Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpoczęła się walka o życie Cyprianka

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
Cyprianek uwielbia bawić się z mamą i tatą.
Cyprianek uwielbia bawić się z mamą i tatą. Janczo Todorow
Cyprianek Janczewski z Zasiek ma zaledwie dziesięć miesięcy i nowotwór obu oczek. To choroba podstępna i nieobliczalna. Rodzice rozpoczęli walkę o życie synka i wierzą, że z pomocą naszych Czytelników ją wygrają.

Przeczytaj też: Otwórzmy serca dla Weroniki

Zasieki w gminie Brody to mała miejscowość. Tu wszyscy się znają i wiadomość o tym, że Cyprianek ma chore oczka, rozniosła się lotem błyskawicy.
- Miesiąc temu zauważyłam jakiś dziwny odblask w oczkach synka - wspomina Wanda Janczewska. - Następnego dnia pojechaliśmy do okulisty w Żarach. Wykrył coś w lewym oczku, ale nie był pewien, co to jest. I skierował nas do specjalistów w Krakowie. W Klinice Onkologii i Hematologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala po zbadaniu dziecka powiedziano nam, że ma w obu oczkach siatkówczaki, czyli nowotwory na siatkówce. Od razu zrobili pełne badania, pobrali Cypriankowi także szpik kostny, wykonali też tomografię głowy. Bez zwłoki rozpoczęto chemioterapię.

Na Dorotę i Romana Janczewskich ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba. - Jesteśmy małżeństwem od pięciu lat. Cyprianek to nasze pierwsze i długo oczekiwane dziecko. Nawet nie śniło się nam, że coś takiego go spotka. Nie siedzimy z założonymi rękoma, zrobimy wszystko, żeby go wyleczyć - zapewnia ojciec.
Rozpoczął się wyścig z czasem. Raz w miesiącu trzeba jechać na chemioterapię do Krakowa i trzy razy do Wrocławia. Kontrolne badania będą na początku grudnia i wtedy okaże się, czy terapia przynosi efekty. - Wierzymy, że lekarze wyleczą nasze dziecko, bo inaczej byśmy nie jeździli. Nie tracimy nadziei - podkreślają rodzice.

Chorobą wnuczka przybita jest też Wanda Janczewska, mama pana Romana. - Mam tylko nadzieję, że Cyprianek, mój siódmy i najmłodszy wnuczek, wyzdrowieje. Nie tracę również nadziei, że ludzie nam pomogą w tych trudnych chwilach - mówi babcia.
Na razie chłopczyk nie ma problemu ze wzrokiem. Ale gdy siatkówczaki zaczną narastać... Jeżeli choroba będzie postępowała, mogą pojawić się przerzuty na inne narządy. Dlatego lekarze chcą wykonać scyntygrafię kości i ustalić, czy wszystko z nimi w porządku.
Kiedy mieszkańcy gminy dowiedzieli się o nieszczęściu, od razu zaoferowali pomoc. Głównie finansową, bo wyjazdy do Krakowa i Wrocławia sporo kosztują. Pan Roman jest nauczycielem w Zespole Szkół w Brodach. I jest wdzięczny dyrekcji, że jego lekcje dopasowała do wyjazdów z synkiem. Z pomocą przyszedł też Zbigniew Bejnarowicz, sołtys Zasiek. Odezwali się dawni absolwenci pana Romana...

Przeczytaj też: Pomóżmy Gabrysi wygrać walkę

Podczas naszej wizyty w domu Janczewskich do drzwi zapukali znajomi. Pani Wioletta z Jezior Dolnych (nie chce nazwiska w gazecie) przyszła z córką i zięciem, którzy mieszkają w Londynie. Jak tylko zięć dowiedział się o chorobie Cyprianka, zaczął zbierać pieniądze wśród znajomych i właśnie przyniósł zwitek banknotów. - I dalej będę zbierał wśród Polaków w Anglii. Przecież to dziecko, trzeba je ratować. Będziemy apelowali do znajomych i nieznajomych. Wierzę, że inni ludzie też nie pozostaną obojętni - mówi zięć pani Wioletty.

Jeśli ktoś z Was, Kochani Czytelnicy, chciałby pomóc Cypriankowi, powinien skontaktować się z rodzicami chłopczyka, tel. 604 794 272.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska