Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosomak wyciągał ciężarówki

Tomasz Hucał
Ciężarówki w Czadzie są prawie zawsze przeładowane. Nie dziwi więc, że często zakopują się w piasku.
Ciężarówki w Czadzie są prawie zawsze przeładowane. Nie dziwi więc, że często zakopują się w piasku. fot. Dariusz Kudlewski
Polscy żołnierze patrolując region Wadi Fira po czadyjskich bezdrożach niejednokrotnie spotykają na swej drodze ludzi w sytuacji, w której nie sposób odmówić pomocy.

Podczas kilkudniowego patrolu grupy bojowej Alfa, żołnierze na przygranicznej trasie spotkali wycieńczonych i przestraszonych czadyjskich kierowców.

- Od 26 dni jedziemy z Ndżameny(stolicy Czadu, około 800 km - przyp. red.) z transportem materiałów na kontynuację remontu szpitala w przygranicznym miasteczku - opowiadali kierowcy. - Ostatnie trzy dni, stoimy zakopani ciężarówkami w wadi, kilkaset metrów od granicy.

Skończyła nam się woda i właściwie zamierzaliśmy już porzucić samochody, gdyż uzbrojone grupy często przekraczają granicę z zamiarem rabunku. Uratowaliście nas - mówił do Polaków Ahmed, jeden ze spotkanych kierowców.

Zapasy się skończyły

Ciężarówki czadyjskie zupełnie nie przypominają znanych nam z polskich dróg pojazdów. - Są obładowane towarem do granic możliwości, a kierowcy muszą być mistrzami w jeździe bezdrożami - opowiada major Dariusz Kudlewski, oficer prasowy Polskiego Kontyngentu Wojskowego Czad.

Pułapką dla pojazdów zarówno podczas pory suchej, jak i deszczowej, są wadi- okresowe rzeki. - Obecnie są to ogromne połacie piasku przecinające trasę. Każdy pojazd ma trudności z przejechaniem przez wadi, a ciężarówka często nie może przejechać, zakopując się w piachu - wyjaśnia D. Kudlewski.

- Widząc zakopane ciężarówki postanowiłem pomóc je wyciągnąć. Na początku daliśmy kierowcom wodę i jedzenie, gdyż od trzech dni nikt tędy nie przejeżdżała a zapasy dawno im się skończyły. Następnie przy pomocy Rosomaków wyciągnęliśmy zakopane auta. Pojazdy zakopały się w mało uczęszczanym i bardzo niebezpiecznym miejscu - wspomina porucznik Przemysław Beczek, dowódca grupy bojowej.

Po tej przygodzie, żołnierze kontynuowali patrol. Przed nimi kilka przygranicznych miejscowości w których bardzo ważna jest obecność wojska. - Spotykamy się po drodze z mieszkańcami mijanych miejscowości. Wyjaśniamy cel naszej obecności i jednocześnie pytamy o zagrożenia - relacjonuje dowódca drużyny sierż. Mariusz Zając.

Blisko 300 tysięcy uchodźców

Żołnierze część patrolu pokonują pieszo, rozdają ulotki informacyjne, prowadzą obserwację terenu. Załogi Rosomaków ubezpieczają maszerujących kolegów.
Lokalni mieszkańcy są spokojni, ale zaledwie kilka kilometrów za granicą rozciąga się Darfur, skąd ciągle przybywają do Czadu sudańscy uchodźcy.

Wszyscy są kierowani do jednego z trzynastu obozów uchodźców. - W Czadzie w tego typu obozach przebywa prawie 300 tysięcy Sudańczyków. W naszej strefie odpowiedzialności w sześciu obozach jest prawie 130 tysięcy ludzi, których pomagają różne organizacje humanitarne - informuje mjr Kudlewski.
Obecnie uchodźcom w Wadi Fira pomaga 8 międzynarodowych i 14 pozarządowych organizacji humanitarnych.

Grupa bojowa Alfa wraca do bazy North Star po sprawdzeniu sytuacji w kilku przygranicznych miejscowościach i patrolu rejonu obozu uchodźców. - Przeprowadzono tam rozmowy z czadyjską ochroną obozu i przedstawicielami organizacji humanitarnych. Konwoje z wodą i żywnością docierają na czas. Wszyscy sytuację w obozie i strefie przygranicznej oceniają jako stabilną - podsumowuje D. Kudlewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska