Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skradzione alimenty

ANNA BIAŁĘCKA 833 56 65 [email protected]
Robert Niewiada opowiada swoją niezwykłą historię ze spokojem. - Już się przyzwyczaiłem, że trudno w nią uwierzyć i pogodziłem, że nie mam znikąd pomocy - mówi.

R. Niewiada pracował w głogowskiej firmie Hydmet, dziś już nieistniejącej. Sąd gospodarczy ogłosił bowiem jej upadłość. Jednak wtedy, gdy firma istniała, głogowianin miał obowiązek płacenia alimentów na swoje dziecko. Komornik miał ściągać te pieniądze z pana Roberta za pośrednictwem zakładu pracy.

Komornik nie zauważył

- Każdego miesiąca dostawałem fiszkę, z której wynikało, że mam potrącane z wypłaty 227 zł - mówi mężczyzna. - Tak było przez dwa lata. Przez ten czas nie miałem żadnych sygnałów, że coś jest nie tak jak trzeba, więc byłem spokojny. A tymczasem, przez ten czas zakład pobierał kasę i zostawiał sobie w kieszeni.
A te sygnały powinny przyjść niewątpliwie od komornika rewiru II, którego obowiązkiem jest ściąganie należności na rzecz wierzyciela, czyli matki dziecka. Dopiero po dwóch latach odezwał się Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który był pośrednikiem w przekazywaniu pieniędzy pomiędzy komornikiem, a matką.
- Dostałem pismo z ZUS, że zalegam z alimentami ponad 4 tys. zł - mówi R. Niewiada. - Aż mnie zamurowało. W końcu postanowiłem zwolnić się z tej firmy, gdyż przez kolejne miesiące nie wypłacano tu ludziom także wynagrodzeń.

Bez podstaw do śledztwa

Pan Robert powiadomił o skradzionych mu alimentach prokuraturę rejonową. Ta jednak nie dopatrzyła się tu podstaw do wszczęcia postępowania. - Także moje odwołania od decyzji prokuratury do wyższych instancji zakończyły się fiaskiem. Nikt nie dopatrywał się tu żadnego przestępstwa, a przecież zostałem okradziony w jawny sposób. Na dodatek spółka przyznała się do zabrania mi pieniędzy, potwierdzając zaległości na świadectwie pracy.
Pisał również do ministerstwa sprawiedliwości. Tu też nic nie wskórał. - Opowiadałem moją historię kilku prawnikom, na początku mówili, że moja wygrana jest oczywista, a później rezygnowali z zajęcia się nią.
Jakby tego było mało, panu Robertowi przyszło po raz kolejny zapłacić alimenty, na które już raz oddał ze swoich dochodów 4 tys. zł. - Wygrałem w sądzie prawo o wypłatę należnych mi poborów w spółce Hydmet, syndyk ściągnął je dla mnie z funduszu świadczeń pracowniczych. Jednak wcześniej, przed ich wypłaceniem mnie, z 1.700 zł potrącił aż 1.400 zł, na rzecz tych właśnie, już raz zapłaconych alimentów.

A odsetki rosną

Po dwóch latach bezczynności, aktywny zrobił się również komornik. - Kiedy zwolniłem się ze spółki i przeszedłem na zasiłek, potrącał mi z niego 60 proc. na alimenty, zostawiając na życie zaledwie 170 zł. Nigdy jednak nie powiadomił mnie, jak wygląda moja sytuacja, związana z moimi zobowiązaniami, nie odpisywał na moje pisma.
Zaległości alimentacyjne R. Niewiady rosną każdego dnia o karne odsetki. - To jest taka jawna niesprawiedliwość, że mimo iż ja przeżyłem ją sam, trudno mi uwierzyć, że dzieje się tak naprawdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska