Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal: matka musi walczyć o odszkodowanie za śmierć syna

Krzysztof Korsak 0 95 722 57 72 [email protected]
Krzyż stoi pomiędzy Ogardami i Lipimi Górami. Obok kilka palących się świeczek. – Od śmierci syna ogień nie zgasł ani razu – płacze mama Marianna Mazurkiewicz.
Krzyż stoi pomiędzy Ogardami i Lipimi Górami. Obok kilka palących się świeczek. – Od śmierci syna ogień nie zgasł ani razu – płacze mama Marianna Mazurkiewicz. fot. Kazimierz Ligocki
- Nie mogę przywrócić synkowi życia, ale chciałabym chociaż postawić mu pomnik - pisze do nas Marianna Mazurkiewicz ze wsi Ogardy. Prosi o pomoc, bo "Compensa nie chce wypłacić odszkodowania".

Piątek, Ogardy. Sypiąca się chałupa, rozwalający się chlewik. Na pytanie o toaletę jej mąż pyta: "A siku czy coś więcej? Bo mamy tylko wychodek". Ona nie pracuje, on tylko dorabia. Bieda aż piszczy. Ale jest też rodzinne ciepło, szczeniak liżący po ręce i dzieci. Ile? - Sześciu, a bez Bartusia pięciu - odpowiada pani Marianna. Głos jej się łamie przy każdym wspomnieniu 14-letniego syna Bartłomieja. Aż się serce kraje.

Zginął 10 sierpnia w wypadku drogowym. Prawdopodobnie rower chłopca przechylił się na samochód... - Jesteśmy biedną rodziną. Chrzestna z Lipich Gór kupiła Bartusiowi buciki i mówiła, żeby je odebrał. Pojechał rowerem razem z siostrą. Kiedy wracali, chrzestna zadzwoniła i zapytała, czy dotarli do domu, bo słyszała policję i straż pożarną. Dzwoniłam trzy razy do syna, ale nie odbierał... Policja zadzwoniła, że nie żyje... - płacze pani Marianna.

Po pogrzebie pojechała do filii Compensy w Strzelcach. Dostarczyła akt zgonu, kartę rowerową i numer konta. Na wypłatę 7 tys. zł odszkodowania miała czekać 30 dni. Ale zamiast tego dostała wezwanie do dostarczenia dokumentów z policji i prokuratury (sprawdziliśmy: kobieta ma takie pismo). - Tłumaczyli mi, że muszą wiedzieć, czy syn w czasie wypadku był pod wpływem narkotyków lub alkoholu - mówi pani Marianna.

Rzecznik Compensy Marek Gołębiewski zapewnia, że to jego firma wystąpiła do prokuratury o dokumenty potrzebne do wypłacenia odszkodowania. Matka chłopca ma jednak wezwanie Compensy do dostarczenia - to dosłowny cytat - "dokumentu potwierdzającego przebieg zdarzenia (policja, prokuratura)". Posiadamy w redakcji kserokopię tego wezwania. Aleksander Daszewski, radca prawny rzecznika ubezpieczonych z Warszawy, nie pozostawia wątpliwości: - To nieprawidłowe działanie firmy ubezpieczeniowej. To firma powinna wystąpić do organów, np. policji czy prokuratury. Matka poszkodowanego powinna przynieść tylko akt zgonu i wypełnić zgłoszenie.

W kolejnym piśmie Compensa poinformowała rodzinę, że musi czekać do zakończenia postępowania przez prokuraturę. - W tym przypadku to informacja niezbędna do ustalenia odpowiedzialności ubezpieczeniowej - mówi nam rzecznik Compensy. Sebastian Tatul, zastępca szefa prokuratury w Strzelcach, tłumaczy, że prokurator prowadzący sprawę nie znalazł podstaw do badania, czy ofiara była pod wpływem alkoholu i narkotyków. - Postępowanie powinno się zakończyć w tym miesiącu - dodaje.

Rzecznik Compensy: - W świetle przepisów mamy obowiązek podjąć decyzję w 14 dni od ustalenia okoliczności powstania szkody przez prokuraturę i przekazania nam tej informacji.

M. Gołębiewski dodaje, że decyzja o odszkodowaniu będzie podjęta po ustaleniu, "iż w sprawie tej brak jest okoliczności wyłączających naszą odpowiedzialność".

Innego zdania jest radca prawny rzecznika ubezpieczonych A. Daszewski. Podkreśla, że Compensa miała tylko 30 dni (plus 14 dni w szczególnych przypadkach) na wyjaśnienie okoliczności wypadku, zweryfikowania ich i wypłatę odszkodowania. Policzyliśmy: rodzina powinna dostać odszkodowanie miesiąc temu, do 17 października (bo 2 września dostarczyła dokumenty). Po naszej interwencji A. Daszewski obiecał, że zainteresuje się osobiście tą sprawą.

W dużym pokoju Mazurkiewiczów na honorowym miejscu stoją trzy zdjęcia Bartka. Przy drzwiach wisi medal. Chłopiec był kilkukrotnym mistrzem matematyki, startował w konkursach poetyckich, służył w kościele do mszy jako ministrant, grał w nogę. Z uwagi na dużą wiedzę w gimnazjum wołali da niego: "globus". - Ja do niego, że bym sobie na to nie pozwoliła. A on do mnie: "babciu, tu Ameryka, tu Afryka, wszystko się wie" - opowiada babcia Zdzisława. Rodzina zebrała sukcesy syna w jedną teczkę. Chcieli ją wysłać do Compensy, żeby pokazać, że to wzorowy chłopak i nigdy nie sięgał po alkohol czy narkotyki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska