MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Siedział w toj toju z opróżnioną strzykawką

Wiesław Zdanowicz

Takiego obrotu sprawy, jak to zdarzyło się w środę, 11 listopada, na świebodzińskim cmentarzu komunalnym, nikt by się nie spodziewał.
Mężczyzna przebywający na terenie nekropolii około południa udał się do toalety typu toi toi usytuowanej w pobliżu cmentarnej bramy. - Pukał do drzwi kilkakrotnie, ale nie usłyszał odpowiedzi - opowiada kobieta sprzedająca znicze w jednym z pobliskich straganów. - Chyba coś go tknęło, albo był tak mocno przymuszony potrzebą, że zdecydował się odchylić drzwi od góry. Dobrze zrobił, bo inaczej ten młody mógłby jeszcze dzisiaj tam siedzieć! Bo normalnie, jak zamknięte, każdy idzie dalej. Wtedy zobaczył siedzącego na ubikacji mężczyznę, z opuszczoną głową, który nadal nie reagował na jego zawołania. W tej sytuacji przybiegł do mnie z prośbą, by zawiadomić policję - relacjonuje nasza rozmówczyni. - Nie znałam numeru, więc poszłam do koleżanki. Ona wezwała pomoc.

- Też nie znałam numeru, ale zadzwoniłam do znajomego. Policja i karetka szybko przyjechały - potwierdza słowa koleżanki pani Ela z sąsiedniego straganu ze zniczami i kwiatami. - Ten mężczyzna szybko się zmył, bo dalej szukał toalety, ale równie szybko zaroiło się od gapiów, a wśród nich były nawet przedszkolaki z babciami, które odwiedzały groby, była też ekipa z kamerami, ale policja nie pozwoliła im filmować. Wtedy straż ustawiła parawan - podkreśla pani Ela.

Wszyscy komentowali przebieg reanimacji, której poddano znalezionego w toi toi mężczyznę. Do redakcji dotarły głosy, że policjanci stali i coś tam notowali, a nie zadbali o otwarcie bramy, przez którą mogłaby wjechać karetka, że nie podjęli akcji reanimacyjnej, chociaż byli na miejscu przed ratownikami.

- Byłyśmy tam z koleżanką - mówi pani Ela. - Ratownicy położyli go na noszach i reanimowali bardzo długo, bo młody człowiek?... Wśród ratowników była młoda lekarka. Starała się, podawała zastrzyki i kroplówki. Reanimacja szła sprawnie.

- Ale nic to nie dało - tłumaczy obecny na miejscu prokurator Krzyszof Pieniek. Potwierdza, że znaleziony 36-letni mężczyzna siedział nieprzytomny na ubikacji . - W ręku miał strzykawkę z resztką zawartości - dodaje prokurator. - Po sekcji i badaniu próbek krwii moczu, będzie wiadomo, co zażył, postępowanie wyjaśni też, skąd i od kogo to miał.

Dodajmy, że zmarły nieszczęśni kwcześniej znany był miejscowym organom ścigania. Był kilkakrotnie karany, jak również leczony odwykowo.

- Zapakowali do worka i wywieźli - podsumowała ze smutkiem jedna z kobiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska