Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schronisko w Zielonej Górze jest bez pieca i szczeniaki marzną

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
- Dla takich właśnie szczeniaków chcemy zmodernizować jedną z hal, żeby zamieszkały w cieple, a nie w budach na podwórku - Monika Wiszniewska ma sporo planów odnośnie schroniska.
- Dla takich właśnie szczeniaków chcemy zmodernizować jedną z hal, żeby zamieszkały w cieple, a nie w budach na podwórku - Monika Wiszniewska ma sporo planów odnośnie schroniska. fot. Mariusz Kapała
Były zarządca zabrał wyposażenie schroniska, bo należało do niego. Rozebrał też piec co i zamontował stary, który jest niesprawny. - Nie będzie czym ogrzewać pomieszczeń dla zwierząt - martwi się Monika Wiszniewska.

Przez 20 lat zarządcą schroniska dla bezdomnych zwierząt było Wizako, należące do Wacława Krasnodębskiego. Od nowego roku przetarg na prowadzenie obiektu wygrała firma Adama Tomczyka, który jest mężem Moniki Wiszniewskiej, szefowej schroniska. Oboje są lekarzami weterynarii.

- Ale rozstanie z Wizako nie obyło się bez przepychanek - napisała w mailu do redakcji nowa gospodyni. - Zażądali od nas ponad 8,5 tysiąca zł za używane rzeczy, między innymi za wyposażenie biura. Jesteśmy tym zaskoczeni, bo wcześniej umawialiśmy się, że oddadzą nam wszystko za ok. 4 tys. zł. Na wyższą kwotę nas nie stać. Musieliśmy odmówić.

Zabrał co jego

Kilka dni temu Wizako zabrało ze schroniska to, co przez 20 lat do nich należało: biurowe meble, kosiarkę, sprzęt techniczny. - Odkupiliśmy jedynie lodówki, pralkę, podgrzewacz do wody, dwie taczki - wylicza Wiszniewska. - Nie byliśmy już w stanie zapłacić za piec co, więc Wizako go rozebrało. Zamontowali stary, który przez 16 lat stał w piwnicy. Lada moment rozleci się i nie będzie czym ogrzewać pomieszczeń dla zwierząt. Może być totalna bieda.

Czy Wacław Krasnodębski nie mógł z piecem poczekać do końca zimy i dopiero wtedy go rozebrać? Właściciel Wizako mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Zabrałem co moje - dodaje. - Poza tym mieliśmy umowę dżentelmeńską z nowym zarządcą, a że się z niej nie wywiązali, to uznałem, że nie muszę iść im na rękę. Schronisko zostawiłem w dobrym stanie, dostali ode mnie gotowiznę. Teraz tylko brać pieniądze i wystawiać faktury.

W biurze schroniska zostały gołe ściany. - Ściągnęliśmy jakieś starocie z piwnicy, ale brakuje biurek. Przydałaby się jakaś szafa na dokumenty. Meble mogą być używane - prosi Wiszniewska. - Ale najbardziej zależy nam na piecu, najlepiej na trociny Może znajdzie się jakiś sponsor? Będziemy wdzięczni.

Psiaki trafiają do rodzin

Nowy zarządca planuje zmodernizować halę, w której zamieszkają szczeniaki i chore pieski. Żeby nie musiały marznąć w budach. - Właśnie podrzucono nam pięć szczeniaków, przechodzą kwarantannę, za dziesięć dni będzie je można adoptować - dodaje szefowa.

I dziękuje wszystkim, którzy do tej pory zaopiekowali się czworonogami. Okazuje się, że nasza akcja "Przyjaciel do wzięcia" cieszy się dużym zainteresowaniem. Do tej pory na siedem psiaków, których zdjęcia zamieściliśmy w "Tygodniku Zielonogórskim", sześć znalazło nowy dom.

Kilka dni temu schronisko odwiedzili uczniowie "dziesiątki". Przynieśli koce i karmę dla zwierzaków. Jedna z dziewczynek rozpłakała się na widok kundelka. Rozpoznała w nim swojego psa. - Rodzice jej powiedzieli, że on uciekł podczas spaceru z dziadkiem. A prawda jest taka, że się kundelka po prostu pozbyli - mówi szefowa schroniska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska