Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport NIK z kontroli w ratuszu w Międzyrzeczu poruszył naszych Czytelników

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Wyniki kontroli w siedzibie władz to temat numer jeden w mieście. Jedni są oburzeni rozmiarami wykrytych tam nieprawidłowości, innych zbulwersowało ujawnienie nazwisk i firm.

Kontrolę przeprowadzono na przełomie 2008 i 2009 r., ale tzw. wystąpienie ukazało się dopiero we wrześniu ub.r. To skrócona wersja raportu. Cały dokument liczy bowiem 155 stron, dopiero przed tygodniem został opublikowany na stronie internetowej gminy. W tym samym dniu poinformowaliśmy o tym w naszym portalu (www.gazetalubuska.pl/miedzyrzecz). Teraz ujawnimy parę szczegółów. Bulwersujących, gdyż tematem są m.in. bajońskie kwoty wypłacane firmom za fikcyjne prace, podmienianie i fałszowanie dokumentów, zaniżanie wartości sprzedawanych przez gminę nieruchomości i ustawianie przetargów.

Zdaniem kontrolerów, szkody spowodowane machlojkami i niegospodarnością urzędników przekraczają 3,2 mln zł!

Konkrety? Proszę bardzo. Na czwartej i piątej stronie czytamy, że w sprawozdaniu z wykonania budżetu za 2006 r. ujęto modernizację stacji uzdatniania wody w Pniewie, choć nie ukończono tej inwestycji, zaś wodociąg wybudowany do Szumiącej miał inną długość, niż podano w dokumentach. Burmistrz Tadeusz D, tłumaczył, że nie zna się na tych kwestiach.

Idźmy dalej. Na ósmej stronie kontrolerzy opisują kulisy przyznania gminie certyfikatów Fair Play w latach 2007 i 2008 r. Władze zapłaciły za nie 21 tys. 368 zł. W ankiecie konkursowej urzędnicy napisali, że gmina zmodernizowała stację uzdatniania wody, choć tego nie zrobiono. I tak władze kupiły tytuł uczciwej gminy!

Przetargi po międzyrzecku

Jak sprzedawano gminne nieruchomości? Inspektorzy skontrolowali 30 takich transakcji i w 19 przypadkach wykryli, że gminny majątek wyprzedawano po zaniżonej cenie. Straty gminy oszacowali na 1 mln 179 tys. zł.

Na stronach 57-60 odsłaniają kulisy wyceny i sprzedaży kilku działek w Międzyrzeckim Parku Przemysłowym. Rzeczoznawca Kazimierz M. sporządził operat szacunkowy, w którym wycenił je na 966 tys. zł, czyli na ponad osiem zł za metr kwadratowy.

Kilka miesięcy później gmina sprzedała je za niespełna 246 tys. zł, czyli po 2,47 zł za metr. Jak to możliwe? Ujawnił to inny rzeczoznawca Henryk L. Zeznał inspektorom, że został wezwany do ratusza, gdzie spotkał się z zastępcami burmistrza i kierownikiem jednego z wydziałów.

- Panowie powiedzieli, że cena jednego metra kwadratowego w operacie nie może przekroczyć 2,5 zł. W związku z tym wyjąłem kartki z operatu Kazimierza M, zostawiłem stronę tytułową i ostatnią, a strony od jeden do dziewięć zamieniłem na nowe z moim wyliczeniem - czytamy na str. 58 raportu.

Burmistrz podpisał bez zgody rady

Z ustaleń NIK wynika, że gmina straciła na tej transakcji 682 tys. zł! W tej sprawie ujawniono także inne nieprawidłowości. Kontrolerzy dotarli do dokumentów z 13 i 17 marca 2006 r. W pierwszym burmistrz napisał, że gmina i władze Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej są właścicielami terenu, choć rada miejska zezwoliła na sprzedaż dopiero 27 marca, a transakcji dokonano 24 i 25 sierpnia. Drugi to porozumienie z KSSSE dotyczące ewentualnej sprzedaży nieruchomości za cenę wynoszącą 2,5 zł z metr kw. oraz ich uzbrojenia na koszt gminy.

- Burmistrz podpisał dokument, choć rada miejska nie wyraziła jeszcze zgody na włączenie tych nieruchomości do strefy - zauważa jeden z naszych rozmówców.

Burmistrz tłumaczył się kontrolerom nieznajomością procedur przetargowych i brakiem wiedzy na temat wyprzedaży nieruchomości. Wczoraj chcieliśmy go poprosić o komentarz. Nie odbierał jednak telefonu. Wcześniej przekonywał nas o swojej niewinności.

Roman Furtak - Dokument nie ma klauzuli tajności!

W raporcie podają nazwiska urzędników, radnych, przedsiębiorców. Opatrzony został nagłówkiem ,,Tekst został zanominizowany na podstawie art. 5 ust. 2 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej ze względu na prywatność osób fizycznych''. Cześć nazwisk zamazano, ale nie wszystkie, co zbulwersowało jednego z Czytelników. Pyta, dlaczego ujawniono nazwiska składających zeznania osób, które nie są zamieszane w żadne afery?

- Dokument nie jest objęty klauzulą tajności. Pracownicy samorządu i radni to osoby publiczne. Jawne są także nazwy firm wykonujących prace na zlecenie gminy - mówi Roman Furtak, dyrektor lubuskiej delegatury NIK w Zielonej Górze.

Raport opublikowano na polecenie komisarza Mariana Sierpatowskiego. Urzędnik tłumaczy, że konsultował to z prokuraturą i NIK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska