Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sezon na speedway

Rafał Darżynkiewicz
fot. archiwum
Ani się człowiek obejrzał, a od zakończenia finału Speedway Ekstraligi minął miesiąc. Zimy na całe szczęście ani widu, ani słychu, a mi terminów żal. Cztery suche i całkiem słoneczne niedziele poszły na zmarnowanie. Szkoda.

W teorii na rozegranie sezonu żużlowego, biorąc pod uwagę obecny kształt rozgrywek, potrzeba dwadzieścia terminów. Za chwilę czyli w roku 2012 trzeba wygospodarować kolejne dwie niedziele, bądź też święta. Powiększenie ligi to maksimum dwadzieścia dwie rundy, jeśli nawet do tego dodamy ze dwa terminy rezerwowe to sezon nijak nie będzie trwał dłużej niż sześć miesięcy. Startujemy w kwietniu, kończymy wraz z ostatnim weekendem września. Krótko! Problem w tym, że dłużej się nie da. Taki mamy klimat i już.
Dla większości kibiców zadaszone stadiony to marzenie, dla inwestorów to pieniądze wyrzucone w błoto. Z ekonomicznego i czysto biznesowego punktu widzenia każda inwestycja w obiekt przeznaczony tylko dla sportu żużlowego skazana jest na porażkę. Tak wychwalana toruńska Motoarena od momentu powstania przynosi tylko straty. Po dwóch latach funkcjonowania ratunkiem ma być zadaszenie toru. Czy to pomoże?
Pokaże czas.

Problemy Torunia to wcale nie wina słabiutkiej frekwencji na meczach Unibaksu. Przecież z założenia, tu znów kłania się nasz klimat, obiekt żużlowy przez pół roku niszczeje. Przez kolejnych sześć niby coś się dzieje, ale średnio tylko raz w tygodniu. Owszem można organizować koncerty, festyny czasem jakieś targi, ale nijak nie będzie to obiekt tętniący życiem przez 365 dni w roku, a podobno tylko wtedy będzie na siebie zarabiał. Zarabiał na swoje utrzymanie, bo o zwrocie zainwestowanych pieniędzy - w Toruniu to blisko sto milionów - nikt nawet nie myśli. Porośnięte trawą wały w Vojens, dostawiane trybuny w Terenzano czy pola kukurydzy za bandami większości angielskich stadionów, to nie przypadek. To żużlowy rachunek ekonomiczny.

Liczenie i ekonomiczne badanie polskiego żużla trwa w najlepsze. Popularność ma swoje wady i zalety. Gdyby nie sukcesy pewnie żaden specjalista od finansów nie zerknąłby na żużel przez pryzmat liczb, słupków i procentów. A nasz speedway w ostatnich miesiącach medialnie ma się lepiej. Kto wie, może właśnie we wrześniu osiągnął szczyt popularności? Tomasz Gollob w badaniach statystycznych jest na drugim miejscu. Jako kryterium brana jest liczba tzw. wskazań. Czyli ile, gdzie i jak długo o danej osobie mówią. Mistrza świata dystansuje tylko Robert Kubica. W kategorii kluby pierwszym niepiłkarskim na liście jest Falubaz. Zielonogórzanie są na 15 miejscu, a w setce brak Caelum Stali Gorzów Wielkopolski. Klubową porażkę gorzowianie odbijają sobie w grupie "ludzie sportu". Tu Władysław Komarnicki jest tuż za podium. W pokonanym polu są miedzy innymi Grzegorz Lato i Apoloniusz Tajner. Robert Dowhan otwiera trzecią dziesiątkę, ale wygrana z Czesławem Langiem i Jerzym Engelem to spory sukces. W rankingach miast też dobrze mają się ośrodki żużlowe. To jednak wyliczenia wrześniowe, teraz z każdym miesiącem będzie słabiej czyli niżej i tak aż do wiosny. Takie są bowiem uroki sportu sezonowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska