Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekordowe ceny paliw zmorą transportowców

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
Z wieloma klientami negocjujemy nowe stawki za usługi transportowe. Przy tak wysokich cenach paliw, jest to konieczne - tłumaczy Roman Miłkowski
Z wieloma klientami negocjujemy nowe stawki za usługi transportowe. Przy tak wysokich cenach paliw, jest to konieczne - tłumaczy Roman Miłkowski Mariusz Kapała
Obecnie niemal wszędzie za litr benzyny i oleju napędowego trzeba zapłacić powyżej 5 zł, a niekiedy nawet 5,20 zł. Jak w tej sytuacji radzą sobie firmy transportowe?

ŚREDNIE CENY PALIW W NIEKTÓRYCH MIASTACH

ŚREDNIE CENY PALIW W NIEKTÓRYCH MIASTACH

Miasto cena 1 litra Pb 95 cena 1 litra on
Białystok 5,09 5,04
Bydgoszcz 5,10 5,00
Katowice 5,13 5,05
Kraków 5,11 5,05
Łódź 5,11 5,08
Opole 5,12 5,07
Poznań 5,15 5,08
Warszawa 5,14 5,08
Wrocław 5,15 5,08
Zielona Góra 5,17 5,12
Źródło: Polska Izba Paliw Płynnych

Zobacz też: Mandat drogowy, zdjęcie z fotoradaru - sprawdź, jak się odwołać

Roman Miłkowski, jeden z dyrektorów Anneberg Transpol z Zielonej Góry, a jednocześnie wiceprzewodniczący ogólnopolskiego związku transportowców wylicza, że w ostatnich miesiącach z rejestru wypadło kilkadziesiąt tysięcy potężnych ciężarówek.
- Wiele z nich postawiono na kołki, bo przynosiły straty, inne starsze ciężarówki wymieniono na nowe. W transporcie jest tragicznie - przekonuje.
Dyrektor Miłkowski dodaje, że konsekwencją wysokich cen paliw jest to, że usługi transportowe przestały przynosić zyski. A jego firma radzi sobie tylko dlatego, że ma specjalistyczny sprzęt, czyli cysterny. Dzięki temu świadczy usługi bogatym klientom, z których większość zaakceptowało podniesienie cen.

Zobacz też: Nie płacisz rat za samochód? Przeczytaj, jak uniknąć windykacji

- Trzy volva odstawiłem na parking, bo przynosiły straty. Ograniczyłem usługi dla klientów, którzy nie zgodzili się na podniesienie stawek. Nie mogę przecież dopłacać do interesu - przekonuje Miłkowski.
Marek Robert, szef firmy Gobi z Zielonej Góry, o obecnej sytuacji, mówi, że jest tragicznie. - Praktycznie zaprzestaliśmy świadczenia usług dla firm polskich. Jeśli ktoś chce nam płacić 3 zł za kilometr, kiedy koszty wynoszą około 5 zł, to jaki jest sens jeżdżenia dla takiego klienta. Dlatego zaczęliśmy robić interesy z firmami na Zachodzie, w Niemczech czy Francji. Tam bardziej rozumieją naszą sytuację, płacą więcej.
Marek Robert zwraca także uwagę na inny aspekt. Okazuje się, że mimo nieco droższego paliwa, koszty transportu w Niemczech czy innych krajach zachodnich są niższe. To dlatego, że dzięki dobrym drogom, ciężarówki jeżdżą szybciej, mniej palą, nie stoją w korkach itp. To też wpływa na ich dłuższą eksploatację. - Dlatego tam jazda jest tańsza a nie droższa, jak się powszechnie sądzi - dodaje nasz rozmówca.

Zobacz też: Kupujesz polisę AC? Sprawdź, na co uważać - poradnik

O fatalnej sytuacji w transporcie, mówi Władysław Dąbski, szef Da-Mi z Zielonej Góry, firmy mającej około 40 autobusów. - Radzimy sobie, bo musimy. Ale jest bardzo źle. Ciąć wydatki można do pewnego okresu, ale później można się tylko udusić - przekonuje.
Dlatego Da-Mi także skupiło się na świadczeniu usług firmom zagranicznym. Autobusy z turystami jeżdżą do Włoch, Niemiec czy Hiszpanii. I tam zarabiając, firma dokłada do przewozów krajowych.
- Ale tak długo nie pociągniemy. Dlatego będziemy musieli podnieść ceny biletów. Najprawdopodobniej po wakacjach, o ile ceny paliw nadal będą tak wysokie - dodaje Dąbski.
O złej sytuacji mówi też prezes słubickiego Transhandu Tadeusz Jacek.
- Wydaje się, że każda firma transportowa ma kłopoty. I nie tylko z powodu cen. Dokucza nam też utrata płynności finansowej. Niektórzy klienci zamiast od razu, płacą za usługę po miesiącu, niekiedy kilku miesiącach. To dodatkowo przynosi straty - podkreśla Jacek.
Transhand ma autobusy oraz potężne ciężarówki. Prezes dodaje, że w komunikacji pasażerskiej, jego firma być może podniesienie ceny biletów. Ale dopiero od jesieni.

O likwidacji niektórych połączeń, chociażby z Żar do Gorzowa, myśli prezes żarskiego PKS Józef Słowikowski. - Już przed rokiem branża transportowa miała rentowność na poziomie minus 10 procent. W tym roku będzie jeszcze gorzej. Także dlatego, że państwo nie wspiera transportu samochodowego - przekonuje prezes.
I dodaje: - My także skupiamy się na klientach z Zachodu. Tam też chętniej jeździmy. Dzięki temu uzyskujemy wyższe stawki i możemy dopłacać do komunikacji krajowej.
O konieczności rozmów z klientami, w sprawie podwyższenia stawek transportowych, mówi też Marek Jabłoński, szef Impeksu z Zielonej Góry. - Nasza marża spadła do granic opłacalności. Jednak nie wszyscy klienci godzą się na wyższe ceny. Tym bardziej, że na naszym rynku obecni są przewoźnicy ze Wschodu, którzy świadczą usługi taniej - przekonuje.

A mogą to robić, gdyż bardzo często przywożą paliwo z Ukrainy czy Rosji, gdzie jest ono znacznie tańsze. Marek Jabłoński nie myśli się jednak poddawać. Sposobem na przetrwanie jest kupowanie nowych, bardziej ekologicznych i ekonomicznych aut. To właśnie od normy Euro zależy wielkość opłat za jazdę autostradami w Niemczech i innych krajach.
- Zresztą od lipca podobnie będzie w Polsce - tłumaczy prezes Jabłoński.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska