegać na... źle wystawionych podpisach. A konkretnie na nieodpowiednich osobach, które podpisywały pisma w imieniu wojewody.
- Nie jest to rozstrzygnięcie jednoznaczne i nadal nie wiemy, jaka interpretacja jest właściwa - podsumował J. Suszyński.
Co to oznacza? Gdyby istotnie było tak, że sąd nie przyglądał się sprawie pod kątem merytorycznym, to cała procedura może zostać powtórzona i ponownie wylądować w WSA. To jednak oznacza, że cała przepychanka może przedłużyć się o kolejne, długie miesiące.
Główny bohater całego zamieszania, radny Fijoł, jak zwykle był nieuchwytny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?