Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skamielina i gorące żelazo

ANDRZEJ FLÜGEL 0 68 324 88 06 [email protected]
Moim zdaniem

I po zadymie w naszym futbolu. Zawsze w takich przypadkach pojawia się dyskusja o działaczach. Warszawskich, ale też tych lokalnych. I problem. Broniąc niezależności związków sportowych i nie rozumiejąc motywów działania ministra, niejako bronimy betonu, leśnych dziadków, starych układów, jakie w polskiej piłce cały czas istnieją.

Ale czy nie robimy krzywdy działaczom? Oni - jak sami mówią - za darmo od lat robią swoje, zbierają protokoły, tworzą wydziały gier, weryfikują spotkania. Co za to mają? Parę groszy, czasem imprezę, gdzieś fajną wyżerkę z flaszką, kiedy odwiedzają wiejskie kluby albo bilet na wielki mecz.
Otóż ja nawet niektórych starych działaczy lubię. Opowiadają pyszne historie, mają mocne głowy są duszą towarzystwa i wiedzą kto z kim i dla kogo. Niestety, wielu z nich tkwi jeszcze w poprzedniej formacji i co najgorsze, nie ma zamiaru przystosować się do nowych wymogów i czasów. Zresztą pisząc ,,starzy" nie chodzi mi o wiek, a o styl działania. Oni ciągle są w epoce faksów. Nie rozumieją, że decyzję o czymkolwiek trzeba podjąć mądrze, ale też szybko, że jest internet, są maile. Czy to nie paradoks, że można na drugi dzień po zakończeniu meczów znaleźć w sieci wyniki z Australii i Zimbabwe, ale nie z Lubuskiej Ligi Juniorów?

Tworzą pisma w starym stylu. Przekładają spotkania zapomniawszy powiadomić nie tylko prasę, ale też czasem zainteresowanych, nie działają szybko, sprawnie jak nowoczesny związek. Tam ciągle wszystko oparte jest na papierach, protokołach i tej urzędniczej fascynacji tworzeniem kolejnych pism.

Powstają z tego niezłe wypasy. Otrzymałem na przykład coś takiego. Przewodniczący Kolegium Sędziów pisze, że podczas jednego z meczów klasy B arbiter główny będzie obchodził jubileusz prowadzenia tysięcznego meczu w ,,karierze sędziego piłki nożnej", a obaj asystenci mają 2.500 spotkanie. Najciekawsza jest końcówka: ,,z tej okazji prosimy o sportową postawę zawodników, działaczy i kibiców Waszego klubu oraz w miarę możliwości włączenie się w uroczystą oprawę zawodów". Już sobie wyobrażam, jak kibice i gracze poruszeni jubileuszem sędziów prezentują sportową postawę, a biedny, B-klasowy klub ,,włącza się w uroczystą oprawę zawodów". Takie pismo pan przewodniczący wysłał w sześciu kopiach! Choćby ta urocza przesyłka pokazuje, jaką skamieliną są okręgowe związki.

I to jest prawdziwy problem naszego futbolu. Bo przecież reprezentacja, eliminacje do mistrzostw świata, Euro 2012, prawa do transmisji telewizyjnych to góra, czubek i świecznik. Całe życie skupia się w okręgach, zespołach wypełniających polską piłkarską przestrzeń. Dla wielu ludzi ich drużyna z okręgówki czy klasy A jest równie ważna, jak polska drużyna narodowa czy klub reprezentujący nas w pucharach. I nie ma w tym nic dziwnego. Stąd walkę o przyszłość piłki prowadźmy nie tylko na górze, ale też w okręgach i delegaturach. Co zrobi nowy szef w Warszawie, mając w województwach chłopaków z tamtej epoki? Nic. Z drugiej strony śmieszą mnie głosy o wypaleniu ,,gorącym żelazem". Po takim wypaleniu maszyna może stanąć i już nie ruszyć. Co więc robić? Może wrócić do pomysłu Zbigniewa Bońka o likwidacji okręgów, powołaniu delegatur PZPN z kilkoma sprawnymi menedżerami, którym się płaci, ale od których się wymaga? To wcale nie jest takie głupie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska