Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samo życie czempiona Włodarczyka

Jacek Król 95 722 69 37 [email protected]
W serialu ,,Samo życie'' Krzysztof Włodarczyk znalazł się na deskach. Z konieczności, bo taki był scenariusz filmu. W ubiegły czwartek nic nie było reżyserowane. ,,Diablo'' podjął samobójczą próbę. Boksera uratowali przyjaciele.

Czwartek, 21 lipca, dochodzi godz. 13.00. Tomasz Babiloński, szwagier i najlepszy przyjaciel Włodarczyka odbiera od niego telefon. - Tomek, przyjedź szybko. Wziąłem całą paczkę leków, fatalnie się czuję... - mówi cierpiący na depresję pięściarz i wybiera kolejny numer z listy kontaktów. Tym razem dzwoni do kolegi z grupy 12round KnockOut Promotions Tomasza Hutkowskiego. Treść rozmowy jest taka sama.

Wyścig ze śmiercią

Rozpoczyna się walka o życie znanego sportowca. Ani Babiloński, ani Hutkowski, z którym do podwarszawskiego Piaseczna jedzie kolejny bokser Paweł Kołodziej, do końca nie zdają sobie sprawy z tragicznej sytuacji. Jako pierwsi do mieszkania Włodarczyka docierają Hutkowski z Kołodziejem. To oni wzywają karetkę pogotowia do nieprzytomnego już zawodnika. Chwilę po nich dociera Babiloński.

- Gdy zatelefonował Krzysiek, byłem na stołecznym Torwarze, gdzie miałem zaplanowane kolejne spotkanie w związku z organizowaną przeze mnie wrześniową wizytą Mike'a Tysona w Polsce. Wyczułem w jego głosie, że coś złego się dzieje... - mówi 30-letni ,,Babilon'', promotor bokserski, szef teamu Babilon Promotion.

Gatti, Valero...

Mistrz świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej trafia najpierw do miejscowej kliniki, a potem na płukanie żołądka na oddział toksykologiczny Szpitala Praskiego w Warszawie. Znajduje się naprzeciwko wybiegu dla niedźwiedzi w ZOO, które tak chętnie odwiedzał z rodziną. Wszystko wskazuje, to właśnie nieporozumienia w gronie najbliższych były powodem dramatycznej decyzji boksera.

Najnowsza historia boksu pełna jest nazwisk czempionów, którzy targnęli się na swe życie. Ostatnio uczynili to Kanadyjczyk włoskiego pochodzenia Arturo Gatti i Wenezuelczyk Edwin Valero. Obaj byli mocno skonfliktowani z małżonkami. Valero do tego stopnia, że najpierw zamordował kobietę, a później sam odebrał sobie życie.

W związku Krzysztofa Włodarczyka z Małgorzatą Babilońską też nie było idealnie. Żona pięściarza zarzucała mu niewierność, a on tłumaczył się i obiecywał poprawę. Twierdził, że zrobi wszystko, by uratować małżeństwo. Ślub wzięli w 2007 r., mają dziewięcioletniego syna Czarka. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Poznali się jako nastolatkowie, w końcówce lat 90., na 18. urodzinach Tomka Babilońskiego. - Wpadli sobie w oko z Gośką i zaczęli się spotykać. Ale najpierw mnie, jako starszego brata, spytał o zgodę. Powiedziałem mu tak: Krzysiek, święty nie jesteś i nie będziesz, ale mam do ciebie zaufanie. Odparł krótko: zmienię się na lepsze - opowiada szwagier boksera.

Jak go upilnować?

O Włodarczyku mówi się, że w codziennym życiu jest niesamowicie trudny do upilnowania. Kiedyś miał walczyć w meczu zawodowców Polska - USA w Łodzi. W dniu spotkania, w tajemnicy przed wszystkimi, pożyczonym samochodem pojechał po Małgorzatę do Skierniewic, gdzie miała egzaminy. Zdążył wrócić niemal w ostatniej chwili, wyszedł na ring i... znokautował rywala w drugiej rundzie.

Najtrudniej jest go oderwać go od bardzo szybkich motocykli. Zawsze potrafi znaleźć schowane kluczyki i godzinami jeździć po stołecznych ulicach. Tak zdarzało się nawet wówczas, gdy został czempionem organizacji IBF. Dopiero zapis w kontrakcie promotorskim, zakazujący mu korzystania z jednośladów sprawił, że pozbył się motoru. - W tym roku sprzedałem fajny sprzęt, ale jak dobrze pójdzie, to za kilka, może kilkanaście miesięcy kupię następny. Dogadam się z menedżerami, będę ostrożny na drodze - zapewnia ,,Diablo''. Ale mało kto mu wierzy.

W minioną niedzielę, zaledwie kilka godzin po powrocie do domu ze specjalistycznego ośrodka psychiatrycznego, Włodarczyk był widziany w stolicy. Pojechał do Zbigniewa Rauby, swego pierwszego trenera, człowieka ,,po przejściach'', który okazał się najlepszym psychologiem. - Krzysiek to wciąż duży dzieciak, musi się wziąć w garść - stwierdził szkoleniowiec po spotkaniu w salce w Hali Mirowskiej.

29-letni Włodarczyk wziął sobie jego słowa do serca. Pogodził się z ojcem, z którym nie rozmawiał od miesięcy. Trudniejsze rozmowy czekają go z żoną, początkującą panią architekt, która na wieść o dramacie męża wróciła z wakacji w Hiszpanii. Przebywała tam z synem oraz matką, a także bratową i jej dziećmi. Oddzielne spędzanie urlopu to nic nowego u Włodarczyków. W maju Krzysiek pojechał ze szwagrem na prawie trzy tygodnie do Stanów Zjednoczonych.

Powrót do normalności?

O tragedii Włodarczyka dowiedziała się cała Polska. Współczuli mu jego ringowi przeciwnicy - Steve Cunningham i Francisco Palacios. Wspierali koledzy, m.in. Tomasz ,,Góral'' Adamek i tysiące kibiców na forach internetowych. Oczywiście nie brakowało też negatywnych opinii. ,,Diablo'' zmienił numer telefonu, ale nam udało się z nim porozmawiać we wtorkowy wieczór.

- Ale jeśli chcesz pytać o to, co się stało w czwartek, to kończymy rozmowę - zaznaczył pięściarz. Włodarczyk potrzebuje czasu. Na wyjaśnienie, dlaczego i po co, przyjedzie odpowiednia pora. Tymczasem wrócił do treningów. - Wiesz, nie mogłem usiedzieć w domu. Co miałem robić? Kocham boks, to jest moje całe życie. Gdy wszedłem na salę i zobaczyłem Pawła Skrzecza, wiedziałem, że nie będziemy dyskutować, tylko zaczniemy zapieprzać. Muszę pracować, bo wciąż mam wiele planów. Chcę pokonać i Australijczyka Danny'ego Greena, i Niemca Marco Hucka, któremu zamierzam odebrać pas WBO - dodał polski pięściarz.

,,Diablo'' chętnie rozmawia też o przyszłości: - Marzy mi się kiedyś start w rajdach. Może jako kierowca samochodu, może pojadę na motocyklu albo quadzie?... Rzadko oglądam taką rywalizację w telewizji. Raz widziałem na żywo. Ale za bardzo się denerwuję. Uważam, że pojechałbym lepiej, inaczej. Mógłbym boksować i jeździć, lecz to zbyt ryzykowane. Dlatego poczekam i po zawieszeniu rękawic na kołku, pewnie przed 40. rokiem życia, stanę w motoryzacyjne szranki.

Sportowa złość

Krzysiek obiecuje, że wróci na ring. A fani mają nadzieję, że wreszcie będzie boksował na miarę możliwości. Bo ostatnich występów ,,Rudego'' (to przydomek jeszcze z czasów juniorskich) nie dało się oglądać. Słaba forma była spowodowana niepowodzeniami w życiu osobistym. To dlatego rozkojarzony Włodarczyk tak fatalnie prezentował się w potyczce z Palaciosem.

Sport ma we krwi, dlatego z pewnością mistrz świata dwóch federacji (WBC i IBF) na tych trofeach nie poprzestanie. Jego matka Bożena grała w drugiej lidze koszykarek. Ojciec, także Krzysztof, amatorsko kopał piłkę. A starszy brat Jacek, najwyższy z rodziny (196 cm) próbował sił w pięściarstwie i koszykówce. ,,Diablo'' zaczynał od zapasów, dopiero potem zaczął trenować boks w Gwardii. Teraz, już jako dorosły facet, jeździ na snowboardzie oraz nartach po śniegu i wodzie. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ten feralny czwartek...

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska