Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skwierzyna: Kosztowny remont

Beata Igielska 0 510 02 69 78 [email protected]
- Nie dość, że przepłaciłam remont, to jeszcze trafiłam do sądu - żali się niepełnosprawna pani Danuta.

Wykonawca robót twierdzi, że nie dostał części pieniędzy i dlatego dochodzi swoich racji.

Pani Danuta (nazwisko do wiadomości redakcji) porusza się na wózku. Ponad rok temu Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie obiecało jej sfinansowanie 80 proc. kosztów remontu łazienki, kuchni, korytarza i pokoju.

- Podpisałam umowę z właścicielem firmy budowlanej na ponad 13 tys. zł i umówiliśmy się jeszcze prywatnie na odnowienie dwóch pokoi. Wkrótce się okazało, że materiały budowlane podrożały. Wtedy zaczęły się pierwsze problemy - opowiada kobieta.

Czuje się poszkodowana

Z jej relacji wynika, że sama musiała kupować materiały i ostatecznie za remont zapłaciła ponad 24 tys. zł. Jako dowód pokazuje rachunki z hurtowni i faktury wystawione przez wykonawcę.

- Na obu dokumentach jest mój podpis, że zapłaciłam firmie gotówką. Rozliczyłam się z centrum pomocy, ale kilka miesięcy temu właściciel zaczął do mnie wydzwaniać, że jestem mu winna ponad 13 tys. zł z drugiej faktury. Zdenerwowałam się i odpaliłam, że swoje już dostał i jak mu się coś nie podoba, może mnie podać do sądu.

W życiu nie przypuszczałam, że to zrobi, bo to ja jestem poszkodowana. Remont się przeciągał, a robotnikom musiał pomagać syn. W dodatku jest pełno niedoróbek - żali się pani Danuta.

Mówi, że mu nie zapłacono

Co innego twierdzi jednak właściciel firmy budowlanej (nie zgodził się na publikację swoich danych). Przypomina on, że kobieta oprócz dofinansowywanego remontu, zleciła mu prywatnie prace w dwóch pokojach.

- Dostałem tylko ponad 19 tys. zł z pierwszej faktury. Drugą fakturę wypisałem na prośbę tej pani, by mogła się rozliczyć z centrum pomocy, ale pieniędzy nie dostałem. Miała zapłacić gotówką, bo mówiła, że nie umie robić przelewu - tłumaczył nam wczoraj mężczyzna. Przyznaje, że brał od pani Danuty zaliczki, ale zastrzega, że ze wszystkiego się rozliczył. Zaprzecza też, by remont był spartaczony. Dlatego postanowił dochodzić swoich racji w sądzie.

- Jako przedsiębiorca mam w okolicy bardzo dobrą opinię i zamierzam jej bronić. Nikt nigdy nie narzekał na jakość moich prac. W 2007 r. dostałem nawet statuetkę za pierwsze miejsce w kraju w renowacji i odnowie budynków mieszkaniowo - pałacowych. Niech sąd rozstrzygnie, kto ma rację w tym sporze - mówi mężczyzna.

W sądzie rejonowym w Międzyrzeczu odbyły się już dwie rozprawy, kolejną zaplanowano na 3 grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska