Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazani opiekują się niepełnosprawnymi

Anna Białęcka 0 76 833 56 65 [email protected]
Jurek (drugi z lewej) i Sławek (z prawej) pomagają w opiece, także w sytuacji, gdy podopieczny źle się poczuje
Jurek (drugi z lewej) i Sławek (z prawej) pomagają w opiece, także w sytuacji, gdy podopieczny źle się poczuje fot. Anna Białęcka
- Dostałem szansę, by zastanowić się nad własnym życiem - wyznaje cicho 24-letni Łukasz, skazany z głogowskiego więzienia.

Wraz z kolegami z celi opiekuje się kuracjuszami Domu Uzdrowienia Chorych.

Dziesięciu skazanych wyróżnia się wśród mieszkańców Domu. Są wysocy, krótko obcięci, ubrani na sportowo, a spod ich koszulek wyglądają tatuaże. I są zdrowi.
- Pomysł takiej pracy dla skazanych zrodził się Gdańsku - mówi dyrektor głogowskiego półotwartego więzienia Ryszard Kędzia.

- Tam też powstał pogram, dzięki któremu także skazani z innych zakładów mogą zostawać wolontariuszami w trakcie odbywania kary. Uznaliśmy, że jest dobry. Więc dlaczego nie spróbować u nas?

Zajęcie tylko dla sprawdzonych

- Właściwie pomagamy tym ludziom przy wszystkim - opowiada Krzysztof. - Jestem z moim podopiecznym cały dzień, pcham wózek, pomagam przy myciu, jedzeniu, pokazuję mu różne ćwiczenia. Dużo rozmawiamy. Kiedy ja słucham o jego chorobie i życiu, łapię się za głowę ze zdziwienia, że można było tyle wycierpieć. On robi tak samo, gdy ja opowiadam mu swoje dzieje.

Prawo do bycia wolontariuszem nie przysługuje każdemu. Muszą być oczywiście chętni i mieć dobrą opinię pracowników więzienia. - Wyrażamy zgodę tylko tym sprawdzonym - zapewnia Kędzia. - Czyli takim, którzy już pracowali poza zakładem, korzystali z przepustek i dobrze się sprawowali.

Skazani będą w Domu przez tydzień. Są do dyspozycji na okrągło, także w nocy. Hubert przedstawia mi swojego podopiecznego. - To jest Tadeusz. Jesteśmy ze sobą cały czas, nawet razem mieszkamy w jednym pokoju. Razem chodzimy na rehabilitację.

Łukasz opiekuje się panią Elżbietą. - To weteranka naszego Domu - za śmiechem przedstawia podopieczną ks. Janusz. - Przyjeżdża na turnusy od samego początku.

To dobry opiekun

- Nie wszyscy kuracjusze wiedzą, że w naszym gronie są ludzie z taką przeszłością, ale ci co wiedzą nie mają nic przeciwko temu - mówi starsza kobieta. - Każdy człowiek popełnia błędy, byle potrafił wrócić na dobrą drogę. Łukasz jest bardzo pomocny, zawsze punktualny, jest sumienny, troskliwy. To dobry opiekun.

W Domu pracuje także Sławek. On nie ma teraz swojego podopiecznego kuracjusza. Nie mieszka z podopiecznymi, zawsze o 17.00 wraca do zakładu przy ul. Lipowej. - Byłem na takich turnusach dwa razy - opowiada.

- Sprawdziłem się, więc zaproponowano mi inne zajęcie. Zajmuję się zielenią, dbam o akwaria, wykonuję różne drobne prace porządkowe w Domu. A kiedy czas pozwala pomagam innym. Pcham wózki, karmię podczas posiłków. Wyrok kończę w marcu i mam nadzieję, że tak długo będę pracował tutaj.

Co daje skazanym taki pobyt z osobami niepełnosprawnymi pod jednym dachem? - Tak naprawdę, to żaden z nas nie wiedział czego można się tu spodziewać - mówią. - To była wielka niewiadoma. Ale okazuje się, że to pozwala zastanowić się nad sensem życia. Otworzyć się na innych, przekonać, że życie duchowe może też być bardzo głębokie i ważne. Ludzie tu naprawdę mają problemy...

Jak sprawdzają się ci, którzy odsiadują wyroki za rozboje, kradzieże, oszustwa i inne niecne czyny? - Nie było żadnych problemów, poza jednym wyjątkiem - podsumowuje szef więzienia. - Jeden ze skazanych upił się. I drugiej szansy już nie dostanie.

Zaczęło się 4 lata temu

Jako pierwsi śmiertelnie próbie opieki nad chorymi zostali poddani więźniowie z zakładu karnego w Gdańsku. Już od czterech lat zajmują się podopiecznymi hospicjum im. ks. Dudkiewicza. I tam, podobnie jak w Głogowie, nie wszyscy kuracjusze wiedzą, kim są ich opiekunowie w żółtych koszulkach.

Zaczynali od pomocy przy pracach budowlanych i porządkowych. Kiedy jeden ze skazanych trafił do hospicjum z rakiem mózgu, koledzy z celi opiekowali się nim troskliwie, pełnili przy nim dyżury. Okazało się, że potrafią to robić bardzo dobrze, tak jak inni wolontariusze po przeszkoleniu. Ks. Piotr Krakowiak, prowadzący tamtejsze hospicjum, podjął decyzję o "wykorzystaniu" skazanych także do opieki nad innymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska