Słubiczanie coraz częściej rezygnują z segregowania śmieci

- Ludzie nie chcą mieć kilku śmietników, nie chce im się też segregować śmieci - mówi o powodach wycofywania deklaracji szef Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych Ireneusz Woźniak (PUK wygrał przetarg na odbiór nieczystości). - Nie są też przyzwyczajeni do segregowania odpadów - dodaje.

Najgorzej wygląda sytuacja z tzw. odpadami mokrymi. - Bo pozbywając się na przykład obierków nie można wrzucić ich do kubła w plastikowym woreczku, tylko trzeba wysypać bezpośrednio do pojemnika na odpady mokre, a worek do kubła na odpady mieszane - opowiada I. Woźniak. Martwi go, bo coraz więcej osób przychodzi do gminy, żeby zmienić deklarację. - Z tego powodu wstrzymałem zakup pojemników, bo nie wiadomo, ile ich będzie jeszcze potrzeba - mówi. Dotychczas rozwieziono ok. 60 proc. kubłów, które miały trafić do tych, którzy chcieli segregować odpady. Wśród nich jest sporo osób, które mają własne domy, bo mogą być pewne, że do kubłów trafią tylko ich nieczystości. - Inaczej wygląda to w przypadku wspólnot mieszkaniowych. Tylko pojedyncze chcą prowadzić selektywną zbiórkę. Bo często do śmietników na osiedlach są podrzucane obce odpady - mówi I. Woźniak.

Zarządca nieruchomości Mariusz Dubacki uważa, że chodzi o coś więcej.
- Wspólnoty nie mają stworzonych warunków do segregacji, bo brakuje miejsc na postawienie kubłów - mówi. Jego zdaniem mało zachęcająca jest też różnica w cenie. - Powinna być nieco wyższa za śmieci niesegregowane, a jeszcze niższa za segregowane - mówi.
Zwraca też uwagę, że szczególnie w przypadku małych mieszkań selektywna zbiórka jest bardzo kłopotliwa. - Bo jak ktoś żyje z rodziną na 40 m kw, to gdzie ma postawić sobie kilka koszy, żeby prowadzić segregację? - pyta. Spodziewa się też, że prawdziwa lawina rezygnacji zacznie się latem. - Bo odpady mokre są wywożone jedynie raz na dwa tygodnie. W upały będzie smród i robactwo - przewiduje.

Problemów, po wejściu w lipcu w życie ustawy śmieciowej, jest zresztą więcej. - Około 3 tys. osób do dziś w ogóle nie złożyło deklaracji, czy chcą sortować odpady czy nie - mówi burmistrz Tomasz Ciszewicz. Dlatego na razie magistrat skupia się na wychwyceniu tych, którzy tego nie zrobili. - Sprawdzamy ulica po ulicy. Jak ktoś nie płacił obciążymy go tzw. opłatę wsteczną od 1 lipca - zapowiada.

Magistrat będzie też reagował, jeśli PUK zgłosi mu przypadki postępowania niezgodnie ze złożoną deklaracją. - Na tej podstawie będziemy wzywać do złożenia wyjaśnień i jeśli nie będzie usprawiedliwienia z automatu zmienimy opłatę - ostrzega burmistrz, choć przyznaje, że o żadnych karach nie ma mowy. Podkreśla, że gminie bardzo zależy na tym, żeby jak największa grupa mieszkańców segregowała śmieci, bo wtedy samorząd nie będzie musiał płacić wysokich opłat środowiskowych za utylizację nieposegregowanych odpadów. - I tak z powodu wejścia w życie ustawy śmieciowej dokładamy obecnie z budżetu ok. 80 tys. zł miesięcznie - mówi. Wynika to m.in właśnie z tego, że nie wszyscy złożyli deklaracje.

TAK WYGLĄDA ŚMIECIOWA RZECZYWISTOŚĆ

* ponad 15 tys. osób złożyło deklarację, z czego ok. 75 proc. zadeklarowało, że chce segregować śmieci
* na ponad 300 wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni tylko dwie prowadzą segregacje
* 115 zł za każdą tonę nieposegregowanych odpadów musi dopłacać samorząd
* 800 ton śmieci miesięcznie produkują mieszkańcy gminy
* ok.80 tys. zł miesięcznie dokłada gmina z powodu wejścia w życie ustawy śmieciowej
* kary za nielegalne pozbywanie się odpadów mogą wynieść nawet 50 tys. zł
* 10 zł płacą słubiczanie za posegregowane odpady, a 15 zł za inne

Nieruchomości z Twojego regionu