Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sen prysł

TOMASZ HUCAŁ 377 25 91 [email protected]
Thomas Watt ponad 60 lat temu trafił do Stalagu Luft III. Pracował wtedy przy kopaniu tunelu Harry. Teraz przyjechał, żeby zobaczyć, jak zmieniły się obozowe tereny.

T. Watt urodził się w Stanach Zjednoczonych, ale podczas II wojny światowej walczył w barwach kanadyjskiej armii. Był pilotem bombowca.

Sen prysł

Podczas 17. misji został zestrzelony. Było to 20 listopada 1942 r. - Lataliśmy wtedy bez eskorty - opowiada. - Najpierw trafiłem do obozu we Frankfurcie, przed Bożym Narodzeniem przywieźli mnie do Żagania, do Stalagu Luft III.
W obozie od początku był członkiem dużej grupy pracującej nad ucieczkami. - Byłem kopaczem tunelu, ale odpowiadałem też za przymykanie oczu przez Niemców. Dawałem im papierosy, kawę, słodycze. To było dla nich ryzykowne. Gdyby przyłapało ich gestapo od razu jechaliby na front wschodni - mówi T. Watt.
Największa tragedia pilota miała miejsce trzy miesiące przed wielką ucieczką tunelem Harry (24-25 marca 1944 r.). Wtedy w Stalagu otworzono cześć południową obozu i tam przeniesiono wszystkich Amerykanów, w tym 22-letniego Toma. Sen o ucieczce prysł, choć próbowali jeszcze aż do ewakuacji obozu. - Ja tak chciałem uciekać. Nawet po tym jak Hitler kazał rozstrzelać 50 ze złapanych uciekinierów nie myślałem, że mogłem zginąć. Wierzyłem, że mi się uda - wspomina.
Co nie udało się w 1944 r., udało się rok później. Podczas pieszej ewakuacji obozu T. Watt wyrwał się z kolumny i samotnie, nocami przedzierał się przez Niemcy. Zaopatrzony w 110 papierosów, za które kupował jedzenie i noclegi szedł na południe. - Słyszałem działa armii Pattona i wiedziałem, że tam są nasi. W pewnym momencie myślałem, że nie dojdę, byłem chory, majaczyłem, ale udało mi się znaleźć Amerykanów - opowiada.

Po raz piąty

Po wojnie T. Watt nadal był pilotem, tylko cywilnym. Mieszkał i pracował w Albercie w Kanadzie. Został nawet dyrektorem departamentu transportu lotniczego w regionie.
Żagań odwiedził po raz piąty. Tym razem przyjechał z żoną Bernice, synem Garym i synową. Żona Toma była w Polsce już po raz siódmy. Jako że trochę poznała język polski jest tłumaczką męża. - Tom dwa razy obchodził sierpniowe urodziny w Żaganiu, podczas wojny, w obozie. Teraz przyjechał tu, żeby po raz trzeci, ale pierwszy na wolności świętować urodziny. Już 83 - dodaje B. Watt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska