Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik z Żar oskarżony o to, że podczas jego dyżuru utonął mężczyzna

(alucz)
Żarska prokuratura oskarżyła 39-letniego ratownika o to, że pracując na miejskim basenie źle obserwował basen i pływającego na torze mężczyznę. Nie zauważył leżącego na dnie mężczyzny.

Do tragedii doszło 13 czerwca tego roku. Właśnie tego dnia w żarskiej pływalni, podczas dyżuru oskarżonego ratownika, jeden z kąpiących się mężczyzn zniknął nagle pod wodą i przez dłuższy czas nie wypływał na powierzchnię.

Wcześniej przepłynął kilka długości basenu, zanurzając się co chwilę. Leżącego na dnie basenu mężczyznę zauważyła jedna z kobiet przebywających w pobliżu. Podpłynęła do niego natychmiast, próbując jednocześnie wezwać pomoc. Jednak chwilę wcześniej dyżurujący ratownik, wyszedł na zaplecze napić się wody. Do akcji, dając znak gwizdkiem, ruszył jego kolega.

Oskarżony, według ustaleń prokuratury, do akcji przyłączył się dopiero kiedy tonącego wyciągnięto na brzeg. Niestety, mimo przeprowadzonej reanimacji, mężczyzna nie odzyskał przytomności. Odwieziono go do szpitala, gdzie na oddziale intensywnej terapii leżał w śpiączce przez kilka tygodni. Zmarł 3 lipca. Miał 32 lata.
Kilka dni temu prokuratora rejonowa w Żarach skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. 39 - letniego ratownika oskarża się o to, że nienależycie obserwował lustro wody i pływającego na torze mężczyznę oraz o to, że przez siedem minut zwlekał z podjęciem akcji ratowniczej.

Jak udało nam się ustalić, mimo postawienia w stan oskarżenia, ratownik nadal pracuje w żarskiej pływalni. Jak komentuje to Franciszek Dendewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji? - Nadal pracuje, bo nie podstaw do tego, żeby go zwolnić - wyjaśnia. - Nie mogę zająć żadnego stanowiska w tej sprawie, czy komentować tego w jakikolwiek sposób. To, jaki będzie finał tej sprawy zależy w tej chwili tylko od sądu.

Udało nam się skontaktować z oskarżonym, który wczoraj przed południem pełnił akurat dyżur na pływalni. - Do wyroku sądu nie zamierzam się wypowiadać na ten temat- skwitował jedynie.
Komentarza nie chce udzielać także rodzina zmarłego. - Wiele osób pytało nas i tę sprawę, ale uzgodniliśmy wspólnie, że nie będziemy o tym mówić. Proszę się z nami więcej nie kontaktować - poprosił jeden z członków rodziny.

Zbigniew Zdzitowiecki, prezes żarskiego WOPR przyznaje, że przypadek utonięcia na krytym basenie to niezwykła rzadkość. - W całej Polsce może jeden, góra dwa razy do roku, zdarzy się coś podobnego - mówi. - W samym tylko województwie lubuskim nigdy podobna sytuacja nie miała miejsca. Owszem, wypadków ze skutkiem śmiertelnym nie brakuje, ale zazwyczaj dochodzi do nich w wyniku bezmyślnych skoków do wody na główkę. Z nurkowaniem tak bywa, że trzeba do tego podchodzić z głową. Są ludzie, którzy na własne życzenie umierają, bo nie wiedzą jak prawidłowo się zanurzać. W tej konkretnej sprawie trudno mi cokolwiek powiedzieć. Czyja to była wina? Wszystko rozstrzygnie sąd.
Oskarżonemu 39 - latkowi grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska