Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sierżant Mariola z policyjnego okienka

Dorota Nyk
Sierżant sztabowy Mariola Paduch może nas przywitać w policyjnej dyżurce. Po pracy jest mamą dwóch synów. Żoną. Mąż pracuje w kopalni.
Sierżant sztabowy Mariola Paduch może nas przywitać w policyjnej dyżurce. Po pracy jest mamą dwóch synów. Żoną. Mąż pracuje w kopalni. fot. Dorota Nyk
997 to numer na dyżurkę komendy. Dzwonimy tam, gdy widzimy złodziei, wandali, rozbójników. Gdy chcemy wezwać policję. Jeśli będziemy mieli szczęście, to telefon odbierze sierżant sztabowy Mariola Paduch, bardzo ładna blondynka.

Jest jedyną kobietą, która pracuje w dyżurce w głogowskiej komendzie. Starsi głogowianie pamiętają panią, która była dyżurną w latach osiemdziesiątych. Od tamtej pory w tym pomieszczeniu, zaraz po prawej stronie po wejściu do budynku komendy, niepodzielnie rządzili panowie. Do czasu, gdy nie zjawiła się tu Mariola Paduch.

Najgłośniej na starówce

Na dyżurce pracuje na zmiany razem z dziesięcioma kolegami. Ona jest jedenasta. Pomocnik dyżurnego. To praca na zmiany, w systemie 12-godzinnym. W dzień od 7.00 do 19.00, nocą od 19.00 do 7.00. - Pomagam dyżurnemu - skromnie mówi pani Mariola. - Jak trzeba, to także odbieram telefony.

A telefony bywają różne. Najczęściej ludzie zgłaszają awantury domowe, zakłócanie ciszy nocnej i spokoju. Najgłośniej bywa przy Armii Krajowej, Mickiewicza i oczywiście na Starym Mieście, gdzie jest najwięcej lokali.

- Ludzie na tym punkcie są uczuleni - mówi M. Paduch. Poza tym denerwuje ich parkowanie aut na trawnikach. Jak tylko wypatrzą takiego kierowcę, to zaraz dzwonią na niego na policję. Zgłaszają bójki, niszczenie koszy na śmieci, przystanków autobusowych, zabawek na placach zabaw. Pani Mariola i jej koledzy wtedy reagują, organizują policyjną interwencję. - Moja rola polega na zapewnieniu właściwej reakcji na zgłoszone wydarzenia - mówi. - Współpracuję z urzędami, pogotowiem, strażą, szkołami i innymi instytucjami. Współdziałam z innymi komendami policji.

Czasami zgłoszenia są dziwne, nie wiadomo, jak pomóc, jak zareagować. - Kiedyś zadzwonił jeden pan, pożalił się, że jego żona pije i zapytał, co ma zrobić - opowiada. - Opowiadał, że od jakiegoś czasu wraca z kopalni po szychcie, a tu żona rzuca w niego talerzami. Byłam trochę skonsternowana. Co takiemu chłopu poradzić? Powiedziałam, żeby porozmawiał z dzielnicowym i żeby poszedł do Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Uzależnień, tam są specjaliści, którzy zajmują się różnymi problemami.

Nie ma zaskoczenia

Policjantką została dlatego, że ta praca daje jej satysfakcję osobistą i finansową. - Spełniam się. Lubię to co robię - mówi. Rodzina nie miała nic przeciw. Maż poznał ją już wtedy, gdy była policjantką. Czy po wykręceniu numeru policyjnego pogotowia ludzie nie dziwią się, gdy telefon odbiera kobieta? Nie ma zaskoczenia?

- Już nie - mówi pani Mariola. - W policji jest w tej chwili coraz więcej kobiet, pracują na różnych stanowiskach. Kobieta w mundurze przestała już budzić sensację czy zdziwienie. Przecież mamy trzy panie w drogówce, patrolują drogi, w dochodzeniówce jest już dziesięć kobiet, w wydziale przestępstw gospodarczych dwie. Od niedawna jest nawet jedna w sekcji kryminalnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska