Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierdząca sprawa

Piotr Jędzura
- Mam już dość życia w sąsiedztwie gnojowego bagna - mówi o błocie za swoimi plecami Jan Florkowski
- Mam już dość życia w sąsiedztwie gnojowego bagna - mówi o błocie za swoimi plecami Jan Florkowski fot. Paweł Janczaruk
- Smród gnojówki utrudnia mi życie - narzeka Jan Florkowski z Kruszyny, sąsiad Tipperary Farm. Firma obiecała, że posprząta.

Problem trwa od dawna. Chodzi o zapachy jakie wydobywają się z pola tuż przy oborze należącej do Tipperary Farm w Kruszynie. Kilkadziesiąt metrów od niej mieszka Jan Florkowski. - Smród jest tak wielki, że czasem w domu nie da się wysiedzieć - mówi.

Sprawdziliśmy, olbrzymia kałuża gnojówki rzeczywiście jest tuż przy oborze. Smród jest nie do zniesienia.

- Tak nie może być, żebyśmy będąc w Unii Europejskiej mieli pod domami cuchnące bagno - dziwi się J. Florkowski. Mieszkaniec Kruszyny zapewnia, że wiele razy interweniował w urzędzie gminy w sprawie gnojówki. - Bezskutecznie - żali się.

Mężczyzna jest przekonany, że problem nie interesuje osób, które nie mieszkają w okolicy śmierdzącego miejsca. - Jak komuś brzydko nie pachnie, to sprawą się nie zajmie - mówi z przekonaniem.

W magistracie zapewniają, że nie było żadnej skargi ani zgłoszeń w tej sprawie. - Nikt nie dzwonił, nie przyszedł, nie zostawił pisma o kłopotach zapachowych przy farmie - zapewnia Marta Blicharska-Ciesielska, inspektor wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska urzędu miasta.

- Szef obiecał, że wkrótce teren przy oborze zostanie posprzątany - zapewnia przedstawicielka Tipperary Farm Joanna Kosarzycka.

Firma zapewnia, że zależy jej na jak najlepszych kontaktach z sąsiadami. Dlatego szef Tipperary Farm chętnie spotka się z każdym, kto ma jakieś problemy związane z firmą. J. Kosarzycka przypomina, że kiedy w okolicy domu J. Florkowskiego trzeba było powycinać drzewa, właściciel farmy sprawę załatwił.

J. Kosarzycka zapewnia, że przykre zapachy wydobywające się z obory to niestety sprawa naturalna. - Nikt nie robi tego na złość - mówi.

Dobra wiadomość jest też taka, że wkrótce obora zostanie przeniesiona w głąb pola. W Kruszynie zostanie tylko biuro i może magazyn pasz.

Okazuje się, że mieszkańcy Kruszyny nie zgłaszali żadnych sprzeciwów wobec planów przeniesienia obory. A były one wywieszone przez sołtysa. Do magistratu też nie przyszedł nikt z protestem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska