Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reszty nie trzeba

Janczo Todorow
- Przez moją posesję przeszła linia przesyłowa i poniosłem szkody - opowiada Stanisław Augustyn
- Przez moją posesję przeszła linia przesyłowa i poniosłem szkody - opowiada Stanisław Augustyn fot. Janczo Todorow
Stanisław Augustyn z Sanic uważa, że gmina doprowadzając wodę, narobiła mu szkody na posesji, więc nie musi płacić za przyłączenie.

Wójt i radni są innego zdania.

Kiedy pięć lat temu gmina postanowiła doprowadzić wodociąg do Sanic i kilku sąsiednich wsi, nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Stanisław Augustyn podpisał umowę darowizny i zobowiązał się przekazać gminie tysiąc zł na budowę wodociągu.

Nie miał wyjścia
Budowę rozpoczęto w lipcu 2003 roku. Rury były już położone w ziemi i podłączone, kiedy mieszkaniec otrzymał pismo, że wyraża zgodę na to, aby linia przesyłowa przeszła przez jego posesję. - Sąsiedzi odmówili. Wtedy kierownik budowy powiedział, że nie ma innego wyjścia. No i zgodziłem się. Byłem zadowolony, że pójdę gminie na rękę - opowiada S. Augustyn.

Teraz narzeka, że podczas robót zniszczono mu część krzewów i drzewek. W końcu jednak przyłączono rury i z kranu poleciała czysta woda. Jednak S. Augustyn wpłacił na konto gminy tylko 150 zł i uznał sprawę za załatwioną. - Reszty nie muszę płacić, bo traktuję ją jako odszkodowanie za zniszczenia powstałe na mojej posesji. Mało tego, skoro gmina żąda ode mnie pieniędzy, to ja też zażądałem 3 tys. zł za zniszczenia. W końcu nie musiałem wyrażać zgody na to, żeby rury położyli na moim gruncie - zaznacza.

Będą skargi

I rozpoczął batalię z gminą. Od tamtej pory pisma krążą między urzędem a mieszkańcem Sanic. W końcu właściciel posesji poszedł na ugodę. - Nie chcę już od gminy 3 tys., ale niech urzędnicy nie ścigają mnie za resztę pieniędzy - mówi S. Augustyn.

Gmina jednak nie daje za wygraną. - Wszyscy zapłacili za swój udział w budowie, tylko pięciu stawia opór - przyznaje wójt Ryszard Klisowski. - Jednym z nich jest pan Augustyn. Ci ludzie uważają, że gmina ma obowiązek dać wszystko za darmo. Było nawet zebranie wiejskie, na którym mieszkańcy domagali się, żeby oporni zapłacili. Jeżeli dłużnicy nie zapłacą, to oddamy sprawę do sądu. Uważam, że szkody na posesji pana Augystyna nie są znaczne.

- A ja kieruję skargę do prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Nie zapłaciłem i nie zapłacę - zostaje przy swoim mieszkaniec Sanic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska