Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Resztki ruin nadal straszą mieszkańców

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
- Po wojnie fabrykę wciąż można było uruchomić - wspomina Franciszek Sykała. - Teraz zostały tu tylko niebezpieczne ruiny.
- Po wojnie fabrykę wciąż można było uruchomić - wspomina Franciszek Sykała. - Teraz zostały tu tylko niebezpieczne ruiny. Małgorzata Trzcionkowska
Opuszczone budynki fabryczne za ulicą Bema pochłonęły już wiele istnień ludzkich. Kilka lat temu czternastolatka nie przeżyła upadku z dużej wysokości. W niedzielę wypadek w ruinach miała siedemnastoletnia dziewczyna. Złamała nogę.

W niedzielę, około godziny 19.00 dziewczyna wraz z rówieśnikami wspinała się po zrujnowanych budynkach. W pewnej chwili straciła równowagę i spadła z wysokości pięciu metrów. - Siedemnastolatka doznała urazu nóg - informuje starszy aspirant Waldemar Kasperowicz, rzecznik żagańskiej straży pożarnej. - Została przetransportowana na stadion, skąd do szpitala zabrał ją śmigłowiec medyczny.
To nie jedyny wypadek na starej papierni. - Kilka lat temu z dużej wysokości spadła czternastolatka - wspomina radny Antoni Budziłło. - Poniosła śmierć na miejscu.

Kilka osób powiesiło się w ruinach. W końcu miasto, do którego należy teren podjęło decyzję o wyburzeniu pozostałości. - Wojskowi saperzy podchodzili do zadania trzy razy - wspomina Budziłło. - To było bardzo trudne zadanie, z uwagi na żelbetonową, wyjątkowo wytrzymałą konstrukcję.
Do tej pory resztki ruin nadal straszą mieszkańców. - W Żaganiu mieszkam od 1947 roku - wspomina Franciszek Sykała. - Fabryka papieru wtedy stała i prawie nie była zniszczona. W oknach były szyby, a teren był ogrodzony. Pobliska elektrownia miała komin o wysokości 110 metrów. Była wówczas jedną z najnowocześniejszych. Oczywiście Rosjanie zdążyli już wywieźć maszyny, ale ciągle można było fabrykę przywrócić do życia. Papiernia miała ruszyć od nowa u nas lub w Jeleniej Górze, ale ostatecznie wygrała tamtejsza lokalizacja.

Pan Franciszek pracował, jako ochroniarz na papierni do 1951 roku. Wspomina, że były czasy, gdy mniejszy obiekt dobrze funkcjonował. Była w nim centrala nasienna. Potem został przejęty przez prywatnego właściciela. Jednak kryzys dopadł i jego.
W ostatnich latach budynek stał pusty i niszczał coraz bardziej. - Stanowi on prywatną własność - informuje Paweł Lichtański, rzecznik urzędu miasta. - Drugi, wysadzony przez saperów obiekt jest nasz. Odbyły się już trzy przetargi na rozebranie resztek budynku i zabranie materiału. Ale nie znaleźli się chętni - dodaje.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska