Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryby wypuszczam wolno

Tomasz Krzymiński
Piotr Dziadura jest głogowianinem, ma 27 lat, od 21 wędkuje. Pracuje w firmie produkującej wózki inwalidzkie.
Piotr Dziadura jest głogowianinem, ma 27 lat, od 21 wędkuje. Pracuje w firmie produkującej wózki inwalidzkie. fot. Tomasz Krzymiński
Rozmowa z Piotrem Dziadurą, wędkarzem koła Kleń w Głogowie.

- Do otwarcia sezonu pozostało jeszcze trochę czasu, na wiele gatunków ryb obowiązują okresy ochronne, więc chyba wędkarze się nudzą?
- Trochę prawdy w tym jest, ale przecież trzeba się przygotować do sezonu. Teraz zajmuję się struganiem woblerów i ich testowaniem. Bo łowię na swoje przynęty. Ale zupełnie nie odpuściłem łapania. W zimie łowiłem pod lodem, a i teraz zdarza mi się wyskoczyć na ryby. Szczupaki i sandacze są pod ochroną, ale można połowić na przykład klenie. Teraz jest wysoka woda na Odrze i ona sprzyja łowieniu.

- Ale co to za przyjemność łowić o tej porze? Nad wodą jest zimno i wieje.
- Aura nie jest najpiękniejsza, ale nie przeszkadza w łowieniu. Wiadomo, że przyjemniej łapie się gdy jest ciepło. A teraz wystarczy się ubrać. Wędkarze są wyposażeni w porządną odzież i chłód nie dokucza. Nie ma złej pogody na ryby, można być tylko nieodpowiednio ubranym.

- Dużo czasu spędza pan zwykle nad wodą?
- Na rybach bywam średnio cztery razy w tygodniu. Dzięki temu wiem dokładnie gdzie mogę się spodziewać kleni, sandaczy czy boleni. Wiem też, na co je łowić. Sam potrafię też stworzyć odpowiednią przynętę. Mogę też wszystkim narzekającym powiedzieć, że w wodach w naszej okolicy jest pełno ryb i to bardzo dużych. Przy moście w Głogowie zdarzyło mi się nawet złowić troć wędrowną.

- A można trafić naprawdę duże ryby?
- I to wcale nie tak rzadko. Ja mam na koncie sporo rekordowych okazów. Złowiłem suma długości 157 cm i wadze około 30 kilogramów, szczupaka 106 cm długości, sandacza 101 cm i bolenia 94 cm. To te największe. I dodam, ze wszystkie te ryby trafiły z powrotem do rzeki.

- Słyszałem różne opinie wędkarzy na temat ryb z Odry. Czy pańskim zdaniem nadają się one do jedzenia?
- Nie mam oporów przed zjedzeniem sandacza czy suma z Odry. Zdarza mi się zabrać w ciągu roku kilka ryb ze sobą i są to drapieżniki. Bo leszczy i płoci nie tykam. Choć zdecydowaną większość natychmiast wypuszczam.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska