Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spalił im się dom. Teraz dziękują za wsparcie

Bożena Bryl
Mariusz Adamczyk mówi, że jego rodzina wiele zawdzięcza dobrym ludziom, ale lepiej się czuje, kiedy sami sobie radzą. Na zdjęciu z żoną Anią i najmłodszym Patrykiem.
Mariusz Adamczyk mówi, że jego rodzina wiele zawdzięcza dobrym ludziom, ale lepiej się czuje, kiedy sami sobie radzą. Na zdjęciu z żoną Anią i najmłodszym Patrykiem. Mariusz Szpakowski
- Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy nam pomagali po tym, jak ogień zabrał nam cały dobytek. Bez tego trudno by nam było stanąć na nogi - mówił nam wczoraj Mariusz Adamczyk z Rzepina. Teraz rodzina poradzi już sobie sama.

Pan Mariusz i jego żona Anna wychowują 8-letniego synka Patryka, są też rodziną zastępczą dla braci pani Ani: 15-letniego Karola i 17-letniego Andrzeja. Pod koniec listopada zeszłego roku spalił się dom, w którym zajmowali mieszkanie. Nic z niego nie zostało. Pisaliśmy o tym 30 listopada w tekście "Ogień zabrał im wszystko".

Zaraz po tragedii gmina umieściła Adamczyków w dawnym motelu Oaza, ale warunki były spartańskie: zimno, brak ciepłej wody i sprawnych, podstawowych sprzętów. Kiedy pytaliśmy wtedy burmistrza Andrzeja Skałubę, jak długo rodzina będzie tam musiała egzystować, mówił, że postara się udzielić takiej pomocy, jaka będzie możliwa. Dotrzymał słowa.

Pogorzelcy dostali kawalerkę z aneksem kuchennym i łazienką w Zespole Szkół Ogólnokształcących. - To już było coś, mieliśmy ciepły kąt z dwoma łóżkami, a ludzie zaczęli spieszyć z pomocą - opowiadał pan Mariusz. W domu zaczęły pojawiać się: odzież, pościel, środki czystości. Koledzy z pracy przywieźli telewizor.

Rodzina dostała też pieniądze na najpotrzebniejsze zakupy: 1 tys. zł z gminy, po 3 tys. zł z Caritasu i Zespołu Szkół Ogólnokształcących (uczniowie zorganizowali kiermasz charytatywny i zbiórkę pieniędzy), 250 zł podarował im sklep ABC. Zaczęły się pojawiać najpotrzebniejsze meble i sprzęty gospodarstwa domowego. Życie, na ile to możliwe, zaczęło wracać do normy. Chłopcy wrócili do szkoły, Adamczykowie poszli do pracy.

Wkrótce dostali z gminy przydział na mieszkanie do remontu. - To 29 metrów, ale można dobudować pomieszczenie, jest też podwóreczko. Jak to się zrobi, będzie wygodnie. Cieszę się, że chłopcy będą mieli lepsze warunki - opowiadał M. Adamczyk.

Rodzina nadal mieszka w szkole, bo swój kąt będzie musiała poczekać jeszcze dobrych kilka miesięcy. -Zaczęliśmy tam remont, właśnie kładziemy instalację, ale do końca bardzo daleko - mówił nam wczoraj mężczyzna.

- Czekamy na pozwolenie na budowę, żeby powiększyć mieszkanie i na kredyt, który pomoże nam w realizacji tego przedsięwzięcia - dodał. Zapytaliśmy, czy rodzina nadal potrzebuje pomocy. - Bardzo dziękujemy "Gazecie Lubuskiej" i wszystkim, którzy nas wspierali w bardzo trudnym dla nas czasie - mówił pan Mariusz.

- Bardzo to cenimy i szanujemy, ale jesteśmy z żoną młodzi, pracujemy i musimy sobie sami dawać radę. Pomagają mi w remoncie nasi najstarsi chłopcy. Taka wspólna praca cementuje rodzinę - podkreślał.

Gdzie jeszcze warto wpaść? Najciekawsze i najpiękniejsze miejsca znajdziesz na lubuski.regiopedia.pl - największej internetowej encyklopedii Ziemi Lubuskiej

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska