Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Są klienci, w których sklepy i sprzedawczynie czy kasjerki wywołują to, co najgorsze

Redakcja
Magda Weidner
Na gazetalubuska.pl mieliśmy artykuł o mężczyźnie, który chciał w aptece kupić lek. Gdy dowiedział się, że jest na receptę, wpadł w furię i zaczął demolować pomieszczenie. Cała historia zdarzyła się gdzieś w Polsce, ale wywołała we mnie lawinę wspomnień z naszego zielonogórskiego podwórka.

Widziałam w naszych klientów, w których sklepy i sprzedawczynie czy kasjerki wywołali to, co najgorsze. Największym burakiem, w moim prywatnym rankingu, pozostaje pan, który obrzucił kasjerkę bluzgami oraz deszczem monet. Dostała nimi po głowie, po ramionach. Spadły na ziemię i musiała je pozbierać, klęcząc... Pan darł się i wrzeszczał tak, jakby spotkała go największa tragedia życiowa, a nie brak ceny na pieczarkach. Zapamiętałam też pana, który fatalną polszczyzną, pouczał panią, że gdyby się uczyła, to by nie siedziała za kasą. A już szczytem chamstwa popisał się kolejny pan, który informację, że nie, nie ma w tym osiedlowym sklepie małż, skwitował słowami: „to ch... z tobą, głupia d....”. Nie wytrzymałam. Też się odezwałam. Pan był oburzony, że chamstwo się szerzy...

A szerzy, szerzy. I nie wiem, skąd się bierze w ludziach, którzy pewnie w innych sytuacjach umieją się zachować normalnie, a w sklepie za punkt honoru biorą sobie to, by buraki były nie tylko na warzywnym... Pozwalają sobie myśleć, że klient nasz pan i że może wszystko. Wszystko! Może skrytykować panią sprzedawczynię czy panią sprzątaczkę. Może mówić do nich bezosobowo: „podejdzie tu”. Może wyzywać od nieuków i nierobów.

Patrzę na takich i myślę sobie: biedaku... Tu nie chodzi o brak kultury. Tu chodzi o kompleksy i bezkarne wyżywanie się na drugim człowieku, o którym wiemy, że nie może odpowiedzieć nam tym samym, bo wyleci z roboty. Jak już jest ktoś taki chojrak jeden z drugim, to niech zacznie wrzeszczeć na swojego szefa, gdy zobaczy go na korytarzu albo rzuci w niego długopisem i powyzywa od nierobów.

Zostając w temacie zakupów: za nami pierwsza niehandlowa niedziela. Mnie brak możliwości zrobienia zakupów nie martwi. Uważam, że ten dobrze pracuje, kto wypoczywa. Szanuję mój czas wolny i doskonale rozumiem, że inni też chcą go mieć, jeśli charakter ich pracy nie wymaga od nich pracy również w niedziele. A, umówmy się i nie czarujmy, zakupy można spokojnie zrobić w każdy inny dzień. Przez 24 godziny z głodu nie umrzemy, świat się nie zawali. Zobaczmy w sprzedawcy człowieka takiego samego, jak my.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska