MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Seniorzy są już w Unii

BEATA BIELECKA
Mieszkańcy Słubic i Frankfurtu utworzyli Polsko-Niemiecką Akademię Seniorów. Na pomysł wpadli szefowie Stowarzyszenia "Projekt: Polsko-Niemiecka Historia" - Henryk Rączkowski i Willy Przybylski.

Idea spodobała się radom seniorów, działającym w obu miastach jak również władzom Uniwersytetu Europejskiego "Viadrina" i Collegium Polonicum, które oddelegowały do współpracy z akademią swoich przedstawicieli.

Nie tylko emeryci

- Naszym celem jest przypomnienie wspólnej historii, uwolnienie społeczeństwa od wzajemnych uprzedzeń i nawiązywanie dobrosąsiedzkich stosunków - mówi H. Rączkowski.
Seniorzy spotykają się co miesiąc, na przemian w Słubicach i we Frankfurcie, na wykładach. Tematy wymyślają sobie sami. W grudniu rozmawiali o tradycjach garnizonowych obu miast. W planach na ten rok mają dyskusję o bezpieczeństwie i porządku w regionie przygranicznym, jednolitych normach prawnych w Europie i przygotowaniach do obchodów 750-lecia Frankfurtu.
- Działamy na zasadzie dobrowolności, bo ci, co się zrzeszają często, tracą zapał - twierdzi H. Rączkowski. - Chcemy być wolnymi ludźmi, których do działania nie zmusza żadna legitymacja. Mamy wielu sympatyków. Na nasze spotkania przychodzi zwykle od 40 do 80 osób. Są wśród nas nauczyciele, lekarze i ludzie różnych zawodów, nie tylko emeryci.

Od nienawiści do przyjaźni

H. Rączkowski, oficer rezerwy, kapitan żeglugi wielkiej wierzy, że mimo podeszłego wieku wiele dobrego może jeszcze zrobić dla polsko-niemieckiego sąsiedztwa. Zanim stał się przyjacielem Niemców, był ich zaciętym wrogiem.
- W czasie wojny zastrzelili mi ojca, brata i siostrę. Na dźwięk ich mowy przez długie lata reagowałem bardzo agresywnie - przyznaje.
Gdy w 1951 r. do Nowej Huty, w której pracował, przyjechała delegacja z NRD, krzyczał, że "Jak świat światem, Niemiec nie będzie Polakowi bratem". Przypłacił to więzieniem, co jeszcze bardziej spotęgowało tę niechęć. Po latach pewien Kaszub poradził mu: Jak chcesz poznać swojego wroga, naucz się jego języka. - Kiedy to zrobiłem okazało się, że Niemcy są takimi samymi ludźmi jak my. Odtąd stałem się internacjonalistą.

Wieczory konwersacji

- Nam nie chodzi tylko o pogłębianie wiedzy, ale chyba nawet bardziej o nawiązywanie kontaktów - przekonuje H. Rączkowski. - Urzędowa przyjaźń nie bardzo nam się podoba. Chcemy zamienić przyjaźnie administracyjne na indywidualne.
Jednym z ostatnich pomysłów członków akademii jest reaktywowanie wieczorów konwersacji. - Robiliśmy to przed laty, za czasów NRD, i to był świetny sposób, żeby nauczyć się języka sąsiada - mówi H. Rączkowski. - Chcemy zaangażować do tego projektu studentów Viadriny i Collegium Polonicum, żeby kontynuowali to, co kiedyś zaczęliśmy. Nie każdego stać na prywatne lekcje języka. Jeżeli mamy się lepiej poznać, to bez tego ani rusz. Wiem to najlepiej po sobie. Gdybym nie zaczął uczyć się niemieckiego, to pewnie nadal reagowałbym na Niemców tak jak w Nowej Hucie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska