Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy ucierpieli nie tylko przez suszę

Aleksandra Gajewska-Ruc, Dorota Lipnicka
Paweł Egrowski wini burmistrza za brak odszkodowań.
Paweł Egrowski wini burmistrza za brak odszkodowań. Aleksandra Gajewska-Ruc
Ogromne straty ponieśli rolnicy z naszej gminy przez panującą w tym roku suszę. Ich sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że nie dostaną odszkodowań. Dlaczego? Winą obarczają władze gminy.

Takiej suszy nie było od wielu lat. Nasze straty są ogromne. Zniszczone pola, marne plony. Tyle ciężkiej pracy i zainwestowanych pieniędzy na nic. To prawdziwa klęska! - załamuje ręce Paweł Egrowski, rolnik i członek Lubuskiej Izby Rolniczej.

Susza dała się we znaki rolnikom w całym kraju. Odszkodowania za straty poniesione w jej wyniku są w tym roku wysokie. Rząd zmotywowany zbliżającymi się wyborami, wykazał się wyjątkową hojnością. Za każdy hektar ubezpieczony rolnik mógł otrzymać aż 400zł, a nieubezpieczony 200zł. Łączna suma nie mogła jednak przekraczać 60 tys. zł.

- Tyle właśnie dostaliby wszyscy więksi rolnicy. To olbrzymie sumy! Dla niektórych gospodarzy nawet kilka tysięcy to wielkie pieniądze. Ja sobie jakoś poradzę, ale dla nich te odszkodowania to był jedyny ratunek - mówi Paweł Egrowski.

Szacowali po żniwach
Niestety, pieniądze, które mogłaby podratować zrujnowany przez suszę budżet, przejdą im koło nosa, bo komisja, która miała oszacować straty, zabrała się do pracy zbyt późno. Gdy pojawiła się na polach, było już po żniwach, nie było więc czego oceniać. - Jak mogło do tego dojść? - zastanawiają się oburzeni rolnicy.

Odpowiedź na to pytanie próbowano znaleźć na posiedzeniu komisji rolnictwa, które w ubiegłym tygodniu odbyło się w ratuszu. Okrągłego stołu nie było, a naprzeciw rady zasiadł burmistrz i jego urzędnicy oraz przedstawiciele lokalnych rolników wspierani przez prezesa Lubuskiej Izby Rolniczej, Stanisława Myśliwca.

- Pismo zaadresowane jako „pilne” złożyłem do burmistrza 20 lipca. Prosiłem w nim o pomoc i jak najszybsze powołanie komisji do szacowania strat, bo do żniw było już niedaleko. Dlaczego komisja zabrała się do pracy dopiero miesiąc później? - pytał w imieniu rolników Paweł Egrowski.

Przewodniczącą komisji, która miała kierować jej pracą, była pracownica wydziału gospodarki mieniem urzędu miejskiego. Jak wyjaśniała, decyzję o powołaniu komisji otrzymała 5 sierpnia, a przez kolejne tygodnie zajmowała się tworzeniem harmonogramu prac komisji. Pracę spowalniać miał też fakt, że w sezonie urlopowym, nie miała żadnej pomocy. W efekcie, pierwszy wyjazd komisji w teren nastąpił 21 sierpnia, kiedy większość pól była już skoszona.

Zdaniem rolników z LIR, winę za zaistniałą sytuację ponoszą władze miasta. - To burmistrz jest zwierzchnikiem urzędników i to on powinien nadzorować ich pracę. Przez jego zaniechanie, rolnicy stracili szansę na pomoc. To strasznie przykre, sam głosowałem na pana Lorenza i czuję się zawiedziony - z rozżaleniem mówi P. Egrowski.

Winnych brak

Remigiusz Lorenz nie czuje się jednak winny zaistniałej sytuacji. W świetle przepisów za pracę komisji, której członkami byli także rolnicy - P. Egrowski oraz J. Konieczny, nie jest odpowiedzialny burmistrz.

- Na Komisji Rolnictwa w dniu 06.10.2015r. zadane zostało pytanie przedstawicielom LIR: „czy mają zastrzeżenia do pracy burmistrza od daty złożenia wniosku przez pierwszego rolnika do dnia powołania Komisji Wojewody Lubuskiego tj. 31.07.2015r.”. Udzielono odpowiedzi, że nie mają zastrzeżeń. Moim obowiązkiem, jako burmistrza było wystąpienie do wojewody o powołanie komisji po wpłynięciu wniosków od rolników, z czego się wywiązałem. Na tym zadaniu, w myśl przepisów, rola burmistrza się kończy. Dalsze działania winny być prowadzone przez powołaną komisję. Zwrócić należy też uwagę na fakt, że pierwszy wniosek w sprawie powołania komisji do oszacowania zakresu i wysokości szkód złożony został przez pierwszego rolnika 24.07.2015 r., a w 2011 roku pierwsze wnioski wpływały już w połowie czerwca - mówi.

Wyjaśnienia burmistrza przekonały radnych. Niektórzy z nich poparli burmistrza głośno, inni dyplomatycznie milcząc. Merytoryczne argumenty włodarza nie trafiły jednak do rolników.

- Takie potraktowanie sprawy jest wprost niewybaczalne. Tak nie zachowuje się gospodarz gminy - mówi P. Egrowski.

Zgadza się z nim Jaremiasz Konieczny. - Bycie burmistrzem, a pełnienie funkcji burmistrza to dwie różne rzeczy. Pan Lorenz jedynie pełni tę funkcję. Nie potrafię zrozumieć jego aroganckiego zachowania. Wspólnie z synem straciliśmy aż 44 tys. złotych. Takich jak ja jest więcej. Mam pretensję, że burmistrz nie mobilizował swoich pracowników do działania. Nie obchodzą go sprawy wsi. Dla niego liczy się tylko miasto. Przepływ informacji między urzędem, a sołectwami jest tragiczny. Zresztą burmistrz pokazał na dożynkach, że ma nas za nic. Żaden rolnik nie otrzymał zaproszenia. To nas strasznie zabolało. Gdyby tyle samo ludzi zaangażowano w sprawę suszy, co w przygotowanie tych dożynek, wszystko poszłoby pewnie dobrze. Dziwi mnie także postawa radnych, szczególnie tych z komisji rolnictwa. Cała Polska żyła sprawą suszy, a oni co robili? To samo dotyczy urzędu. Kiedy w końcu urzędnicy zrozumieją, że są dla ludzi? - mówi rolnik.

Co czeka naszych rolników? Prezes LIR zaapelował na komisji, aby władze nie zostawiały ich samych sobie. Co na to burmistrz? Dopuszcza możliwość umorzenia rolnikom kwartalnego podatku. - Każdy wniosek będzie rozpatrywany po złożeniu wymaganych dokumentów - mówi.

- To kropla w morzu, niewiele nam to da. Poza tym, na nieudolności władz straci budżet gminy - komentuje Egrowski.

Remigiusz Lorenz
burmistrz Międzyrzecza:

Burmistrz nie jest organem uprawnionym do zbierania oświadczeń rolników i szacowania szkód. To zadanie komisji powołanej przez wojewodę. Pracę komisji, która ma szacować straty na polach, nadzorują pracownicy Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Jako burmistrz według przepisów nie odgrywam w tym jakiejkolwiek roli. To nie burmistrz wysyła komisję w teren. Powinna ona zacząć działania w dniu wydania zarządzenia.

Stanisław Myśliwiec
prezes Lubuskiej Izby Rolniczej:

Komisja powinna pojawić się na polach na początku sierpnia. Dziwi mnie, że rada miejska, a zwłaszcza radni reprezentujący rolników, bronią burmistrza. Rolnik jest tylko rolnikiem, nie ma czasu na to, żeby śledzić poczynania władz. Od tego powinny być kompetentne osoby w urzędzie, których pracą jest dopilnowanie formalności. Rolnicy są tu ofiarą, ponieśli ogromne straty, a jeszcze obarcza się ich winą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska