Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

,,Selekcjonerskie spojrzenie'': Solidne zaplecze to podstawa dla każdego selekcjonera. Wreszcie pojawiła się szansa

Paweł Janas
Fot. Mecz Spartak Trnawa - Lech Poznań
Fot. Mecz Spartak Trnawa - Lech Poznań PAP/ZBIGNIEW MEISSNER
Zgodnie z przewidywaniami, nie zabrakło emocji – a co za tym idzie i nerwów – w pucharowych spotkaniach klubów reprezentujących polski futbol w europejskich kwalifikacjach. Pogoń nawet nie czekała na cud, który nie miał prawa się zdarzyć, tylko po prostu postanowiła pożegnać się z międzynarodowymi rozgrywkami z honorem. Co zaprocentowało, bo plan postawiony na odchodnym został wykonany. Nad Lechem trzeba pochylić się osobno, i obiecuję, że zrobię to w najbliższym czasie, ponieważ problem, który dotknął Kolejorza wydaje się głębszy. Wykraczający poza dwumecz ze Spartakiem Trnava. Za to Raków i Legię można potraktować łącznie. I to nie tylko z tego względu, że solidarnie wygrały, awansowały do czwartych rund i w nadchodzącym tygodniu nadal będą w centrum zainteresowania kibiców.

W moim odczuciu – choć oczywiście kluby z Częstochowy i Warszawy obrały zupełnie inne ścieżki rozwoju – są bowiem w tym momencie najlepszymi przykładami, obok reprezentacji juniorów, że w naszym futbolu coś (mimo wszystkich krytycznych uwag) drgnęło. A warto pamiętać, że – historycznie rzecz ujmując – wszystko, co dobre miało początek w naszej lidze i kadrach młodzików. Począwszy od legendarnych Orłów Górskiego, prowadzonych przez pana Kazimierza, w którego czasach miałem zaszczyt zadebiutować w drużynie narodowej.

Przecież zanim wywalczyliśmy złoto olimpijskie w Monachium (1972), a później medal mistrzostw świata w Niemczech (1974), furorę w europejskich pucharach zrobiły Górnik Zabrze i Legia. Trener Górski na bazie tych dwóch klubów oparł reprezentację na igrzyska, ale już na Weltmeisterschaft dokonał korekt personalnych, odważnie wprowadził kilku młodzieżowców z bardzo silnej generacji i w efekcie – nawet przy absencji ówczesnego lidera i kapitana Włodzimierza Lubańskiego, który był kontuzjowany – drużynę mieliśmy jeszcze lepszą.

A i w nieco nowszej historii, kiedy po 16 latach nieobecności wróciliśmy w 2002 roku na mundial w Korei i Japonii, najpierw to prowadzona przeze mnie Legia i Widzew Franciszka Smudy awansowały do Ligi Mistrzów, a w zagranicznych klubach okrzepli srebrni olimpijscy młodzieżowcy z igrzysk w Barcelonie, których selekcjonowałem i pomagałem prowadzić do igrzysk Januszowi Wójcikowi. A gdzieś w bliskim tle byli jeszcze juniorzy Michała Globisza, którzy na przełomie wieków zdobywali srebrne (U-16) i złote medale (U-18) medale Euro.

Teraz mamy oczywiście generację piłkarzy, którzy zrobili wielkie kariery w renomowanych zachodnich klubach, ale wszyscy zadajemy sobie pytanie, dlaczego nie przekłada się to na satysfakcjonujące wyniki reprezentacji. W mojej ocenie właśnie dlatego, że dotąd brakowało solidnej podstawy i zaplecza, z którego mogliby czerpać kolejni selekcjonerzy. A zatem i konkurencji o miejsca w kadrze, która zmuszałaby nasze – w kilku przypadkach niewątpliwie wybitne – jednostki do jeszcze większego wysiłku. Teraz znów mamy silną generację juniorów, Raków dał do myślenia Legii (i nie tylko oczywiście Legii). Jest więc szansa na postęp. Szansa, nie pewność, warunek podstawowy (którego nie spełnił niestety Lech) stanowi bowiem powtarzalność.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: ,,Selekcjonerskie spojrzenie'': Solidne zaplecze to podstawa dla każdego selekcjonera. Wreszcie pojawiła się szansa - Sportowy24

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska