Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Czeczeni chce zamieszkać w Polsce

Eugeniusz Kurzawa
Przebywająca pod Zbąszyniem czeczeńska rodzina Dżhamaldinowów stara się o status uchodźców. Swoją przyszłość postanowiła związać z Polską. Tym bardziej, że padły już propozycje zamieszkania.
Przebywająca pod Zbąszyniem czeczeńska rodzina Dżhamaldinowów stara się o status uchodźców. Swoją przyszłość postanowiła związać z Polską. Tym bardziej, że padły już propozycje zamieszkania. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rodzina Dżhamaldinowów musi wrócić do życia! Ludzie starają się im w tym pomóc.

Ktoś zaofiarował mieszkanie, inny worek kartofli, ktoś pomoc w nauce polskiego.

- Pani Bożena Mizerka znająca rosyjski zadeklarowała pomoc w nauce języka polskiego - mówi Mirosława Majerowicz-Klaus, która na wieść o tragedii trójki dzieci Kamisy Dżhamaldinow, przygarnęła czeczeńską rodzinę do siebie. Odtąd przebywa w ośrodku terapii małżeńskiej "Emaus" w Stefanowicach pod Zbąszyniem.

Mieszkańcy tej rozrzuconej wśród pól i lasów wioski pomogli najserdeczniej jak potrafili. Do Klausów przyniesiono jajka, kurczaki, ktoś podrzucił worek marchwi i ziemniaków. M. Majerowicz-Klaus po okresie milczenia zwróciła się bowiem o wsparcie, gdyż utrzymanie gości spadło wyłącznie na nią.

- Dałem się namówić do udziału w programie telewizyjnym o rodzinie czeczeńskiej i pojechałem na nagranie do Stefanowic - relacjonuje Zbigniew Piotrowski, zbąszyński proboszcz. - Po audycji dostałem dwa telefony z propozycjami przyjęcia Czeczenów.

- Mam dom letniskowy niedaleko Zbąszynia, więc zgłosiłem księdzu, że mogę te osoby przyjąć na pół roku zanim nie staną na nogi - deklaruje Adam Sołtysik. - Musieliby tylko przez zimę palić w piecu.

- Oni zostali dotknięci traumatycznymi przejściami i być może takie miejsce jak nasze pomogłoby im wyjść z traumy - wskazuje Paweł Urbanowicz, prezes Fundacji "Nasz Dom" w Lutolu Mokrym. Fundacja, którą kieruje zajmuje się dziećmi i młodzieżą opuszczoną społecznie i biologicznie. - My mamy ciągle do czynienia z ludźmi poobijanymi przez los. Możemy zaoferować mieszkanie w domku na terenie naszej posesji, jako etap w ich życiu, ale też - gdybyśmy się potrafili porozumieć - państwo z Czeczeni mogliby rozpocząć współpracę z nami, z fundacją, jako nasi partnerzy. Pracy tutaj jest naprawdę dość.

- To są ludzie honoru, zapewne nie chcieliby być na czyimś utrzymaniu, mieszkać "przy kimś"; na razie są w takiej sytuacji u nas - tłumaczy M. Majerowicz-Klaus. Uważa, że gdy sytuacja dojrzeje Kamisa i jej mąż Hampasza Dżhamaldinow wraz z trzyletnim synem Emim powinni znaleźć się w samodzielnym lokum. Pasza jest zawodowym kierowcą, ma też zawód piekarza. Kamisa skończyła ogólniak, interesuje się informatyką.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska