Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rycerze walczyli o zamek w Międzyrzeczu (zdjęcia)

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Przed inscenizacją najlepsi rycerze walczyli na moście o Szarfę Pani z Jeziora.
Przed inscenizacją najlepsi rycerze walczyli na moście o Szarfę Pani z Jeziora. fot. Dariusz Brożek
Międzyrzeckie bractwo rycerskie jest jednym z najstarszych w regionie. Powstało dziesięć lat temu, obecnie należy do niego 30 osób. W sobotę wojowie i ich damy uczestniczyli w inscenizacji bitwy o średniowieczny zamek.

[galeria_glowna]
W sobotę rano międzyrzeczanin Czesław Mejza wypucował skonstruowaną przez siebie armatę, po czym przy pomocy kolegów wtaszczył ją na łąkę między zamkiem i Obrą. Reprezentował miejscowe bractwo podczas turnieju puszkarzy, jak dawniej nazywano artylerzystów. Od czterech lat jest bowiem rycerzem. Jak zamustrował się do bractwa?

- Jestem kierowcą autobusu. Przed kilkoma laty wiozłem naszych wojów na bitwę pod Grunwaldem. Złapałem bakcyla i wróciłem już jako rycerz - opowiada 56-letni kierowca, który jest najstarszym rycerzem w międzyrzeckim bractwie.

Po południu artylerzysta wyrychtował armatę w kierunku zamku i zaczął go ostrzeliwać pakułami. Sobotni szturm na warownię zakończył dwudniowy festyn rycerski. Ponad 100 zbrojnych z Polski i Niemiec strzelało z bombard i hakownic, walczyło na miecze i topory. Ostatnim akordem bitwy były walki na murach, gdzie napastnicy "wycieli w pień" ostatnich obrońców i mieszczan.

- Inscenizacja oparta jest na autentycznej bitwie z 1474 roku, kiedy zamek został zdobyty przez wojska króla Węgier Macieja Korwina dowodzone przez ówczesnego starostę generalnego Śląska i Łużyc Stefana Zapolyę. Wegierskie oddziały Fekete Sereg były wspierane przez Czechów oraz oddziały książąt kożuchowskiego, głogowskiego i żagańskiego - opowiada Robert Wawryniuk, autor scenariusza.

Węgrzy wzięli zamek zdradą

Jan Długosz pisze, że zamek został wzięty zdradą. Ostatnio jego obroną dowodził Tomasz Bączkowski. Od kilku lat jest nieformalnym kasztelanem zamku i dowodzi Bractwem Rycerzy Ziemi Międzyrzeckiej. Ale tylko w weekendy i popołudnia, gdyż pracuje jako informatyk w jednej z miejscowych szkół. - Uczniowie wołają niekiedy na mnie "rycerz''. Niektórzy przychodzą w czasie przerw i wypytują o rynsztunek, czy sprawy związane z historia naszego miasta - opowiada.

W bractwie jest około 30 osób. W tym kilka kobiet, które w średniowieczu od białych czepków na głowach nazywano białogłowami. - Głównie robimy za tło oraz zajmujemy się aprowizacją. Potrafię też strzelać z łuku i hakownicy. Jednak miecz czy topór są dla mnie za ciężkie - mówi Marta Bączkowska, prywatnie żona kasztelana.

Rycerski fach lekki nie jest. Dwuręczny miecz, tzw. półtorak, waży od dwóch do czterech kilogramów. Do tego należy doliczyć tarczę, osłony na nogi oraz przeszywanicę, czyli kaftan, który wkłada się pod kolczugę, czy płytową zbroję. Cały rycerski ekwipunek waży od 30 do 50 kg. Z takim balastem na plecach nawet największy mocarz pada z wyczerpania do kwadransie walki. Przekonali się o tym uczestnicy sobotnich turniejów, które rozegrano przed inscenizacją szturmu na zamek.

Wpierw na łące odbył się tzw. bohurt, czyli grupowa walka, podczas której kilkunastu zbrojnych okładało się po głowach i korpusach mieczami, toporami i buzdyganami. W takim pojedynku wszystkie chwyty są dozwolone, dlatego kilku uczestników powaliły na ziemię kopnięcia ich przeciwników, lub uderzenia tarczami. - Tłuką się lepiej niż kibice w czasie ustawki - komentował jeden z widzów.

Ekstraklasa walczyła na moście

Potem czterech najlepszych wojów zmierzyło się na miecze na moście nad zamkową fosą. Szarfę Pani z Jeziora i tytuł najlepszego rycerza wywalczył warszawiak Robert Szatecki. W finałowym pojedynku pokonał ubiegłorocznego zwycięzcę Łukasza Michalskiego-Kermita ze Słupska. Obaj należą do ekstraklasy polskich rycerzy, choć na miecze zmierzyli się pierwszy raz. - Zwycięstwo na międzyrzeckim turnieju to powód do dumy - zaznaczali obaj zbrojni.

Miejscowi wojowie zaznaczają, że rycerstwo to nie tylko okładanie się mieczami. Uczą się dworskich zwyczajów z tego okresu, zgłębiają dzieje miasta. Przez kilkaset lat międzyrzecki zamek były ważnymi ogniwem polskiego sytemu obronnego. Bronił granic Wielkopolski, wiele razy był zdobywany i palony przez Pomorzan, Brandenburczyków, Joannitów, Ślązaków, Czechów i Węgrów.

- W czasach Jagiellonów Międzyrzecz był jednym z największych i najważniejszych miast w Wielkopolsce. Cieszył się królewskimi względami i przywilejami - zaznacza Jerzy Dymkowski-Dimas, jeden z pierwszych międzyrzeckich rycerzy.

Znowu "zginą" pod Grunwaldem

Bractwo powstało 10 lat temu jako jedne z pierwszych w regionie. Wojowie uczestniczyli w wielu inscenizacjach, często występują podczas rozmaitych festynów w rodzinnym mieście i okolicach. Teraz szykują się do inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, która w tym roku będzie miała szczególny rozmach, gdyż w lipcu przypada 600. rocznica zwycięstwa nad Zakonem Najświętszej Maryi Panny.

Na grunwaldzkich polach międzyrzeczanie będą walczyć w Chorągwi Wielkiego Mistrza przeciw polskim i litewskim rycerzom. Z. Mejza dostał już przydział do podlegającego Krzyżakom tczewskiego hufca artyleryjskiego. "Zginie" rozsieczony przez Litwinów księcia Witolda. - Zdążę jednak oddać dwa wystrzały - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska