Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiech i łzy

AGNIESZKA HAŁAS
4 września w domach siedmiolatków już od rana wielkie zamieszanie. Tu trzeba zapleść warkocz, tu poprawić krawacik, a rodzice przecież też muszą zdążyć do pracy...

Tego dnia skończyła się laba. Maluchy mogą zapomnieć o spaniu do południa albo harcach w przedszkolu. Czas ruszyć do szkoły. Przed najbardziej wytrwałymi nawet 17 lat siedzenia w szkolnych i uniwersyteckich ławach.
Poniedziałkowy ranek upłynął bez pośpiechu pierwszoklasistce Natalce Kuźmie. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Na przyszłą uczennicę czekała wyprasowana biała bluzka i czarna spódniczka. Specjalnie na rozpoczęcie. - Sama wypatrzyłam ten strój - opowiada Natalka. - Ale kupiła mama.
Uzbrojony po uszy do szkoły ruszył też Mariusz Rodak. - Książki i zeszyty to miałem już na wakacje - chwali się. - Mama kupiła mi też piórnik.

Śmiech i łzy

Chociaż w szkołach nie rządzi już linijka, a uczniów nie targa się za uszy, instytucja ma w sobie coś, co budzi grozę. Może to być sroga pani nauczycielka, niemili koledzy z klasy albo po prostu... matematyka. Patrycja Homska sama już nie pamięta czego się bała. Przed rozpoczęciem troszkę płakała. - Teraz już jest dobrze - uśmiecha się z ławki.
Z pewną miną do klasy weszła natomiast Martyna Milczewska. Można pozazdrościć, szła przetartym szlakiem.
- Moje trzy starsze siostry chodziły do tej szkoły - opowiada Martyna. - Mówiły, że szkoła jest fajna i pani też jest fajna, więc się nie bałam. No i wszystko się zgadza. - Mi też chyba najbardziej się pani podoba - mówi Sandra Fandrych. - Jest dla nas bardzo miła.
Wychowawczyni Halina Józefowska stara się nawiązać kontakt z uczniami. W tym roku nie ma problemów z pierwszakami. - To roczniki niżu demograficznego. W klasie jest tylko 16 osób. - opowiada. - Taką grupę łatwiej ujarzmić. Poza tym w klasie jest tylko czterech chłopców, więc nie będzie wojowania.

Abecadło na blachę

Pierwszaki z podstawówki nr 2 mają ułatwione zadanie. Większość z nich znała się już z przedszkola. W szkole pojawiło się tylko kilka nowych twarzy. Uczą się w zintegrowanej klasie. Nie mają polskiego, matematyki, muzyki. Co dzień przerabiają inny temat. Wszystko dzieje się wokół niego. Niedawno poznali ozdobne rośliny. Czytali o nich, liczyli liście, malowali kwiaty. Poznają świat w przyjemny sposób. Na razie największy problem to... kaligrafia. - Najtrudniej jest ładnie napisać - wzdycha Ola Bojarska. - Czasem takie krzywe te literki.
Kiedy Ola szła do szkoły znała już wszystkie litery. Teraz wystarczy poćwiczyć rękę. - Nauczyłam się już przedszkolu - mówi z dumą. - Teraz w szkole jest o wiele łatwiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska